Asus Xonar Essence STU – audiofilskie brzmienie w rozsądnej cenie [test]
W czasach, gdy kina domowe nie są luksusem dostępnym jedynie dla nielicznych, a zintegrowane rozwiązania audio typu wszystko w jednym są coraz lepszej jakości, mało kto rozgląda się za dedykowanym układem dźwiękowym. Na szczęście ciągle istnieją tacy, którzy słyszą różnicę między słuchawkami za 20 i 200 zł oraz płytą CD i przeciętną mp3 (@128 kbps), i są w stanie trochę zapłacić za lepsze źródło brzmienia. I do nich właśnie chce dotrzeć Asus z modelem Xonar Essence STU.
04.01.2014 | aktual.: 10.03.2022 11:37
TL;DR
Asus Xonar Essence STU to dowód na to, że firma kojarzona głównie ze sprzętem komputerowym także może zrobić dobry DAC. I to na tyle dobry, że jest w stanie zagrozić sprzętom typowo audiofilskich marek. Xonar Essence STU oferuje bowiem bardzo dobre brzmienie, ma spore możliwości i świetnie wygląda, a jest przy tym dobrze wykonany i... tani.
Drodzy Czytelnicy – nic bardziej mylnego. Tani zestaw kina czy karta muzyczna za 300 zł nie zagrają lepiej od tej niewielkiej, profesjonalnie wyglądającej puszki z logo Asusa. Tajwański producent wypuszczając kolejne generacje urządzeń z linii Xonar Essence udowodnił już nie raz i nie dwa, że zna się na rzeczy i potrafi nadepnąć na odcisk nawet poważanym w audiofilskim światku firmom pokroju NuForce czy ESI. I po znakomitym Essence One, który pozamiatał w segmencie do 2000 zł, przetrzepując też nieco droższą konkurencję, wprowadził do sprzedaży kosztującego znacznie mniej Essence STU. I po kilku tygodniach intensywnych testów mogę powiedzieć tylko jedno – to był strzał w dziesiątkę.
Cieszy oko
Niewielka skrzyneczka opatrzona logo Asusa swoimi walorami estetycznymi nie powinna nikogo rozczarować. Konstrukcja cechująca się minimalistycznym designem wygląda profesjonalnie i nowocześnie. Na przednim panelu znalazł się rząd dyskretnie świecących diod informujących m.in. o aktualnym źródle dźwięku. Wkomponowano weń również 2 pokrętła do regulacji głośności (oddzielnie dla wyjścia słuchawkowego i analogowego) i przyciski odpowiadające za włączanie i wyłączanie oraz zmianę źródła. Xonar Essence STU ma w całości metalową, świetnie spasowaną i sztywną obudowę. I choć pewnie nie waży nawet tyle co pilot do prawdziwie audiofilskiego odtwarzacza to zapewniam, że solidności wykonania nie można niczego zarzucić.
Bardzo cieszy fakt, że producent świadomy tego, że nie każdy ma miejsce na dodatkową, poziomą puszkę, dołącza w standardzie stojak, który pozwala ustawić DAC w pozycji pionowej. Wspomniany statyw jest wykonany z dobrego jakościowo plastiku. Nabywcy obawiający się o metalową obudowę swojego świeżo zakupionego Essence’a mogą jednak spać spokojnie – stojak, swoją drogą idealnie dopasowany do urządzenia, ma gumowane brzegi, które nie porysują przetwornika. Oczywiście nie zabrakło antypoślizgowych nóżek, które dają radę nawet na śliskich biurkach. Oczywiście zawsze można pozostać przy orientacji poziomej.
Żeby nie przeciągać dodam, że w pudełku, oprócz DAC-a i podstawki znajdziemy płytkę ze sterownikami, przejściówkę jack 6,3 mm -> mini jack 3,5 mm, kabel USB, zasilacz i instrukcję szybkiego startu, a więc w zasadzie wszystko, co na początek jest potrzebne. Oczywiście znajdą się i malkontenci, którzy stwierdzą, że zwykły kabel USB nie nadaje się do przesyłania dźwięku, a kabla optycznego w zestawie nie ma, a przecież zniekształcenia harmoniczne wzrosną przez to o kolejne 0,00000001% i nie będzie się dało słuchać muzyki. Cóż, to niedopatrzenie ze strony producenta trzeba będzie przeboleć lub, po prostu, sprzedać auto i dokupić te brakujące pół metra kabla optycznego.
Cieszy ucho
Teraz o najważniejszym, czyli brzmieniu. Jak Asus Xonar Essence STU radzi sobie z różnymi rodzajami muzyki? Śmiem twierdzić, że bardzo dobrze. Jest to jeden z tych przetworników, którym nie trzeba dogadzać odpowiednim gatunkiem muzycznym, by zagrały jak należy. Ten niepozorny DAC sprawdza się zarówno przy muzyce klasycznej, jak i jazzie, rocku czy metalu. Dźwięk jest dynamiczny, znakomicie wyważony i spozycjonowany. Nie ma mowy o rozlanym, przesadnie dudniącym basie czy wwiercającej się w kręgi szyjne górze – całe pasmo jest bardzo dobrze odwzorowane, a dźwięk czysty, dynamiczny i zadowalająco szczegółowy w każdym zakresie.
Pochwalić DAC Asusa wypada mi za bardzo szeroką, wielowarstwową scenę. W dobrze nagranych kawałkach/kompozycjach bez problemu można określić położenie muzyka oraz jego odległość np. od centrum sceny. Przestrzenność dźwięku płynącego z przetwornika Asus Xonar Essence STU doceniłem również we wszelkiej maści grach, gdyż jako wybitny ignorant uznałem, że porządny sprzęt audio, a zwłaszcza taki, który da się podłączyć do laptopa, powinien być uniwersalny. I przyznam szczerze, że nie zawiodłem się. Na precyzji i szczegółowości dźwięku niewielkiego Essence’a można polegać. Jeśli w ogóle ktoś zarobił na mnie fraga to tylko dlatego, że był ode mnie lepszy.
Naturalność i wyważenie przekazu docenią wszyscy fani zbliżonego do rzeczywistości brzmienia. Sypiące się łuski, wybuchy czy tłukące szkło potrafią przyprawić o ciarki. Asus Xonar Essence STU niczego nie gubi i nie pomija. Nawet jeśli przeciwnik/muzyk jest daleko od centrum akcji/sceny, na pewno go usłyszymy, jeśli słyszeć powinniśmy. Krótko mówiąc, Asus punktuje, dostarczając esencję dźwięku w sposób elegancki i stonowany, zadowalająco analityczny i precyzyjny. Nie brakuje sprężystości, dynamiki i dyscypliny, która spodobała mi się szczególnie w odniesieniu do tonów niskich. Po prostu inżynierowie tajwańskiego producenta wykonali kawał dobrej roboty.
Co w trawie piszczy?
Asus Xonar Essence STU to kompozycja naprawdę dobrych podzespołów, dających nabywcy spore możliwości. Producent pokusił się o zastosowanie procesora dźwięku C-Media CM6631A, przetwornika C/A PCM1792 firmy Texas Instruments i wzmacniacza TPA6120A2, zdolnego wysterować słuchawki nawet 600-omowe, tej samej marki. Nie zabrakło wymiennych wzmacniaczy operacyjnych (w standardzie NS-LME49720 i NS-LM4562NA), porządnych kondensatorów (WIMA FKP2 i Nichicon Finegold) czy układu DC servo, jak również wbudowanego zegara kwarcowego i rezonatorów.
Użytkownik może podłączyć sprzęt korzystając z wejścia Aux (3,5 mm), USB (asynchroniczne), czy S/P DIF (koncentryczne i TOSLINK). Wyprowadzić sygnał możemy przy pomocy wyjścia jack 6,3 mm i niezbalansowanych RCA. Szału, jeśli chodzi o złącza, może nie ma, ale ostatecznie mamy do czynienia z konstrukcją za mniej niż 1500 zł. A taki zestaw wystarczy, by podłączyć Xonara Essence STU do konsoli czy komputera, tudzież puścić sygnał dalej np. do zewnętrznego amplitunera czy porządnego wzmacniacza stereo, co dla wielu potencjalnych nabywców z pewnością będzie bardzo dużym plusem.
Na czym testowano?
W przeciwieństwie do serwisów, które specjalizują się w maglowaniu sprzętu audio i podłączają nawet do taniego (tak, bohater niniejszej recenzji jest tani) przetwornika kable kosztujące tyle, co niezłe używane auto, my użyliśmy tego, co producent daje w zestawie. Ostatecznie Asus Xonar Essence STU pracował podłączony do redakcyjnej stacji roboczej przy pomocy standardowego przewodu USB. Listwa zasilająca też raczej nie wzbudzi uznania żadnego audiofila – jest to warty ok. 90 zł produkt Belkina. Jakość dźwięku oceniano korzystając ze słuchawek: Bose QuietComfort 15 i QuietComfort 20, Sennheiser HD600, SteelSeries Siberia V2 i Asus Vulcan Pro. Z opisem platformy testowej (sprzęt, utwory, gry, etc.) można zapoznać się tutaj.
Podsumowanie
Asus Xonar Essence STU to kolejny dowód na to, że tajwański producent wie co robi i ma bardzo kompetentnych inżynierów i designerów. Testowany przetwornik jest znakomicie się prezentuje, jest świetnie wykonany i zapewnia dźwięk o jakości na tyle dobrej, że nawet bardziej wymagający użytkownicy, mający styczność z urządzeniami uznanych firm specjalizujących się w sprzętach dla audiofili, na pewno będą usatysfakcjonowani. Na dodatek DAC jest bardzo dobrze wyceniony, a przez to bardzo konkurencyjny względem przetworników adresowanych do megalomanów. Krótko mówiąc, polecam z czystym sumieniem.