Zarabianie na Pokemon Go? Spiesz się: właśnie powstaje nowa gałąź biznesu
14.07.2016 17:21, aktual.: 15.07.2016 16:18
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Płatne spacery, odblaskowe plakietki czy podróże szlakiem Pokemonów. Pomysłów na zarobek jest wiele, a wraz z grą Pokemon Go narodziła się nowa gałąź biznesu.
Jak działa Pokemon Go?
Jeśli jesteś aktywnym graczem lub doskonale orientujesz się, na czym polega najnowszy przebój Nintendo, przejdź proszę do kolejnego akapitu. Pozostałym należy się jednak wyjaśnienie: Pokemon Go to przeznaczona na platformy mobilne gra, korzystająca z rozszerzonej rzeczywistości.
Użytkownicy, albo raczej ich awatary przemieszczają się w realnym świecie, łapiąc w czasie spacerów Pokemony, zbierając różne bonusy i walcząc z innymi graczami.
Jest to możliwe dzięki geolokalizacji, za sprawą której elementy świata gry zostały umieszczone w realnym świecie i np. wychodząc przed dom możemy zobaczyć na ekranie smartfona, że na trawniku siedzi sobie pokemon, którego możemy wirtualnie złapać.
Discover Pokémon in the Real World with Pokémon GO!
Przyjemne z pożytecznym
Wszystko to wymaga ruszenia się sprzed biurka i wyjścia na spacer. Innowacyjność pomysłu polega między innymi na tym, że wciągająca gra wideo została tu połączona z aktywnością fizyczną w realnym świecie. Jak trafnie zauważył twórca jednego z internetowych memów, Pokemon Go w ciągu kilku dni zrobił więcej dla walki z otyłością, niż lansująca się za pomocą działań prozdrowotnych, amerykańska pierwsza dama, Michelle Obama, przez siedem lat.
Tym bardziej, że obok zbierania pokemonów możemy je również inkubować, bo nasz podopieczny wykluje się z jajka, jeśli pokonamy w czasie spaceru określoną liczbę kilometrów. Przy okazji – ponieważ w grze zamiast barbarzyńskich mil stosowany jest cywilizowany system metryczny, z powodu dezorientacji amerykańskich graczy wyraźnie wzrosła liczba zapytań do Google’a, dotyczących przeliczania kilometrów na mile. Zapewne niebawem pojawi się specjalny (czyli w domyśle lepszy od miliona podobnych aplikacji), pokemonowy przelicznik, za 0,99 dol. rozwiązujący ten problem.
Co istotne, twórcy gry przewidzieli istnienie cwaniaków, którzy mogliby nabijać sobie kilometry siedząc np. w samochodzie i wprowadzili w grze zabezpieczenia, które w teorii mają wyeliminować oszustwa.
Rozszerzona rzeczywistość: Nintendo, robisz to dobrze!
W teorii Pokemon Go nie jest żadnym przełomem. W praktyce to trochę jak z różnymi technologiami i firmą Apple: świat znał odtwarzacze MP3, smartfony i tablety na długo przed debiutem iPodów, iPhone’ów i iPadów, ale dopiero Apple zrobił to dobrze. I przy okazji zarobił miliardy.
Wygląda na to, że tym razem podobnie jest z rozszerzoną rzeczywistością i Nintendo (a właściwie studiem Niantic, odpowiedzialnym za powstanie gry). Sama rozszerzona rzeczywistość nie jest przecież żadną innowacją – znamy ją od lat, istnieje mnóstwo korzystających z niej aplikacji, ale dopiero Nintendo wpadło na pomysł, jak z wdziękiem połączyć AR, aktywność i dobrą zabawę.
Pokémon GO - Get Up and Go Trailer
I zrobiło to na tyle dobrze, że w ciągu kilku dni wartość akcji firmy podskoczyła o miliardy dolarów, a liczba graczy rośnie lawinowo: wystarczyło kilkadziesiąt godzin, by stała się liczniejsza od społeczności serwisu Tinder, a obecnie przewyższa liczbę użytkowników Twittera. Co więcej, według danych Google'a, Pokemony budzą obecnie większe zainteresowanie, niż porno!
Tytuł najpopularniejszej gry mobilnej w historii USA to przy tym tylko oczywisty dodatek. A to wszystko w sytuacji, gdy gra w oficjalnej dystrybucji nie jest jeszcze dostępna w wielu krajach świata.
Jak zarabiać na Pokemon Go?
W teorii Pokemon Go jest nierozerwalnie związana z realną aktywnością. Praktyka, jak to często bywa, rządzi się jednak własnymi prawami, nie zawsze zgodnymi z intencjami twórców gry. Okazuje się, że wystarczyło zaledwie kilka dni, by prozdrowotna gra Pokemon Go obrosła tłuszczem kapitalizmu, czyli różnymi usługami, które w jakiś sposób ułatwiają życie graczom, a zarazem pozwalają na nich zarabiać.
Przykładem może być choćby oferta spaceru. Wystarczy zapłacić, by ktoś nabijał kilometry zalogowany na nasze konto, przybliżając moment wyklucia się nowego podopiecznego.
To jednak nie koniec pokemonowego biznesu. Pewien bystry 7-latek ze Stanów Zjednoczonych zauważył, że wielu graczy spaceruje po zmroku. W związku z tym zaprojektował i sprzedaje odblaskowe przypinki, zwiększające bezpieczeństwo w czasie nocnych wędrówek, kasując za każdą 25 centów. Biorąc pod uwagę popularność gry i liczbę potencjalnych nabywców już teraz można gratulować pomysłu przedsiębiorczemu dzieciakowi.
Swoją szansę dostrzegli również taksówkarze i kierowcy, pracujący dla firm takich jak Uber czy Fare – pojawiły się już specjalne oferty przewozów po atrakcyjnych dla graczy trasach. Co więcej, gra zaczęła być wykorzystywana również do wartych pochwały akcji społecznych.
Jedno ze schronisk zaapelowało do graczy, by w czasie spacerów nie tylko szukali pokemonów, ale także - przy okazji - wyprowadzali mieszkające w schronisku, bezpańskie psy. A przy okazji uniknęli związanych z Pokemon Go zagrożeń, bo zapatrzeni w ekrany ludzie nie zawsze zachowują zdrowy rozsądek, swoim zachowaniem wytrwale aplikując do słynnej nagrody Darwina.
Wabik na pokemony, pułapka na klientów
Pokemon Go zazębia się również z bardziej tradycyjnym biznesem. Pomijając oczywiste sytuacje, gdy np. w pobliżu jakiegoś sklepu czy lokalu znajduje się ważna w świecie gry lokalizacja, przedsiębiorcy znaleźli już zastosowanie dla dostępnych w grze wabików.
W teorii mieli kupować je gracze, zainteresowani pojawieniem się w okolicy większej liczby pokemonów. W praktyce korzystają z nich również właściciele sklepów i knajp, dla których wabik na pokemony to w gruncie rzeczy przynęta na graczy, czyli sposób na pojawienie się w tłumu potencjalnych klientów. Już niebawem zjawisko stanie się jeszcze bardziej widoczne za sprawą wprowadzonych przez twórców gry, sponsorowanych lokacji.
To tym bardziej istotne, że - wbrew stereotypom - w Pokemon Go grają nie tylko dzieciaki w wieku przedszkolnym, ale również rzesza 20-30 latków, których dziecięce lata przypadły na pierwszą falę globalnej pokemonomanii, przypadającą na koniec lat 90.
Gracze będą również kupować opaski, ułatwiające grę bez potrzeby patrzenia na ekran smartfona, a kwestią czasu jest zapewne rozszerzenie oferty o różne, inne gadżety, mniej lub bardziej związane z grą. To wszystko przybierze jeszcze na sile wraz z możliwością wymieniania się pokemonami.
Tym, co w przypadku Pokemon Go jest warte uwagi to szybkość reakcji przedsiębiorczych ludzi z całego świata. Opisane wyżej przykłady to przecież – jak sądzę – dopiero początek. Debiut Pokemon Go daje nam niesamowitą możliwość, by obserwować, jak na naszych oczach od zera powstaje zupełnie nowa gałąź biznesu.