Bill Gates przechytrzył Steve'a Jobsa
28 lat temu pojawił się Windows. Kulisy jego powstania mogłyby stać się scenariuszem niezłego filmu. Jest tam przyjaźń, coraz większe pieniądze, rywalizacja, współpraca i zdrada. Dzieło Microsoftu przebyło długą drogą od graficznej nakładki na DOS-a do systemu, który znajduje się w niemal każdej kategorii sprzętu. Warto sprawdzić, jak się to wszystko zaczęło.
21.11.2013 | aktual.: 10.03.2022 11:43
Historia Windowsa jest powszechnie znana. Nie trzeba być ekspertem, by bez problemu wymienić najważniejsze wersje tego systemu, a przy okazji dorzucić anegdotę o tym, że zdatna do użytku jest co druga. Ale pobieżne wyliczenie kolejnych wersji systemu nie da odpowiedzi na kluczowe pytanie: skąd w ogóle wziął się Windows?
Jego początków trzeba szukać nie w Microsofcie, ani nawet nie w Apple’u, ale w laboratorium Xerox PARC. To właśnie tam w 1979 roku Steve Jobs zobaczył graficzny interfejs użytkownika i tam doszedł do wniosku, że GUI jest przyszłością komputerów.
Nie mylił się, a graficzny interfejs użytkownika przewidziano zarówno dla tworzonego przez Apple’a komputera Lisa, jak i dla budowanego przez zespół „piratów” Jobsa Macintosha. Problem polegał na tym, że sam komputer to za mało, by odnieść sukces.
W przypadku sprzętu dla prawdziwych nerdów nie był to kłopot. W tamtych czasach, gdy brakowało jakiegoś oprogramowania, użytkownicy pisali je sobie sami, ale Jobs celował w zupełnie inną grupę odbiorców i chciał trafić Mackintoshem na masowy rynek. Sęk w tym, że nie miał wielkiego pojęcia o programowaniu.
Programistą był za to jego rówieśnik, Bill Gates, który z powodzeniem rozwijał swoją firmę, zaczynając od napisania interpretera BASICA dla komputerów Altair. W tamtym czasie dysproporcja między obiema firmami była olbrzymia: to Apple był błyskawicznie rosnącym w siłę gigantem. Rola Microsoftu była znacznie skromniejsza – miał być dostawcą oprogramowania dla Macintosha.
W tym celu Steve Jobs zorganizował dla Gatesa i jego ekipy prezentację nowego systemu z graficznym interfejsem, która – jeśli wierzyć przytoczonym w biografii Jobsa pióra Waltera Isaacsona wspomnieniom z tamtych czasów – nie zrobiła na Gatesie wielkiego wrażenia.
Głównym problemem, nad którym zastanawiał się szef Microsoftu, miał być bowiem sposób animowania kursora, który poruszał się idealnie płynnie. Jak stwierdził wówczas współpracujący ze Steve’em Jobsem Bruce Horn:
I co można komuś takiemu powiedzieć? Było dla mnie jasne, że Gates nie jest człowiekiem, który zrozumiałby czy potrafił docenić elegancję Macintosha.
Mimo to Gates nie zaprzepaścił swojej szansy:
Nad oprogramowaniem dla Maca pracowało u nas więcej ludzi niż u niego. Steve miał czternaście czy piętnaście osób. My dwadzieścia.
Co więcej, Steve Jobs był pod wielkim wrażeniem powstającego właśnie Excela. Doszło wówczas do niezwykłej umowy. Steve zobowiązał się, że jeśli Microsoft przez dwa lata będzie udostępniał Excela wyłącznie na Maca, to Apple rozwiąże swój zespół pracujący nad macowym Basikiem i kupi w Microsofcie bezterminową licencję. Jak wspomina biograf Jobsa, Walter Isaacson:
Oryginalny plan zakładał, że niektóre aplikacje Microsoftu - takie jak Excel, Chart i File - będą miały logo Apple'a i będą sprzedawane w komplecie z Macintoshami.
1984 Apple Macintosh 128k the Legend (HD)
Oryginalny plan miał jednak poważną wadę. Zakładał on, że rynkowy debiut Macintosha nastąpi w styczniu 1983 roku, jednak prace nad komputerem się przeciągały. Jednocześnie Bill Gates stał się wielkim entuzjastą GUI i nabrał przekonania, że w tym właśnie kierunku powinien pójść rozwój oprogramowania.
W listopadzie 1983 roku Bill Gates podczas wystąpienia na targach Comdex w Las Vegas wygłosił przemówienie „Ergonomia oprogramowania”. Postawił w nim tezy, że grafika stanie się niebawem niezmiernie ważna, interfejsy będą przyjazne dla użytkownika, a mysz stanie się standardowym wyposażeniem komputerów.
Trafnie przewidział przyszłość? Nie – nie musiał przewidywać, bo właśnie ją tworzył. Już w 1983 roku, a zatem w czasie ścisłej współpracy z Apple’em, ruszyły w Microsofcie prace nad Interface Managerem, czyli graficzną nakładką na DOS-a wykorzystującą system okien. Niedługo później Interface Manager został – za radą odpowiedzialnego w Microsofcie za marketing Rowlanda Hansona – przemianowany na Windowsa.
Gdy stało się jasne, że Microsoft pracuje nad własnym rozwiązaniem wykorzystującym GUI, Steve Jobs chwycił się ostatniej szansy: postanowił zastraszyć Gatesa. Jak wspomina po latach Andy Hertzfeld z Apple’a:
Z fascynacją obserwowałem, jak Steve zaczął wrzeszczeć na Billa. Okradasz nas! - krzyknął. - Zaufałem ci, a ty teraz nas okradasz! Gates siedział spokojnie, patrzył Steve'owi w oczy, a potem swoim piskliwym głosem wygłosił klasyczną już ripostę: „Cóż, Steve, moim zdaniem można na to spojrzeć też inaczej. To raczej tak, jakbyśmy obaj mieli bogatego sąsiada nazwiskiem Xerox; ja włamałem się do niego, żeby ukraść mu telewizor, i odkryłem, że ty buchnąłeś mu go pierwszy".
Apple był w sytuacji bez wyjścia – aby sprzedawać swój komputer, musiał dostarczyć do niego oprogramowanie, a głównym twórcą softu dla Macintosha był Microsoft. Zerwanie współpracy oznaczałoby klęskę Apple’a, tym bardziej że umowy zostały skonstruowane tak, że w razie nieporozumień to Microsoft odnosił więcej korzyści.
A Tour of Windows 1.0 - Software Showcase
W zamian za to, że Microsoft będzie tworzył oprogramowanie dla Maca, Apple zgodził się odsprzedać firmie Billa Gatesa część praw patentowych dotyczących okienkowego interfejsu graficznego. I choć Windows 1.01 nie zachwycał, a w porównaniu z rozwiązaniami zastosowanymi w Macu był po prostu prymitywny (np. nie można było nałożyć na siebie okien – musiały być ułożone obok), to zapewnił Microsoftowi przyczółek w środowisku graficznym.
Bill Gates po mistrzowsku wykorzystał swoją szansę. I niedługo później Steve Ballmer mógł zachęcać do kupna nowego produktu Microsoftu takimi reklamami: