“Coraz bliżej święta” także w Sieci. Zgroza - sklepy internetowe przypominają zwykłe
Jeżeli myśleliście, że uciekniecie od świątecznych wyprzedaży w listopadzie, to grubo się mylicie. Internet pod tym względem nie jest bezpiecznym miejscem i przypomina zwykły supermarket. Zresztą dotyczy to także innych kwestii, w których Sieć upodabnia się np. do telewizji.
24.11.2014 08:14
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Po 1 listopada znicze znikają ze sklepowych półek, a na ich miejsce wskakują mikołaje, choinki, bałwanki i wszystkie inne bożonarodzeniowe gadżety. I choć sam uważam, że to nie sklepy, a ludzie rujnują świąteczną atmosferę, to trudno nie czuć się dziwnie widząc przygotowania do świąt w okresie, który nawet nie jest przedświąteczny. Nie ma jeszcze śniegu, a niektórzy już wciskaliby nam choinki z bombkami w zestawie.
To problem, który dotyczy już niemal każdego dużego sklepu. Naiwnie myślałem, że Internet jest dobrym miejscem, by ten cały świąteczny szał, zaczynający się już w listopadzie, ominąć. Bo wiecie - tutaj, jeśli o świętach się wspomina w listopadzie, to tylko w żartach. “Ciekawe kiedy będzie reklama Coca-coli w TV” - ktoś oryginalnie zażartuje na Twitterze i tyle. Koniec rozmowy o świętach do 18 grudnia co najmniej.
Choinka w listopadzie - także w internetowym sklepie
A przynajmniej tak było. Albo ja dopiero teraz zauważyłem zmianę. Bo na przykład cdp.pl już od kilku dni ma swoje świąteczne wyprzedaże. Wchodzicie na ich stronę, a tam - mikołaj, prezenty, śnieg. Zerkam za okno - szaro, mrocznie, pochmurnie, ale na pewno nie zimowo. Sklepy jednak wiedzą lepiej.
Marketing rządzi się swoimi prawami? Pewnie tak. Ja tego nie lubię, ale widocznie na innych do działa. Proste skojarzenie - okres przedświąteczny równa się promocje. I sklepy internetowe przyciągają tym samym, żeby nie odstawać od konkurencji.
Naiwnie sądziłem, że będzie inaczej. Że handel w Internecie stworzy własne promocyjne nawyki, nie patrząc się na to, jak działają tradycyjne sklepy, które często odrzucają nie tylko mniejszą wygodą, kolejkami i tłumem ludzi, ale też właśnie tym głupim mikołajem po 1 listopada.
A tymczasem w Sieci jest to samo. I pewnie będzie jeszcze gorzej.
E-handel chce być zwykły
Bo to jest nawet głębszy problem. Coraz częściej mam wrażenie, że szeroko rozumiany Internet nie chce być czymś nowym, tylko... kopiuje sprawdzone rozwiązania. I tak sklep internetowy chce przypominać zwykły, stacjonarny sklep.
Tak jak Rossmann. Widzieliście ich sklep internetowy? Ma nam przypominać zwykły. Układ półek jest taki, jak w prawdziwym sklepie, podobnie jak ułożenie produktów. Fajnie? A moim zdaniem głupio. Bo jakbym chciał się poczuć jak w sklepie, to bym do niego poszedł. A w internetowym chce się czuć wygodnie i nie tracić czasu na błądzenie wzrokiem po półkach.
Tak, wiem, można przełączyć na “klasyczny” widok. Ale prawdziwy sklep w internetowym dobrze pokazuje pewien niepokojący mnie trend - Internet nie ma własnej tożsamości, więc żeby przyciągnąć do siebie musi udawać coś, czym nie jest i nie może być.
O tym samym myślę zawsze, gdy oglądam videoblogerów. Przecież ich programy robione są w telewizyjnym stylu. Z logo, intro, przerywnikami rodem z Polsatu, TVP czy TVN-u. No bo na telewizji zostaliśmy wychowani, więc te wszystkie telewizyjne nawyki przenosimy do Sieci. Jako twórcy i jako odbiorcy.
YouTube jak telewizja
To z jednej strony normalne i naturalne, bo przecież nie jest powiedziane, że Internet musi mieć wszystko swoje - może też łączyć, rozwijać lub tylko delikatnie zmieniać dobrze znane pomysły. Tylko że mnie marzy się, że wchodząc do internetowego sklepu nie zobaczę w nim rzeczy, które drażnią mnie w stacjonarnym. A niestety idziemy właśnie w tę stronę. Internetowy sklep będzie zwykłym sklepem (kto wie, może wkrótce dojdą też kolejki), a YouTube drugą telewizją.
I świąteczne elementy w listopadzie są tego dowodem.