Wirtualne muzeum... toalet z gier. Nie śmiejmy się: wszyscy robimy dziwne rzeczy w grach
Tak, znalazł się ktoś, kto postanowił uwiecznić toalety z gier. I bardzo dobrze, bo to... niezwykle ważne miejsca!
Zbiór jest imponujący i składa się z okazów z wielu różnych gier: zarówno tych starych, jak i całkiem świeżych, jak SOMA. Niektóre są realistyczne, niektóre dziwne, niektóre… straszne. Spójrzcie na toaletę z Outlast. Z drugiej strony mamy kilka naprawdę ładnych “okazów” - oryginalna jest ta z Minecrafta czy Little Party.
Równie ciekawe jest wykopowe znalezisko na ten temat. Jeden z wykopowiczów twierdzi, że to najprawdopodobniej najstarsza wirtualna toaleta:
Atari music - Jet Set Willy
Nie brakuje też ciekawostek:
Niedawno ktoś zadał na Reddicie pytanie dlaczego w Somie, na statku "Curie" sporo kibli jest obrócone o 90 stopni. Jest tak, ponieważ Curie jest wzorowany na istniejącym statku "FLIP", który obraca się podczas zanurzenia.
Ktoś powie - głupota. Patrząc na galerię stwierdzi, że jej autor ma nierówno pod sufitem, tak samo jak ci, którzy oglądają wirtualne eksponaty. Serio, gracie w gry i patrzycie na kible? Analizujecie dlaczego wyglądają tak, a nie inaczej, sprawdzacie, co da się z nią robić?
WC w grze - plac zabaw
Bądźmy jednak szczerzy - wchodząc do wirtualnej toalety każdy z nas próbował spuścić wodę. Oglądał twarz bohatera w lustrze. Uśmiechał się jeśli z kranu poleciała woda. Nieważne czy to Simsy, czy Max Payne. Do toalety trzeba było zajrzeć i przekonać się, czy z nami współpracuje. A jak nie, to zobaczyć, co stanie się po wrzuceniu granatu. Strzale z karabinu lub wyrzutni rakiet.
Deus Ex - Women Bathroom
Pamiętam, że wielkie wrażenie zrobił na mnie Prey i to, jak wiele przedmiotów można było użyć: odkręcić wodę w łazience czy wysuszyć ręce. A pierwsza scena w Fahrenheit? Mycie, szorowanie podłogi, zacieranie śladów - trzeba było to robić, ale nawet jeśli gra zaczęłaby się sielankowo, to i tak większość próbowałaby bawić się kranem lub spuszczać wodę w toalecie.
Twórcy o tym wiedzą i korzystają z okazji, żeby nas zadowolić. Pod tym względem niekwestionowanym liderem jest Duke Nukem Forever:
Duke Nukem Forever ultimate toilet compilation 2013
Nie da się ukryć - tam toaleta to rodzaj żartu, na dodatek dość prostackiego i po prostu obleśnego. Z kolei w No More Heroes mamy mniej hardkorowy humor, ale i tak jest dziwnie: siadając na wirtualnym tronie… zapisujemy grę. Nie ma w tym przypadku, bo ponoć właśnie w toalecie Suda 51, twórca gry, wpadł na pomysł stworzenia No More Heroes.
10 distracting things in Heavy Rain - Toilets
W takim Heavy Rain ubikacja potraktowana jest jeszcze poważniej, jak element zwykłej, prawdziwej codzienności. Wchodzimy do toalety w grze, bo przecież w rzeczywistym życiu też to robimy. Prawda, że super: możemy robić to, co zawsze! Poczuć, że bohater jest człowiekiem z krwi i kości.
Realizm w wirtualnym świecie
Czy to nie dziwne, że szukamy właśnie takich momentów w grach? Może to być najbardziej nierealistyczna gra świata, w której obcy jeżdżą na owcach, może to być świat fantasy, w którym mieszkańcami są orkowie mający trzy głowy. A ja wchodzę do toalety i jestem rozczarowany, bo nie można spuszczać wody - hej, a gdzie realizm?!
Wielu wyśmiewa Heavy Rain za takie absurdy jak korzystanie z toalety czy nalewanie soku. Wygląda na to, że jestem dziwny, ale uwielbiam takie smaczki. Szukam rzeczy, które sprawiają, że nierealny świat staje się nieco bardziej prawdziwy.
Max Payne 2 - Grenade + Toilet = ???
Często w GTA zdarzało mi się jeździć zgodnie z przepisami. To nic, że kradzioną furą - stawałem na czerwonym świetle, nie wyprzedzałem na linii ciągłej. Do dziś mam żal do Rockstar, że w grze brakuje kierunkowskazów. Zresztą za taką “realistyczną” jazdę ciepło wspominam Test Drive Unlimited. Można było jeździć po wyspie jak się chce. Czyli także zgodnie z zasadami. W takich grach jak Gran Turismo czy Forza częściej niż Ferrari zdarza mi się jeździć brykami, które kojarzę ze zwykłych ulic. Czemu? Bo tak jest "prawdziwiej"!
Wirtualne przykazanie: nie kradnij
W wirtualnym świecie nie lubię kraść. To znaczy nie zawsze - w GTA przejmuje fury aż miło, ale w takim Morrowindzie, Skyrim czy Wiedźminie miałem problemy, by wziąć coś z czyjegoś domu. Przecież tak nie można!
A tym bardziej teraz. Postacie w grach to już nie tylko zlepki pikseli. Reagują na nasze zachowania, wypełniają wirtualny świat życiem. Pomyślcie, że moglibyście taką osobę okraść - jakoś mi to nie pasuje:
Rzecz jasna wiem, że gry to tylko gry. Mają swoje ograniczenia. Muszą. Nie wściekam się, że ze wszystkimi przedmiotami nie da się wejść w interakcję, nie przeszkadza mi, że jakaś postać nie potrafi skakać albo nie widać jej nóg. Lubię jednak smaczki, mrugnięcia okiem, które pokazują: zobacz, w naszym świecie jest jak w prawdziwym.
A najlepszym miejscem do takich porównań jest właśnie toaleta. Jakkolwiek głupio to nie brzmi.