Czy żyjemy w antyutopii?

Czy przestrogi z książek i filmów SF niepostrzeżenie stały się rzeczywistością? Idealny mieszkaniec antyutopii nie zdaje sobie sprawy z systemu, w którym tkwi, ale spróbujmy się zastanowić...

"Orwellowski" mural w Belfaście / Creative Commons
"Orwellowski" mural w Belfaście / Creative Commons
Olga Drenda

27.12.2012 | aktual.: 13.01.2022 13:00

Czy przestrogi z książek i filmów SF niepostrzeżenie stały się rzeczywistością? Idealny mieszkaniec antyutopii nie zdaje sobie sprawy z systemu, w którym tkwi, ale spróbujmy się zastanowić...

XX wiek, począwszy od „Nas” Jewgienija Zamiatina i „Roku 1984” George'a Orwella, obfitował w scenariusze antyutopii w literaturze i w kinie. Była to satyryczna lub krytyczna reakcja na to, co działo się w rzeczywistym świecie, w którym politycy, przekonani o słuszności swojego jedynego prawdziwego przepisu na porządek rzeczy, wprowadzali go w życie kosztem dobra jednostek.

Nawet pobieżna znajomość najnowszej historii uczy, że utopijne scenariusze nie sprawdzały się - na różnych poziomach. W najgorszych przypadkach, idee tworzenia nowego świata od zera kosztowały życie tysięcy ludzi, jak w Kambodży czy ZSRR. Inne "jedynie" ograniczały wolność słowa i powodowały niewygody w codziennym funkcjonowaniu (co pamiętają jeszcze niektórzy mieszkańcy bloków z wielkiej płyty, w których na osobę przypadała ograniczona, przepisowo określona powierzchnia do życia).

Dziś – przynajmniej w naszym zakątku świata – realia uległy zmianie i władza nie ustala już przy pomocy represji, co jest najlepsze dla obywatela. Ale czy oznacza to, że antyutopie straciły na aktualności?

Antyutopia nie musi mieć koniecznie wymiaru politycznego. Przyszłość może malować się w ponurych barwach nawet bez nadzoru totalitarnej władzy i czujnego oka „Wielkiego Brata”. Zwłaszcza nowsze książki i filmy, podejmujące ten temat, udowadniają, że narzędzia kontroli i presji mogą mieć o wiele bardziej subtelny wymiar. Ortodoksyjny znawca fantastyki nazwałby ten scenariusz „dystopijnym”, bo nie chodzi w nich o krach idealnego systemu politycznego, ale o negatywny kierunek, który może obrać społeczeństwo.

Autorzy zorientowani na fantastykę często wykazują się dobrą intuicją, a w niektórych pracach można natrafić na wątki, które podejrzanie przypominają naszą obecną rzeczywistość. Jedną z charakterystycznych cech dystopii jest to, że jej uczestnik jest nieświadomy faktu, że tkwi w pewnym systemie. Ba, może być nawet z tego życia całkiem zadowolony...

Zjedz pigułkę!

[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=4hLXOVCZr-8[/youtube]

Wczesny film George'a Lucasa, „THX 1138”, rozgrywa się w świecie doskonale funkcjonujących, przewidywalnych ludzi-manekinów, którzy dzięki codziennym dawkom leków bezrefleksyjnie dopasowują się do codziennych zadań. „THX 1138” to klasyczny scenariusz antyutopii, w którym jednostki samotnie sprzeciwiają się systemowi: dwójka obywateli doskonałych, pomijając dawkę leku, odkrywa, że łączy ich uczucie, i postanawia o nie walczyć.

Film polecam, a przy okazji zwracam uwagę na wątek farmaceutyczny, który można znaleźć też w klasycznym „Nowym wspaniałym świecie” Aldousa Huxleya, a z nowszych dzieł – w filmie „Equlibrium” z 2002 roku. Miniony i obecny wiek to okres niebywałego rozwoju medycyny. Żyjemy dłużej i udało nam się pokonać wiele chorób zakaźnych, ale krytycy twierdzą, że koncerny farmaceutyczne, dbając o swój interes bardziej niż o dobro ludzi, zachęcają do lekkomyślnego zażywania leków, aby uzależnić od siebie klienta. Krytycy „Big Pharma” wskazują przede wszystkim na substancje oddziałujące na sferę psychiki i emocji.

Centers for Disease Control and Prevention informuje, że jeden na dziesięciu Amerykanów zażywa środki antydepresyjne. Psychiatra Peter Kramer w książce „Wsłuchując się w Prozac” ukuł teorię, że na antydepresantach człowiek staje się dobrym pracownikiem – efektywnym, bezrefleksyjnym, nie dającym się rozpraszać przez uczucia, dlatego leki te są tak pożądane. Ja osobiście nie jestem przeciwnikiem antydepresantów – sądzę, że ludzie po prostu nie chcą być nieszczęśliwi i wcale się im nie dziwię. Ale pozostawiam sprawę do refleksji czytelnika.

Porządek musi być

[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=4Wh2b1eZFUM[/youtube]

„Brazil” Terry'ego Gilliama może wydawać się znajomego każdemu, kto miał do czynienia z nieprzejednaną polską machiną biurokratyczną (która przywodzi na myśl jednocześnie „dom, który czyni szalonym” z „Dwunastu prac Asterixa”). Zapewne znajdą się też tacy, dla których film z 1985 roku będzie kojarzył się z rozbudowanym aparatem urzędniczym Unii Europejskiej. Przypomnijmy – film Gilliama to historia drobnego urzędnika, który na skutek pomyłki w druku zostaje uznany za wroga systemu. Świat, w którym osadzona jest akcja filmu, jest wręcz w groteskowy sposób biurokratyczny i opętany „papierkową robotą”.

Dy$topia

„Supersmutna i prawdziwa historia miłosna” Gary'ego Shteyngarta opowiada o przyszłości, w której Ameryka rozsypuje się na kawałki pod ciężarem kryzysu ekonomicznego, a reszta świata zostaje zdominowana przez nastawione na konsumpcję, globalne sieci. Ludzie posługują się urządzeniami pozwalającymi skanować każdą napotkaną osobę i oceniać ją pod względem „jakości”.

Mając wystarczającą ilość pieniędzy, można kupić sobie nieśmiertelność i podkręcić swoje osobiste „punkty”, a wszyscy, którzy nie nadążają, zostają wyeliminowani z gry. Kto wie, czy nasze obecne realia mediów i reklamy, w których cokolwiek ma szansę zaistnieć o tyle, o ile się opłaca, a człowiek jest warty tyle, za ile umie się sprzedać, nie są podejrzanie bliskie tego scenariusza.

U Shteyngarta można znaleźć echa „Nowego Wspaniałego Świata” Aldousa Huxleya, w którym społeczeństwo, skupione na posłusznej konsumpcji, podzielone było na ścisłe kasty „lepszych" i „gorszych”, ale zawsze zadowolonych, dobrowolnych niewolników.

Świat bez dzieci

W „Ludzkich dzieciach” Alfonso Cuarona, na podstawie powieści P.D. James, Wielka Brytania – jedna z nielicznych wysepek spokoju w świecie ogarniętym wojną - jest państwem bez dzieci. W roku 2027, w którym rozgrywa się akcja filmu, od 18 lat nie przyszedł na świat żaden człowiek, a populacji grozi wyginięcie. Pomoc nie może przybyć z zewnątrz: władze w obawie przed chaosem uszczelniły granice, nie przepuszczając żadnych imigrantów. Zgodnie z klasycznym scenariuszem antyutopijnej opowieści, opresji sprzeciwiają się pojedynczy buntownicy, a symbolem nadziei i ratunku dla świata staje się nowonarodzone dziecko.

Film i książka dotykają wielu kontrowersyjnych wątków, przewijających się w aktualnej rzeczywistości. Spotykają się tu zarówno obawa przed przeludnieniem, jak i starzeniem się społeczeństw; echa totalitaryzmów, konfliktów etnicznych i religijnych minionego wieku, jak i zagubienie i niepokój w realiach zderzenia wielu kultur i wyznań. Film nie daje jednoznacznej odpowiedzi na wyjście z sytuacji i podobnie jak w wielu innych dziełach podejmujących podobne tematy, pozostawia otwarte zakończenie.

Mózg = wróg

[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=7cQ-yGCyjyM[/youtube]

Na koniec przypominamy klasyk sprzed kilkudziesięciu lat, „451 stopni Fahrenheita” Raya Bradbury'ego. To prawdopodobnie najbardziej realny scenariusz antyutopii, z jakim mamy do czynienia. Co gorsza, sami ściągnęliśmy go na siebie naszymi portfelami i klikami – nie trzeba było do tego żadnej totalitarnej władzy. U Bradbury'ego wrogiem numer jeden jest wiedza, której symbolem są książki.

Kasta rządząca boi się samodzielnego myślenia tak bardzo, że nakazuje spalić książki, a ludzi w zamian karmi treścią lekką, łatwą i przyjemną. Ulubioną rozrywką obywateli antyutopii jest interaktywny program o życiu, przypominający reality shows, „Second Life” albo „Simsów”.

Brzmi znajomo? Gdybyśmy przejrzeli historię przeglądanych stron przeciętnego dnia i zobaczyli, jaka jest relacja stron rozrywkowych do pozostałych, i gdybyśmy zdali sobie sprawę z tego, jak często dopada nas „tl;dr”, moglibyśmy dojść do wniosku, że przynajmniej czasami jesteśmy sami dla siebie totalitarną władzą, która zawsze wie lepiej.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)
© Gadżetomania
·

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje się  tutaj.