Zaczyna się walka o lepsze jutro polskiego komiksu. Nowa broń to tablety [ankieta]
Mamy już polskie platformy cyfrowej dystrybucji książek, muzyki, filmów i gier. W przyszłym roku w końcu zaczniemy kupować e-komiksy.
20.12.2012 | aktual.: 13.01.2022 13:02
Mamy już polskie platformy cyfrowej dystrybucji książek, muzyki, filmów i gier. W przyszłym roku w końcu zaczniemy kupować e-komiksy.
Nowe możliwości
W tle przygrywa rozleniwiająca muzyka. Stukam palcem w ekran tabletu i widzę zbliżenie na... damskie piersi. Dziewczyna ma wprawdzie sukienkę, ale ten fason został przygotowany raczej z myślą o cieplejszych porach roku. W okolicach biustu pojawia się napis "scroll down". Przesuwam palcem w dół, a rzemyki tuż przy dekolcie się rozluźniają...
Nie, to nie nowa aplikacja erotyczna. To "Witcher: Interactive Comic Book" przygotowany z myślą o iPadzie.
Komiks o bohaterze książek Andrzeja Sapkowskiego zaskakuje też innymi interaktywnymi elementami. Postaci poruszają się w kadrach, kolejne obrazki dynamicznie wyskakują w nieoczywistych momentach, zwierzęta wydają dźwięki. Żeby Geralt zadał cios mieczem, muszę wykonać ruch palcem w kierunku jego wroga.
Nad własnym e-komiksem czy - jak sam to określa - interactive novel pracuje też Michał "Śledziu" Śledziński, jeden z najbardziej znanych polskich rysowników komiksowych, autor takich serii jak "Osiedle Swoboda" czy "Wartości rodzinne". Wkrótce, w wersji na tablety Apple, pojawi się "The Strange Years: Autumn", utrzymana w postapokaliptycznym klimacie historia z licznymi wodotryskami: animacjami, efektami specjalnymi, dźwiękami.
Prace trwają już dość długo. "Koniec roboty na dniach. 44 strony (plus okładka i bajery, soundtrack) dość specyficznego postapo w realistycznej konwencji" - pisał o projekcie Śledziński... w lutym tego roku na swoim blogu.
Będzie jak będzie
Ale e-komiksy to nie tylko interaktywne elementy. Dla polskich twórców to też szansa na łatwiejsze dotarcie ze swoimi albumami do czytelników. Dzięki cyfrowemu modelowi dystrybucji prościej trafić zarówno do odbiorców zagranicznych, jak i polskich, bo w naszym kraju komiksy raczej nie leżą w każdym sklepie.
W Polsce poza aplikacjami zawierającymi jeden komiks zapowiedziano powstanie dwóch osobnych platform dystrybucji e-komiksów. Obszerny artykuł na ten temat pojawił się w sierpniu na stronie internetowej tygodnika "Polityka". Deklarowano wtedy, że oba polskie odpowiedniki słynnego serwisu comiXology wystartują pod koniec tego roku. Nie udało się żadnemu. Postanowiłem skontaktować się z ich twórcami, by dowiedzieć się, na jakim są etapie.
Nad pierwszą platformą, nazwaną ComicMelon, pracuje Marek Kasperski, fan starych komiksów.
"Platforma jest prawie gotowa, jedynie czeka na testy i publikację w sieci" - powiedział nam Kasperski. Nie chciał jednak określić ani konkretnej daty, ani funkcjonalności serwisu czy choćby cen poszczególnych komiksów.
Co ciekawe, jako główną obawę Kasperski wymienia nie ewentualną niechęć czytelników do korzystania z nowego sposobu dystrybucji, ale raczej... niechęć samych autorów komiksów.
"Jest, owszem, grupa autorów zainteresowana taką formą dystrybucji, bo są zainteresowani jakąkolwiek formą dystrybucji ich twórczości, która niestety nie ma się zbyt dobrze (to jest dystrybucja, bo o poziom twórczości naszych rodzimych autorów jestem spokojny). Ale chyba dużo większa grupa nie jest zainteresowana tego rodzaju e-wydaniami, co przekłada się na ewentualne planowanie i organizację inicjatyw jak uruchomienie platformy dystrybucji" - tłumaczy nam Kasperski.
"O sukcesie takiej platformy nie tylko zadecyduje wygoda z jej korzystania, nawet nie tylko ceny (chociaż te będą miały znaczenie, zwłaszcza w kontekście serwisów, z których nielegalnie można pobrać skanowane komiksy), ale także dostępność tytułów. To powoduje, że jeśli autorzy i wydawcy nie będą chcieli, by coś się zadziało z ich twórczością w cyfrowym świecie, to nikt za nich tego nie zrobi" - mówi.
"Ale to dostępność tytułów, więc aktywność samych autorów, będzie kluczem do sukcesu" - podsumowuje twórca ComicMelon.
Kultura e-gniewu
W tworzenie drugiej platformy zaangażowany jest Szymon Holcman, związany z komiksowym wydawnictwem Kultura Gniewu i Artur Kurasiński, specjalista od e-commerce. "Polityce" deklarowali w sierpniu, że projekt wystartuje do końca roku, od razu w trzech wersjach językowych: polskiej, angielskiej i francuskiej.
"Nie ma sprecyzowanego terminu startu. Odpowiem tajemniczo, że raczej to będzie druga połowa 2013 roku" - mówi nam Artur Kurasiński.
"Działanie będzie takie samo jak na przykład aplikacja >>Comixology<< - uruchamiasz aplikację, szukasz, wybierasz dany komiks, zaznaczasz chęć jego ściągnięcia, płacisz i voila! Komiks jest pobrany na twoją wirtualną półkę w aplikacji" - tłumaczy Kurasiński. "Możesz skasować komiks, ale system zapamięta, czy za niego zapłaciłeś i jeśli kiedykolwiek zechcesz pobrać go ponownie - zrobisz to bez żadnych kosztów" - dodaje.
"Na starcie będziemy czerpali z zasobów >>Kultury Gniewu<<, potem chcemy szybko zainteresować innych autorów z takich krajów jak Chorwacja czy Rumunia i przekonać ich, żeby związali się z nami zamiast wydawać swoje komiksy w papierowych zinach czy próbować sił z własnymi aplikacjami" - kontynuuje nasz rozmówca.
Szkółka dla mózgu i cyfrowe sterydy
"Nie jestem fetyszystą papieru, ale również nie jestem zwolennikiem przekombinowanych e-komiksów. Nie bawią mnie bajery z przesuwaniem palcem po kadrach, żeby pchnąć akcję do przodu, nie potrzebuję ścieżki dźwiękowej i prostych animacji" - mówi nam Szymon Holcman.
"Wystarczy mi, że na wyświetlaczu mam całą stronę komiksu. Dlatego też wybierając komiksy, które kupuję na tablet, kieruje się tymi samymi wytycznymi, co wchodząc do księgarni. Treść musi mnie zaintrygować, kreska przyciągnąć uwagę. To wszystko. Wiem, że >>medium is the message<<, ale w tym wypadku tym >>message<< są po prostu dobre komiksy i dobre historie" - dodaje.
Jednym z autorów, którego komiksy zostaną zdigitalizowane na potrzeby projektu Kurasińskiego i Holcmana, jest Karol Kalinowski. Pomysł wydawania cyfrowych komiksów uważa za atrakcyjny. "Właśnie taką metodę dystrybucji widzę w przyszłości. Papier zostanie - bo papier to papier, ale stanie się on albo towarem ekskluzywnym, albo zejdzie do podziemia dla retro-wariatów. Nie przeszkadza mi ani jedno, ani drugie - już dziś nie stać mnie na wszystko, co chciałbym mieć na papierze" - mówi.
"Cyfrowy komiks to też te wszystkie bajery dookoła - choćby wstawki animacji. Fajna sprawa. Mam tylko nadzieję, że programiści się nie zapędzą i będą zawsze do wyboru dwie wersje - klasyczna nieruchoma i taka na cyfrowych sterydach" - twierdzi Kalinowski. "Komiks to jednak szkółka dla mózgu, który musi sobie te kadry sam animować i dopowiadać klatki pomiędzy. Właściwie to jego największa siła i urok" - dodaje.