Zanieszczycenie światłem to coraz większy problem. Brytyjczycy chcą z nim walczyć
02.01.2021 18:12, aktual.: 08.03.2022 14:24
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
"Zanieczyszczenie światłem to problem większy niż smog" - stwierdziła swego czasu jedna z polskich naukowczyń. Brytyjczycy jako jedni z pierwszych zdają sobie z tego sprawę.
Międzypartyjna grupa brytyjskich parlamentarzystów domaga się od rządu walki z zanieczyszczeniem świetlnym, które dotyka znacznej części kraju - informuje serwis smoglab.pl.
Z przygotowanego przez organizację CPRE badania wynika, że już 61 proc. Brytyjczyków mieszka w miejscu, gdzie poziom zanieczyszczenia światłem jest wysoki.
Jeszcze w ubiegłym roku chodziło o 57 proc. mieszkańców. Niby różnica niewielka, ale trend jest widoczny.
Co to znaczy, że poziom zanieczyszczenia światłem jest wysoki? Badacze przyjęli, że to sytuacja, w której gołym okiem widać co najwyżej 10 spośród 120 możliwych do zauważenia gwiazd w konstelacji Orion.
To problem nie tylko estetyczny. Z wcześniejszych badań ekspertów wynikało, że osoby często przebywające w sztucznym świetle i narażone na jego nadmiar częściej chorują na raka piersi czy prostaty. Mimo że analizy dotyczyły specyficznych zawodów — jak np. pielęgniarkach czy personelu obsługującym linie lotnicze dalekiego zasięgu — to i tak daje to do myślenia.
To właśnie dlatego Krystyna Skwarło-Sońta, emerytowana profesor Wydziału Biologii Uniwersytetu Warszawskiego, stwierdziła, że zanieczyszczenie światłem to problem większy niż smog. Większy, bo nieznany.
Co jakiś czas pojawiają się alarmujące dane lub obrazki - jak np. mapa przedstawiająca miejsca wolne od światła, których jak się okazuje jest jak na lekarstwo.
Działania Brytyjczyków mogą jednak przyczynić się do systemowych zmian. Grupa parlamentarzystów chce, aby światło traktować tak, jak reklamy. Lampy nie mogłyby być stawiane wszędzie i musiałaby być zachowana odległość od miejsc zamieszkania.