Zaczynają się mistrzostwa świata. Wyłącz Facebooka i Twittera – nie radzą sobie z wielkimi imprezami

Zaczynają się mistrzostwa świata. Wyłącz Facebooka i Twittera – nie radzą sobie z wielkimi imprezami
Adam Bednarek

12.06.2014 00:37, aktual.: 12.06.2014 15:53

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Jesteśmy świeżo po konferencjach na E3, za chwilę wystartują mistrzostwa świata w piłce nożnej. Święta graczy i fanów futbolu dobrze pokazują ułomność mediów społecznościowych.

Dzień po konferencjach na E3. Dawno obejrzałem wszystkie interesujące mnie zwiastuny, przeczytałem podsumowania, zobaczyłem zapowiedziane gry, wziąłem udział w dyskusjach. Dwadzieścia godzin po tych wydarzeniach Facebook podsyła mi wypowiedź pracownika PlayStation: Zaczynamy konferencję na E3!

Widzę też komentarz na temat pierwszej pokazywanej gry na konferencji Microsoftu.

Obraz

No właśnie - miałem to samo. Owszem, niby to dobrze, że Facebook ożywia ważne wydarzenia. Tyle że robi to w sposób nieprzewidywalny i bezsensowny. Po E3 na mojej tablicy pojawiały się mocno nieświeże komentarze. Pojedyncze opinie, które już mnie średnio interesowały, bo dotyczyły dosłownie chwili, danego momentu. Teraz nie znaczyły nic i trudno było zrozumieć kontekst.

Goool - wysłano 24 godz. temu

I obawiam się, że z mistrzostwami świata będzie tak samo. Dobę po meczu otwarcia, Brazylia–Chorwacja (3:0 dla gospodarzy, zobaczycie), dostanę opinię o pięknej bramce Neymara i niewykorzystanym karnym przez Chorwację.

Jesteśmy przygniatani komentarzami - czasami nieświeżymi
Jesteśmy przygniatani komentarzami - czasami nieświeżymi

Tymczasem ja będę już myślami przy spotkaniu Hiszpania–Holandia. Oczywiście komentarze z tego meczu też się pojawią, ale dzień później, gdy już będę się emocjonował meczem Urugwaj–Kostaryka. I gdy nie będę miał pojęcia, o co chodziło autorowi.

Po drugiej stronie jest Twitter. Chaotyczny, dynamiczny, w którym wszyscy strzelają myślami i komentarzami jak z karabinu. Spróbujcie oderwać wzrok od Twittera, żeby zobaczyć, co dzieje się na boisku. Wrócicie i już nie będziecie wiedzieć, o czym Twitter dyskutuje. Mimo że oglądacie ten sam mecz.

Na portalach społecznościowych jest podobnie.
Na portalach społecznościowych jest podobnie.

Ciągle powtarza się, że w dobie mediów społecznościowych nie potrzebujemy telewizji i że coraz mniej przydatne stają się portale informacyjne. Po co mam czytać jakieś newsy, skoro od razu są na Facebooku albo Twitterze. Prosto ze źródła.

Tyle że nie zawsze takie podejście się sprawdza

Wystarczy, że rozpocznie się wielka impreza – taka jak E3 czy mistrzostwa świata właśnie – i nagle okazuje się, że media społecznościowe sobie nie radzą. Albo pędzą jak TGV i nie sposób się w tym wszystkim połapać, albo odgrzewają kotlety, które nas nie obchodzą.

Na E3 musiałem się zdecydować: oglądam konferencje sam, korzystając ze streamów, albo czytam Twittera i na bieżąco jestem z tymi, którzy komentują. Tyle że muszę się domyślać, co dzieje się na pokazie, bo przecież nie mogę go sam oglądać. Wszystkiego nie ogarnę!

Obraz

Nagle okazuje się, że zwykłe strony z podsumowaniami czy newsami mają sens. Bo można na nich na spokojnie o wszystkim podyskutować, bez zbędnego chaosu, stresu, pędu. Wszystko jest mądrze i logicznie. Tylko w tradycyjnej części Internetu mam gwarancję, że znajdę to, co mnie interesuje.

Gdy dzieje się bardzo dużo, Facebook i Twitter stają się zbędne. Paradoks, prawda? Sam założyłem sobie konto na Facebooku po to, żeby ze wszystkim być na bieżąco, jednak to sprawdza się tylko w normalnych warunkach. Gdy tempo przyspiesza, serwisy społecznościowe po prostu się gubią.

Szansa dla nowego gracza

Obydwie społecznościówki muszą się poprawić, jeżeli chcą być miejscami, w których faktycznie przeżywać będziemy wszystkie istotne wydarzenia. Na razie jest z tym problem.

Ale może nie muszą? W końcu na Facebooku albo Twitterze i tak jesteśmy. I będziemy, nawet jeżeli nie przez mistrzostwa świata, to przez pozostałe 335 dni w roku tak. Czy ekipę Zuckerberga powinny interesować jakieś ważne wydarzenia, którymi żyjemy przez góra dobę?

Nie ma szans, że wszystko ogarniemy.
Nie ma szans, że wszystko ogarniemy.

To jednak znak dla ewentualnej konkurencji: ze społecznościowego tortu można jeszcze coś uszczknąć. Facebook i Twitter na ten kibicowski rejon nie patrzą, więc pole do popisu jest. Trzeba znaleźć miejsce dla tych, którzy mają wiele do powiedzenia, i jakoś sensownie to poukładać.

Niestety, Facebook i Twitter to miejsca, w których ciekawe dyskusje i celne komentarze szybko znikają. Chyba że uznamy, że „takie są czasy”. Myśl, podobnie jak gorący news, żyje przez góra 30 sekund. Później przykrywana jest przez inne opinie.

To po prostu przykre. Na czas mistrzostw świata unikajcie Fejsa i Twittera - nie tylko dlatego, żeby się nie pogubić, ale też dlatego, żeby Wasze ciekawe opinie tak prędko nie ginęły.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania