Orwellowska myślozbrodnia w nowym wydaniu! Kamera sama sfotografuje to, co nam się podoba
02.11.2013 18:00, aktual.: 10.03.2022 11:46
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Gdy słyszymy o epokowych osiągnięciach, jak choćby to, które opisywałem w artykule „Witamy w cyberpunku! Powstał interfejs łączący przez Internet dwa ludzkie mózgi” może pojawić się pytanie: co z tego wynika tu i teraz dla zwykłego człowieka? Jednym z ciekawych przykładów praktycznego zastosowania skanowania fal mózgowych jest Neurocam – kamera, automatycznie fotografująca to, co zwraca naszą uwagę.
Gdy słyszymy o epokowych osiągnięciach, jak choćby to, które opisywałem w artykule „Witamy w cyberpunku! Powstał interfejs łączący przez Internet dwa ludzkie mózgi” może pojawić się pytanie: co z tego wynika tu i teraz dla zwykłego człowieka? Jednym z ciekawych przykładów praktycznego zastosowania skanowania fal mózgowych jest Neurocam – kamera, automatycznie fotografująca to, co zwraca naszą uwagę.
Gdy na Kickstarterze kilka miesięcy temu pojawił się projekt Memoto, zupełnie nie rozumiałem zachwytów, jakie na jego temat pojawiły się w licznych komentarzach. Pomysł, by nosić miniaturowy aparat, robiący automatycznie zdjęcia w określonych odstępach czasu wydawał mi się po prostu idiotyczny.
Znacznie sensowniejszy wydaje mi się prototyp, pokazany podczas tegorocznej konferencji Human Sensing 2013. Zaprezentowano tam Neurocam – aparat fotograficzny z migawką wyzwalaną myślami.
Nie jest to jednak kolejne urządzenie, w którym musimy skupić się na jakiejś czynności, by przekazać mu właściwą komendę. Neurocam działa w znacznie ciekawszy sposób i analizuje aktywność mózgu pod kątem tego, co budzi nasze zainteresowanie.
W gruncie rzeczy, aby zrobić ciekawą fotorelację nie musimy w ogóle zastanawiać się nad zdjęciami – wystarczy np. porozglądać się, myśląc jednocześnie o tym, co znajduje się w zasięgu naszego wzroku. Neurocam utrwali na fotografiach to, co rzeczywiście zwróciło nasza uwagę.
Co jest dla nas interesujące? Według twórców urządzenia warte uwiecznienia jest to, co w skali zainteresowania 0-100 osiągnie poziom co najmniej 60. Zostanie wówczas zarejestrowana sekwencja zdjęć, łączonych następnie w 5-sekundowego GIF-a.
Rzecz jasna zarówno format zdjęcia, jak i zastosowany do demonstracji sprzęt, czyli iPhone przymocowany do głowy, to jedynie przykładowe rozwiązanie. Kluczem jest tu nie sam sprzęt fotograficzny (o ile można tak nazwać smartfona), co połączone z nim urządzenie, odczytujące i analizujące to, co dzieje się naszym mózgu na widok różnych obrazów.
Warto się przy tym zastanowić nad ryzykiem noszenia takiego sprzętu – bo o ile możemy oszukiwać samych siebie i wszystkich wokół, to Neurocam bezlitośnie pokaże nasze prawdziwe oblicze, niszcząc np. wypielęgnowany wizerunek konesera malarstwa. A wtedy może okazać się, że wracając z wystawy prac Caravaggia zamiast barokowych obrazów, znajdziemy na zdjęciach wyłącznie piękne hostessy.