Zotac ZBOX HD‑AD01, czyli chytry traci dwa razy
Firma Zotac właśnie wprowadza do sprzedaży nowego, bardzo taniego (230 dol.) i dość wydajnego nettopa. Twoje sknerzaste ego się odezwało i już szukasz sklepu, w którym możesz go kupić? Przeczytaj lepiej uważnie specyfikację, zanim dokonasz "dobrej" inwestycji.
21.09.2010 18:30
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Firma Zotac właśnie wprowadza do sprzedaży nowego, bardzo taniego (230 dol.) i dość wydajnego nettopa. Twoje sknerzaste ego się odezwało i już szukasz sklepu, w którym możesz go kupić? Przeczytaj lepiej uważnie specyfikację, zanim dokonasz "dobrej" inwestycji.
Kupując sprzęt komputerowy, większość z nas oczekuje tego samego: ma on zadowalać pod względem wydajności, estetyki, nie kosztować majątku i działać po wyjęciu z pudełka. No i z pierwszymi trzema punktami tej wyliczanki problemu raczej nie ma. Poczucie piękna to rzecz gustu, więc to pozostawiam indywidualnej ocenie. Koszt zakupu? Wydaje się niski.
Wydajność? Duet w postaci procesora AMD Athlon X2 L325 (1,5 GHz) oraz karty graficznej Radeon HD3200 nie jest zły. CPU AMD bez trudu rozłoży popularnego w nettopach Atoma N550, a nawet Core 2 Duo SU7300. Radek to może nie ION2, ale nie brakuje mu tak dużo do nVidii, jak mogłoby się wydawać.
Wyposażenie też nie jest najgorsze - 6 portów USB 2.0, eSATA, wyjścia HDMI i VGA, moduł WiFi 802.11b/g/n, gigabitowa karta LAN. Wiem, brakuje Bluetooth i USB 3.0, lecz to nie powód do gniewu. Cena 230 dolarów zdaje się to usprawiedliwiać. W takim razie co nie gra? Zotac ZBOX HD-AD01 nie jest nettopem, który do działania potrzebuje tylko gniazdka zasilania.
Zacznijmy od tego, że nie ma on preinstalowanego systemu operacyjnego. Problem? W sumie nie, możemy przecież zainstalować jedną z darmowych dystrybucji systemu Linux.
Niestety, powód jest znacznie bardziej poważny - nettop nie ma ani dysku twardego, ani pamięci RAM. O ile brak dysku można obejść, używając bootowalnego pendrive'a z dystrybucją Linuksa typu Live (np. Ubuntu), to na brak pamięci operacyjnej nic nie pomoże.
Fajnie? Dla kogoś, kto w pośpiechu (lub przez własną głupotę) te braki przeoczy i będzie myślał, że ubił dobry interes, raczej nie. Owszem, pozwala to mieć wpływ na komponenty - ilość RAM-u i pojemność dysku dobierzemy według potrzeb i zasobności portfela. Za preinstalowany Windows też nie dopłacamy.
Jednak większość woli, aby zakupiony sprzęt po prostu działał. Perspektywa uganiania się za brakującymi komponentami oraz instalacji systemu operacyjnego raczej nie jest tym, czego ludzie oczekują, zwłaszcza że nie każdy musi wiedzieć, jaki dysk jest dobry i ile RAM-u potrzebuje.
Poza tym koszt zakupu brakujących elementów, nawet nie licząc systemu, może przekroczyć cenę nettopa, a to sprawia, że opłacalność takiej inwestycji jest nie najlepsza.
Źródło: netbooknews