Z Google się nie dyskutuje
Google przyzwyczaiło nas do tego, że wszystkie produkty i usługi, które są udostępniane przez tę firmę, przyjmowane są z dużym entuzjazmem przez użytkowników. Ludzie krytykujący politykę Google stanowią niewielki odsetek całości. Powoli jednak pojawia się coraz większa liczba sygnałów, że Google wcale nie jest takie fajne jak mogłoby się wydawać.
Google przyzwyczaiło nas do tego, że wszystkie produkty i usługi, które są udostępniane przez tę firmę, przyjmowane są z dużym entuzjazmem przez użytkowników. Ludzie krytykujący politykę Google stanowią niewielki odsetek całości. Powoli jednak pojawia się coraz większa liczba sygnałów, że Google wcale nie jest takie fajne jak mogłoby się wydawać.
Dzięki Microsoftowi udało nam się przekonać, że z monopolistami się nie dyskutuje - decyzje liderów rynku są niepodważalne. Wszyscy wychwalają to, że dzięki wyszukiwarce Google jesteśmy w stanie znaleźć praktycznie wszystko. Jednak firma z Mountain View to nie tylko wyszukiwarka ale i kilkadziesiąt innych usług. Przeciętny użytkownik jest uzależniony przynajmniej od kilku z nich.
Wszystko jest fajnie do momentu kiedy nie mamy problemów z Google i nie stajemy po przeciwnej stronie. Wielokrotnie widywałem już pytania użytkowników „dlaczego mój film został usunięty z serwisu YouTube” - odpowiedź jest prosta i zawsze taka sama „naruszał on regulamin”. Cóż, interpretacja regulaminu może być różna, gorzej, że coraz częściej zdarza się, że filmy propagujące alternatywne poglądy czy przemyślenia znikają bez najmniejszego śladu i nie ma najmniejszego miejsca na dyskusję bo Google nigdy się nie myli.
Ostatnim przykładem tego typu działań jest prewencyjne usuwanie utworów mp3 z blogów wchodzących w skład serwisu Blogger. Jeden z użytkowników tego popularnego serwisu, który prowadzi bloga Ryans Smashing Life zauważył, że w niewyjaśnionych okolicznościach giną jego posty - nie dzieje się to z powodów takich jak awaria, ale są one po prostu usuwane wg widzimisię osoby z Google. Część z nich zawierała utwory mp3, jednak były one dodawane zgodnie z prawem, gdyż autor miał zgodę odpowiednich osób. Niestety, nie otrzymał on żadnego wyjaśnienia, informacji, czy ostrzeżenia - stało się i tyle.
Znacznie bliższą mi sytuacją jest fakt blokowania kont Gmail. Zdarzyło się to pośród kilkorga moich znajomych. Wykorzystywali bardzo intensywnie możliwości poczty, przesyłając sobie zdjęcia, prezentacje, dokumenty. Ciężko jest mi sobie wyobrazić teraz sytuację, gdy jestem odcięty od mojego prywatnego e-maila, który jest formą kontaktu z wieloma osobami, ale także moim identyfikatorem w różnych serwisach.
Czy to znaczy, że Google = zło? Raczej byłbym daleki od takich stwierdzeń. Musimy jednak pamiętać o tym, że wraz ze wzrostem uzależnienia się od (usług) Google rośnie również ryzyko pojawienia się problemów na linii my - Google, a w takiej sytuacji jesteśmy skazani na porażkę.
Źródło: LAWeekly