Alkomat nowej generacji. PROOF to opaska, która mierzy poziom alkoholu we krwi
Pamiętacie posła Marka Łatasa, który zatrzymany za jazdę po pijanemu tłumaczył, że zjadł kilka jabłek, co wpłynęło na wynik dmuchania? Jeśli nie chcecie, żeby byle antonówki przysporzyły wam kłopotów, powinniście zdecydować się na badanie poziomu alkoholu we krwi. Przeprowadzenie go umożliwia opaska PROOF.
10.01.2017 | aktual.: 10.03.2022 08:46
Opaska dla osób, które piją i jadą potem
Noszona na nadgarstku opaska firmy Milo Sensors mierzy zawartość związków chemicznych w organizmie, analizując wydzielany pot. Do poprawnego pomiaru konieczne jest korzystanie z jednorazowych kartridżów, które dotykają skóry i umożliwiają kontrolowanie poziomu alkoholu przez dwanaście godzin bez przerwy. W trakcie działania ich powierzchnia ulega utlenieniu – stąd konieczność wymiany.
Użytkownik może ustalić „alarmujący” poziom alkoholu, po przekroczeniu którego opaska zaświeci się lub zacznie wibrować. Dokładne informacje o pomiarze są przesyłane do współpracującej z opaską aplikacji na smartfony.
Pomiar bez wzbudzania podejrzeń
Według producenta alkomat przyda się nie tylko ze względu na dokładność pomiaru. To świetny sposób na sprawdzanie trzeźwości bez „dmuchania w balonik”, które niektórych mogłoby zawstydzić. Poza tym opaska jest wygodna, wykonana z miękkiego, elastycznego materiału, a przy tym całkiem elegancka.
Przede wszystkim jednak PROOF trzyma się ręki, więc nie ryzykujemy, że wypuścimy ją z dłoni, jeżeli wypracujemy o ćwierć promila za dużo. Akumulator na jednym ładowaniu wytrzymuje do czterech dni.
Kiedy i za ile?
Opaska ma trafić na rynek jeszcze w tym roku. Cena na razie nie jest znana, ale spekuluje się, że wyniesie ok. 100-150 dolarów, a więc powyżej 400 zł. Niestety jeszcze nie wiadomo, czy powstaną internetowe rankingi rekordzistów. Ciekawostka: podobno na pomysł stworzenia PROOF jej twórcy wpadli przy piwie.
Na koniec, żeby oddać posłowi Łatasowi sprawiedliwość: po wstępnym zasłanianiu się jabłkami przyznał się do winy i zrzekł immunitetu. Otrzymał zakaz prowadzenia pojazdów na rok i zapłacił 8 tys. zł na rzecz organizacji dobroczynnej.