Czapka skanująca fale mózgowe. Nowy poziom kontroli w chińskich fabrykach
Jedna z chińskich firm produkujących elektronikę wdrożyła nowy system kontroli. Czapki ze specjalnymi sensorami stale monitorują aktywność mózgu pracowników. Zdaniem pracodawców, to sposób na podniesienie efektywności. Jest jednak pewien haczyk.
02.05.2018 | aktual.: 09.03.2022 09:21
Hangzhou Zhongheng Electric to jeden chińskich producentów elektroniki. Zatrudnieni przez koncern pracownicy noszą w pracy specjalne czapki. Nakrycia głowy są wyposażone w czujniki, monitorujące aktywność mózgu i przesyłające te dane do kierownictwa.
Przedstawiciele chińskiej fabryki tłumacząc, że jest to działanie podyktowane troską o pracowników. Dzięki stałemu nadzorowi i ciągłemu analizowaniu napływających danych, przełożeni wiedzą, kto z załogi jest rozkojarzony, ma słabszy dzień i może nie sprostać postawionym przed nim zadaniom.
Dzięki temu rozwiązaniu kierownik może w konkretnym dniu przesunąć pracownika do mniej odpowiedzialnych zadań albo nawet – na podstawie zebranych danych – zasugerować mu dzień wolnego czy dłuższy odpoczynek. Warto przy tym podkreślić, że kontrola fal mózgowych nie ma w tym przypadku nic wspólnego z „kradzieżą myśli” – służy badaniu nastroju i skupienia.
Korzyści dla wszystkich
Brzmi to bardzo dobrze i pokazuje, jak wykorzystać nowoczesną technologię z obopólna korzyścią. Z jednej strony fabryka unika błędów i przestojów, spowodowanych błędami ludzi, a z drugiej pracownicy nie są obarczani zadaniami, które przerastałyby ich aktualne możliwości.
Podobne rozwiązania są stosowane również w innych przedsiębiorstwach. Skanowanie fal mózgowych dotyczy również m.in. części personelu linii kolejowych, dzięki czemu system nadzorujący ruch pociągów wie, czy np. maszynista jest skupiony na swojej pracy i może bezpiecznie prowadzić pociąg.
Chiny planują również wdrożenie podobnych rozwiązań w lotnictwie. Zdaniem badaczy z Chińskiego Uniwersytetu Lotnictwa Cywilnego w Tiencinie, większość wypadków lotniczych wynika z błędów popełnianych przez ludzi, a stały nadzór nad pilotami pozwoliłby wyeliminować część pomyłek. Trudno oprzeć się wrażeniu, że oto technologia przychodzi z pomocą ludzkim niedoskonałościom, z czego korzystają wszyscy. Czy jednak troska o efektywność usprawiedliwia te działania?
Czas myslozbrodni
Na pozór mogłoby się tak wydawać, jednak nie zapominajmy, że Chiny nie są liberalną demokracją, w której przynajmniej z pozoru respektuje się prawa człowieka. Być może sceptycy przestrzegający przed orwellowską "myślozbrodnią" w chińskim wydaniu mają odrobinę racji. Dlaczego?
Wszystko za sprawą Systemu Zaufania Społecznego. Komunistyczna Partia Chin wdraża właśnie gigantyczny projekt SCS (Social Credit System) gdzie każdy obywatel podlega ocenie, rzutującej m.in. na możliwość kariery czy podróżowania. Ci z niskim wynikiem – około 9 milionów – już teraz otrzymali zakaz podróży lotniczych.
Trzeba wyjątkowej naiwności, by wierzyć, że dane dotyczące skupienia czy efektywności w pracy nie będą uwzględniane przez algorytmy SCS. Nowoczesna technologia i schowany za fasadą produktywności system totalitarny – trudno o groźniejsze połączenie. Na jego efekty nie będziemy długo czekać, bo pełne wdrożenie SCS ma nastąpić do 2020 roku.