Niedziela okazała się być ciekawym dniem dla Polskich internautów. Znany praktycznie każdemu 4chan - grupka buntowniczych internautów z całego świata - postanowiła dokonać ataku hakerskiego na YouTube, a efekty ich działań można było zobaczyć wczoraj. A dlaczego Polacy powinni się cieszyć? Bowiem najbardziej oberwały teledyski JustinaBiebera.
Niedziela okazała się być ciekawym dniem dla Polskich internautów. Znany praktycznie każdemu 4chan - grupka buntowniczych internautów z całego świata - postanowiła dokonać ataku hakerskiego na YouTube, a efekty ich działań można było zobaczyć wczoraj. A dlaczego Polacy powinni się cieszyć? Bowiem najbardziej oberwały teledyski JustinaBiebera.
Hakerzy wykorzystali dziurę w systemie komentarzy, która pozwalała na wstrzyknięcie kodu HTML (który teoretycznie powinien być niemożliwy do wklejenia), a konkretnie znacznika <script>. Wstrzyknięte kody albo wyświetlały okienko z informacją o dokonanym ataku lub o tragicznej "śmierci Biebera", albo też przekierowywały użytkowników serwisu z teledysków Biebera na strony pornograficzne.
Pierwsze donosy o działalności 4chan pojawiły się na Twitterze, a dalej na forum wsparcia YouTube. W ciągu godziny od rozpoczęcia ataku, Google wyłączyło system komentarzy, a następnie załatało go w ciągu kolejnych dwóch godzin. Na ten moment wszystko wróciło do normy.
Zaistniała sytuacja pokazuje kilka rzeczy. Po pierwsze, że nie tylko my nie przepadamy za nowym Justinem. Po drugie, że 4chan wciąż potrafi zatrząść fundamentami internetu, po trzecie zaś, że nawet taki gigant jak YouTube może okazać się bardziej dziurawy niż sitko do odcedzania niedzielnego makaronu.