Wrzucasz klipy do YouTube? Musisz mieć licencję od rządu!
Epidemia głupoty w kręgach rządowych różnych państw zatacza coraz szersze kręgi. Cenzurowanie sieci staje się faktem. Według najnowszej propozycji użytkownicy regularnie udostępniający klipy w YouTube będą musieli uzyskać licencję rządową.
22.01.2010 13:39
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Epidemia głupoty w kręgach rządowych różnych państw zatacza coraz szersze kręgi. Cenzurowanie sieci staje się faktem. Według najnowszej propozycji użytkownicy regularnie udostępniający klipy w YouTube będą musieli uzyskać licencję rządową.
Taki pomysł przedstawił premier Włoch. Boski Silvio Berlusconi chce, aby fanów największego serwisu wideo świata nadzorowali urzędnicy ministerstwa komunikacji. Miałoby to oczywiście chronić przed naruszaniem praw autorskich.
Propozycja włoskiego rządu przebija chyba wszystkie inne pomysły zachodnich i wschodnich rządów. Ministrowie mają dyskutować o tej sprawie 4 lutego. Cała nadzieja w opozycji, która chce odwołać się do sądu.
Berlusconi nie jest obiektywny. Premier kontroluje największy włoski koncern telewizyjny - Mediaset. Podejmując próbę cenzurowania YouTube naraża się więc na oskarżenia o konflikt interesów.
Mediokracja boskiego Silvia działa w dwie strony. Dziennikarze Mediasetu wspierają partię Berlusconiego w serwisach informacyjnych. W zamian za to polityk ułatwia im życie forsując coraz to gorsze buble prawne.
Powstrzymanie wzrostu YouTube jest dla Mediasetu kluczowe. Jeśli witryna dojrzeje, podpisze umowy z dostawcami treści i zacznie publikować włoskie filmy albo seriale bardziej światli obywatele odwrócą się plecami do telewizyjnego monopolu.
Nowe prawo zaszkodzi jednak nie tylko niezależnym mediom. Stracą blogerzy, podcasterzy, twórcy start-upów. Może to doprowadzić do załamania się sieciowego ekosystemu we Włoszech.
Źródło: "Time"