12,5 zł brutto za godzinę. Chcecie pracować w Amazonie za takie pieniądze?
Wiemy już, ile będą zarabiać Polacy w centrach logistycznych Amazona. I niestety nie są to oszałamiające kwoty – przeciwnie, są to kwoty, które dokładnie mówią, czemu gigant przeniósł się do Polski.
31.07.2014 | aktual.: 10.03.2022 11:04
Lubicie kupować w Amazonie? A kto nie lubi, skoro nawet z opłatą za przesyłkę z Wielkiej Brytanii to się wciąż opłaca. Opłaca się, bo Amazon wie, jak to robić, żeby było taniej. Oszczędza na pracownikach – i to do tego stopnia, że ci się zaczęli buntować. W Europie Zachodniej ludzie nie chcą pracować fizycznie za 10 euro za godzinę. W Polsce będą chcieli – i to nie za 10 euro, a za 10 złotych.
100 zł brutto za dzień ciężkiej pracy
Amazon rozesłał komunikat, z którego wynika, że centra logistyczne pod Wrocławiem i Poznaniem zostaną otwarte jesienią. Rekrutacja już się rozpoczęła, obsadzone zostały stanowiska kierownicze. Ale Amazon to przede wszystkim armia pracowników fizycznych, którzy chodzą całymi dniami po halach i przenoszą towary.
Ile za taką pracę będzie płacił Amazon w Polsce? Od 12,5 zł brutto we Wrocławiu i od 13 zł brutto w Poznaniu. Wychodzi ok. 100 zł brutto za 8-godzinny dzień pracy. Bankier.pl pisze, że to płaca porównywalna do tej, którą oferuje swoim pracownikom Biedronka. Amazon oferuje też premie dla najlepszych oraz ubezpieczenie na życie i prywatną opiekę medyczną dla wszystkich. Nie jest źle? A gdzie tam!
"Nawet na niewolnika pan wydawał więcej"
W komentarzach na Bankierze oburzenie, użytkownicy piszą, że to po prostu współczesne niewolnictwo. Przy czym ich zdaniem na niewolnika pan wydawał więcej niż Amazon na swoich pracowników, bo trzeba było mu zapewnić jedzenie i dach nad głową. W halach Amazona nawet usiąść się nie da – jak przekonał się dziennikarz "Gazety Wyborczej", można tam tylko stać albo chodzić. I tak przez osiem godzin. Ludzie przemierzają nawet po kilkanaście kilometrów dziennie po rozgrzanych halach, mierzony jest im czas, a jeśli nie wyrabiają, to po prostu tę pracę tracą.
W Niemczech była seria strajków, w Polsce cieszymy się, że przybędzie kilka tysięcy miejsc pracy. Tymczasem niekoniecznie jest z czego się cieszyć. Jesteśmy źródłem taniej siły roboczej – i niczym więcej. W Amazonie wiedzą, że Polacy protestować nie będą, bo potrzebują pracy dużo bardziej niż Niemcy. Nawet takiej za 10 zł za godzinę.