Żeby ratować Ziemię... kupuj więcej. Rower z kapsułek to nie coś, czym warto się zachwycać
Coraz więcej osób na świecie chce dbać o środowisko. Zauważają to wielkie firmy, które postanowiły ze śmieci tworzyć nowe produkty. Cel niby szczytny, ale czy na pewno chodzi tu o troskę o klimat?
23.08.2019 12:49
Nespresso z firmą Velosophy stworzyło nowy rower - powstały dzięki oddanym do recyklingu kapsułkom po kawie. Prawie 400 z nich pozwala odzyskać 28 dag aluminium, z którego można wykonać ramę roweru.
Pomysł to niby strzał w dziesiątkę. Oddaje się zanieczyszczający planetę jednorazowy produkt - kapsułki rozkładają się nawet 150 lat, a koncern Nestle póki co odzyskuje 80 proc. sprzedanych sztuk - i zyskuje nowy, na dodatek ekologiczny. W końcu lepiej jeździć rowerem niż autem. Tym bardziej, gdy jednoślad tak fajnie wygląda i pomaga środowisku, jak zachwycają się media.
RE:CYCLE | Velosophy x Nespresso
Teoretycznie powinniśmy cieszyć się, że wielkie firmy zdają sobie sprawę z problemu, jakim są plastikowe czy jednorazowe produkty. Ba - starają się coś z tym zrobić.
Tyle że rower kosztuje prawie 1300 euro. Czyli ponad 5,6 tys. zł. Przeciętny spijacz kapsułkowej kawy raczej nie będzie mógł sobie na niego pozwolić. Mamy więc fajny gadżet dla osób, które stać na "ratowanie Ziemi" i chwalenie się tym za pomocą nowych sprzętów. Reszta na odzyskane i recyklingowane kapsułki może sobie co najwyżej popatrzeć, jak będą przejeżdżać obok na ścieżce rowerowej. I dokładać kolejne opakowania, żeby rowery mogły powstać.
Zostawmy już cenę - choć lepiej by było, gdyby większa liczba osób mogła cieszyć się takim rowerem. Po raz kolejny odpowiedzialność zrzucana jest na konsumentów. Efekciarski pojazd ma zachęcać użytkowników do oddawania kapsułek do recyklingu. Tak jakby to nie kapsułki były złe, ale ci, którzy wywalają je nie tam, gdzie trzeba. A przecież nie na tym problem polega.
Kawowy bloger Marcin Rzońca na Popularcoffee.pl pisał, że kawa w kapsułkach nie tylko zanieczyszcza środowisko, ale jest też po prostu nieekonomiczna z punktu widzenia użytkownika. Koszt jednej kawy wynosi nawet 2,5 zł! Mamy więc osoby, które dla wygody kupują kapsułki, płacą za to sporo, na dodatek muszą oddać opakowanie do recyklingu. Wszystko po to, by ktoś mógł kupić dzięki temu nowy designerski i "ekologiczny" rower.
Mało tego. Kiedy coraz więcej miast odchodzi od tej metody picia m.in. w urzędach, popularny producent kapsułkowej kawy zamiast uderzyć się w pierś, współtworzy modny rower. I to niby ekologiczny ruch.
Przesłanie jest więc proste: kupuj kolejne rzeczy, by choć trochę naprawiać błędy, które my, duże firmy, popełniamy. Zamiast zrezygnować ze szkodliwych dla środowiska produktów, dalej będziemy je produkować, ale przynajmniej stworzymy nowy, który trochę załagodzi sytuację - zdają się mówić koncerny. I niestety producent kawowych kapsułek nie jest wyjątkiem.
Niedawno produkujący środki czystości Unilever pokazał swój nowy pomysł na ograniczenie plastiku: Cif ecorefill. Firma stworzyła 10-krotnie skoncentrowany wkład, dzięki któremu można korzystać z jednej butelki do końca życia.
Do wytwarzania wkładu Cif ecorefill wykorzystywane jest o 75 proc. mniej tworzyw sztucznych niż do produkcji popularnych butelek środków czyszczących. Jak zachwala producent, "Cif ekorefill to mały i lekki produkt, który nie obciąża nadmiernie budżetu, ponieważ jest sprzedawany w niższej cenie niż butelki ze sprayem Cif".
Od razu jednak nasuwa się pytanie - skoro "popularne butelki" czy też "popularne kapsułki" są złe, i koncerny doskonale o tym wiedzą, to dlaczego dalej je produkują? I dlaczego ratunkiem mamy być my, kupujący kolejne rzeczy.
Organizacje ekologiczne tłumaczą, że prawdziwym ratunkiem dla środowiska powinno być ograniczenie konsumpcji i produkcji. Stąd nawoływania, by nie jeździć samochodem, nie spożywać mięsa, ale też nie podążać ślepo za modą i kupować rzeczy, których tak naprawdę nie potrzebujemy. Naprawiać, a nie wyrzucać. Dla wielkich firm taki trend to problem. Ale już widzimy, jak sobie z tym poradziły.
Rowery powstałe z kapsułek po kawie, nowe "ekologiczne" butelki, buty z plastiku wyłowionego z oceanu. Wszystko to za duże pieniądze, często dużo większe niż nawet porządne i powstałe w zgodzie z naturą produkty.
W haśle "kupuj odpowiedzialnie" tylko "kupuj" tak naprawdę się liczy. Na dodatek tworzy się iluzje pomagania - "zapłacę tysiące za nowy rower z przetworzonych kapsułek, ale dalej będę pił taką kawę" - a nie realne działanie. Wszyscy mogą być zadowoleni, bo przecież zrobili coś dobrego - i producent, i konsument. Tyle że to nieprawda.