Złamałeś amerykańskie przepisy antypirackie? Czeka Cię ekstradycja do USA

Gdy kilka tygodni temu pisałem o tym, że wszyscy podlegamy prawu stanu Maryland, słowa te brzmiały dość przewrotnie. Niestety, okazuje się, że należy traktować je dosłownie – Brytyjczyk, który działając w Wielkiej Brytanii w zgodzie z angielskim prawem, naruszył przepisy obowiązujące w USA, czeka na ekstradycję.

Nikt nie będzie łamał amerykańskiego prawa! (Fot. Examiner.com)
Nikt nie będzie łamał amerykańskiego prawa! (Fot. Examiner.com)
Łukasz Michalik

18.03.2012 10:00

Gdy kilka tygodni temu pisałem o tym, że wszyscy podlegamy prawu stanu Maryland, słowa te brzmiały dość przewrotnie. Niestety, okazuje się, że należy traktować je dosłownie – Brytyjczyk, który działając w Wielkiej Brytanii w zgodzie z angielskim prawem, naruszył przepisy obowiązujące w USA, czeka na ekstradycję.

23-letni Brytyjczyk, Richard O'Dwyer, prowadził niegdyś serwis TVShack zawierający linki do programów telewizyjnych i filmów. Co istotne, witryna nie udostępniała bezpośrednio żadnych plików – były na niej jedynie linki.

Nie przeszkodziło to w zamknięciu w 2010 roku tego serwisu - Amerykanie zablokowali domenę z końcówkami .com i .net. Richard nie poddał się jednak, przenosząc TVShack pod adres z końcówką .cc, który również został mu odebrany.

Richard O'Dwyer - prawie jak groźny zbrodniarz (Fot. Smartmoviemaking.com)
Richard O'Dwyer - prawie jak groźny zbrodniarz (Fot. Smartmoviemaking.com)

Co istotne, działania te cały czas dotyczyły obywatela Wielkiej Brytanii, działającego na terenie tego kraju. Po roku od zamknięcia witryny amerykański wymiar sprawiedliwości doszedł jednak do wniosku, że nie może być tak, by ktoś gdzieś na świecie nie przestrzegał amerykańskiego prawa.

Zrezygnowano wprawdzie z wysłania lotniskowca, desantu marines i polewania Pałacu Buckingham napalmem, ale zastosowano broń równie skuteczną -  zwrócono się z prośbą o ekstradycję Brytyjczyka do USA, aby tam mógł zostać osądzony i skazany za coś, co w jego kraju nie stanowiło przestępstwa.

Nie pomogły tłumaczenia obrońców, że serwery, na których umieszczono stronę, nie znajdowały się na terenie USA ani że Richard nie złamał obowiązującego na Wyspach prawa. Wielka Brytania zgodziła się na wydanie Amerykanom swojego obywatela!

Działania te wzbudziły sprzeciw w samych Stanach Zjednoczonych. Wśród pytań kierowanych do prezydenta Obamy i wybieranych w drodze głosowania przez internautów wygrało to dotyczące zaangażowania najwyższych władz w wydanie obywatela innego państwa amerykańskiemu wymiarowi sprawiedliwości.

Obama (sort of) Answers Top Voted Question During "Hangout" (Part 15)

Pokazana na powyższym filmie odpowiedź Obamy była dobrze brzmiącym, ale omijającym sedno problemu  pustosłowiem, jednak zdarzenie to pokazuje, że działania wymiaru sprawiedliwości nie podobają się nawet części Amerykanów.

O tym, jak bardzo zakłamana jest cała machina stojąca za tym procederem, świadczy film, który wyświetla się, gdy wejdzie się na przykład na stronę TVShack.cc i poczeka kilka sekund.

Film prezentuje pogląd, że każda ściągnięta z Sieci kopia to realna strata dla producentów i twórców. Opiera się na godnym Zbigniewa Hołdysa założeniu, że jeśli ktoś ściągnął muzykę o rynkowej wartości 5 tys. złotych, to gdyby nie mógł ściągnąć, za taką samą kwotę kupiłby te same utwory. Trudno o większą bzdurę.

Przeciwnikom głupich przepisów pozostaje zatem tylko jedno, ostateczne rozwiązanie. Trzeba znaleźć jakiś udostępniony w Sieci album i ściągać go w nieskończoność z nadzieją, że zgodnie z przedstawioną na poniższym filmie logiką antypiratów wygenerowane w ten sposób straty pogrzebią cały przemysł rozrywkowy ;)

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)
© Gadżetomania
·

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje się  tutaj.