3 tony wyposażenia dla astronautów skończyły we wraku
Wraz z zakończeniem programu lotów promów kosmicznych bardzo wzrosło znaczenie bezzałogowych misji zaopatrzeniowych. Niestety, pierwsza z nich nie potoczyła się tak, jakby sobie tego życzyła załoga Międzynarodowej Stacji Kosmicznej...
25.08.2011 | aktual.: 11.03.2022 11:03
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Wraz z zakończeniem programu lotów promów kosmicznych bardzo wzrosło znaczenie bezzałogowych misji zaopatrzeniowych. Niestety, pierwsza z nich nie potoczyła się tak, jakby sobie tego życzyła załoga Międzynarodowej Stacji Kosmicznej...
Dziś w nocy czasu polskiego Rosjanie wystrzelili z kosmodromu Bajkonur (Kazachstan) bezzałogową rakietę zawierającą jedzenie, części zamienne, narzędzia i paliwo, która miała umożliwić kontynuowanie misji ISS. Piszę "miała", gdyż w kilka minut po starcie okazało się, że nastąpiła awaria jednego z podzespołów i cały sprzęt "wylądował" z powrotem na terenie Rosji.
Jak się okazało, 325 sekundy po oderwaniu rakiety od ziemi nie odpalił jeden z modułów rakiety Sojuz-U - w efekcie statek Progress M-12M nie był w stanie osiągnąć pierwszej prędkości kosmicznej i zaczął spadać.
Russian cargo spacecraft Progress M12-M crashes in Siberia
W wypadku nikt nie zginął, jednak fiasko misji w obecnej sytuacji sprawi, że załoga ISS musi poczekać aż do 28. października. Wszystko wskazuje na to, że załoga będzie musiała zostać zredukowana - bez dokonania usprawnień, możliwości akomodacji "pasażerów" przez ISS są znacznie mniejsze. Póki co, zaopatrzenia nie można przesłać w ramach programu SpaceX, gdyż zwyczajnie nie jest on jeszcze gotowy.
No cóż, załodze pozostaje życzyć cierpliwości, a Rosjanom - większego powodzenia z kolejnymi misjami.
Źródło: Gizmodo