10 powodów, dla których warto oglądać "Orphan Black"
22.01.2014 10:11, aktual.: 22.01.2014 11:04
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
19 kwietnia powróci z drugim sezonem "Orphan Black", serial o klonach granych przez fenomenalną Tatianę Maslany. To jedno z najprzyjemniejszych telewizyjnych zaskoczeń zeszłego roku i produkcja, która zachwyciła nie tylko fanów klimatów science fiction. Oto 10 powodów, dla których warto szybko nadrobić pierwszy sezon i czekać z niecierpliwością na drugi.
- Bo to produkcja oryginalna i świeża
Produkcja BBC America o klonach to trochę thriller, trochę science fiction (a właściwie near-fi, bo akcja jest umiejscowiona w teraźniejszości), trochę zwykła historia o ludzkich emocjach. Połączenie tych wszystkich elementów dało jeden z najświeższych seriali ostatnich lat. Akcja pędzi do przodu, widzów co krok czekają niespodzianki, a na dodatek bohaterowie są napisani tak, że przejmujemy się ich losami i zdecydowanie chcemy wiedzieć, co będzie dalej.
ORPHAN BLACK Trailer - New BBC AMERICA Original Series March 30
- Bo Tatiana Maslany jest fantastyczną aktorką
Rzadko się zdarza, aby młoda, nieznana do tej pory aktorka była w stanie wywindować niszową produkcję SF do poziomu czegoś, co oglądają wszyscy krytycy i czym zachwycają się wszyscy krytycy. Tatiana, która gra siedem klonów w "Orphan Black", potrafiła – i jeszcze zdobyła kilka nominacji do prestiżowych nagród (w tym do Złotego Globu).
I nic dziwnego, jest po prostu niesamowita. Najpierw poznajemy ją w serialu jako Sarah Manning, która jest świadkiem samobójstwa kobiety wyglądającej tak samo jak ona. Nie wie, co się dzieje, ale ponieważ ma kłopoty, postanawia ukraść jej tożsamość. I tak zaczyna się niebezpieczna przygoda. Potem widzimy, jak Tatiana wciela się w kolejne klony: policjantkę Beth, Cosimę, która jest naukowym geekiem, typową matkę z przedmieścia, Alison, czy zdrowo popapraną Helenę. W każdej wersji jest inna – inaczej wygląda, inaczej mówi, inaczej się zachowuje. A zdarza jej się też grać jednego klona, który udaje innego klona – i jak najbardziej daje radę!
- ...jest też po prostu śliczna i urocza. W każdej wersji!
Spójrzcie tylko.
- Bo w serialu bardzo dużo się dzieje
Powiedzieć, że fabuła "Orphan Black" jest wciągająca, to nie powiedzieć nic. Widz wkręca się od pierwszych minut i nie odrywa się od ekranu aż do końca. Akcja pędzi do przodu jak szalona, każdy odcinek ogląda się jednym tchem.
- ...i na dodatek dzieje się z sensem
Mimo że Tatiana gra mnóstwo klonów, wszystko jest tu logiczne i sensowne. Nie ma jak się pogubić. Owszem, można dostrzec drobne luki i niedociągnięcia, ale który serial ich nie ma? Spójrzcie na scenę, w której Tatiana nalewa drugiej Tatianie wino, a trzecia Tatiana siedzi obok - a zrozumiecie, dlaczego można się w tym serialu zakochać.
- Bo nie tylko Tatiana jest świetna
Owszem, "Orphan Black" ciągnie wspaniała Tatiana Maslany, ale reszta obsady też daje radę. W szczególności panowie Jordan Gavaris jako Felix, gej bardzo stereotypowy, i Dylan Bruce jako Paul, chłopak Beth, który na początku wydaje się zupełnie nijakim gościem, a potem...
- Bo postacie są świetnie napisane
"Orphan Black" to galeria niezłych indywiduów. Sarah to dziewczyna z marginesu, która jest niezłą przekręciarą, ale najważniejsza w jej życiu okazuje się córeczka. Cosima uwielbia naukę i ładne dziewczyny. W Alison, stereotypowej matce z przedmieścia, kotłują się niezłe demony. Felix mieszka w rewelacyjnym lofcie i ciągle szuka miłości. Wszyscy, bez wyjątku, napisani są tak, że nie tylko ich wątki są dla nas interesujące, ale też przejmujemy się ich losami.
- Bo to nie tylko serial o klonach, to uniwersalna historia
"Orphan Black" porusza szereg przeróżnych tematów. Są niebezpieczeństwa związane z wyznawaniem nauki jak religii, są problemy kury domowej z typowego przedmieścia, są elementy policyjnego procedurala, sporo science fiction, trochę farsy. A przede wszystkim jest bardzo dużo zwykłych ludzkich emocji. Klony grane przez Tatianę to nie żaden wybryk natury (czy raczej nauki), tylko zwykłe dziewczyny, które chcą w życiu tego, czego chce każdy każdy. Szczęścia, miłości, obecności drugiego człowieka.
- Bo brakuje dobrych produkcji science fiction
Telewizja SyFy, która kiedyś emitowała "Battlestar Galacticę", co rok szumnie zapowiada nową wielką rzecz. A potem dostajemy kolejne "Defiance" albo w najlepszym razie "Helix". O próbach stworzenia czegoś fajnego przez amerykańskie stacje ogólnodostępne lepiej nie mówić. Chyba już przestaliśmy się spodziewać kolejnego mocnego telewizyjnego science fiction. I między innymi dlatego tak miłą niespodzianką było "Orphan Black".
- Bo takie niszowe seriale są teraz najlepsze
Serial BBC America to produkcja z założenia niszowa, skierowana do małej grupki widzów. I dobrze. Takich "małych seriali" ostatnio jest sporo, niemal każdy z nas ogląda coś, o czym nasi znajomi nie mają pojęcia. "The Fall", "Zapiski młodego lekarza", "Top of the Lake" – by wymienić tylko parę tytułów z zeszłego roku. "Orphan Black" to jeden z takich właśnie tytułów, serial kameralny, zrobiony małym kosztem i wciągający jak diabli.