Dead Pixels - udane połączenie River City Ransom z Left 4 Dead!

Dead Pixels - udane połączenie River City Ransom z Left 4 Dead!

Dead Pixels (Fot. Backlog Journey)
Dead Pixels (Fot. Backlog Journey)
Piotr Rusewicz
03.06.2012 21:00

Dead Pixels, dostępne na PC oraz Xboxa 360, to w zasadzie chodzona bijatyka z gnatami. Najlepiej przechodzi się ją razem z innym graczem (niestety, multiplayer jest tylko lokalny), ale i samemu jest bardzo, ale to bardzo przyjemnie. Dead Pixels to przede wszystkim strzelanie w hordy zombie i zbieranie monet po to, żeby dostawać jeszcze lepszą broń i strzelać dalej w zombie. Stylistyka, masa akcji, połączenie nowoczesnego designu ze staroszkolną oprawą dają tej grze moc.

Dead Pixels, dostępne na PC oraz Xboxa 360, to w zasadzie chodzona bijatyka z gnatami. Najlepiej przechodzi się ją razem z innym graczem (niestety, multiplayer jest tylko lokalny), ale i samemu jest bardzo, ale to bardzo przyjemnie. Dead Pixels to przede wszystkim strzelanie w hordy zombie i zbieranie monet po to, żeby dostawać jeszcze lepszą broń i strzelać dalej w zombie. Stylistyka, masa akcji, połączenie nowoczesnego designu ze staroszkolną oprawą dają tej grze moc.

Gameplay jest wymagający z prostego powodu - ciągle brakuje amunicji, a atak fizyczny jest żałośnie słaby. Dlatego trzeba myśleć - przeszukiwać budynki, sprzedawać niepotrzebne rzeczy i szukać dla handlarzy specjalnych przedmiotów, na które mają zapotrzebowanie. Arsenał jest spory, zombie masy, etapów wiele - a wszystko utrzymane w stylistyce NES-a z horrorem klasy B oraz plakatami, prezentacją i filtrami graficznymi rodem z filmów typu grind. Jakby tego było mało mamy sporo statystyk z RPG, co przekłada się na szeroki rozwój postaci. Naszych bohaterów opisuje energia, szybkość biegania, umiejętność strzału, walka wręcz, siła, umiejętność sprzedawania, szczęście. Chociaż czasami niemalże wymaga się pewnego typu postaci do przejścia, to system gry jest zaskakująco dobrze zbalansowany. W zasadzie to nie tylko konkurent dla gier o zombiakach, ale też dla Scotta Pilgrima oraz Castle Crashers - więc jeżeli kochacie po prostu chodzone bitki to warto jej się przyjrzeć.

(Fot. Indie Games)
(Fot. Indie Games)

Biegałem w strugach deszczu unikając żrących wymiocin. Okradałem zniszczone sklepy z pluszowych misiów. Paliłem hordy zakażonych ludzi. Widziałem rzeczy w 8-bitach, które były bardziej fascynujące od nowoczesnej oprawy. Rozprawiałem się z hordami wrogów na wzór Kunia w gorącej wodzie kąpanego i oczyszczałem całe miasta z pomiotów zła. Słuchając przy tym świetnej muzyki.

(Fot. Desura)
(Fot. Desura)

Ta gra jest prosta i tania - takie cyfrowe produkcje lubię, bo sprawdzają się świetnie w posiedzeniu z kumplem, nie angażują i można pograć w nie chwilę przed wyjściem. Chociaż Dead Pixels co nieco brakuje to mogę spokojnie powiedzieć, że wiedząc co się bierze, ciężko być rozczarowanym. Najlepsza gra o zombiakach od dawna - ładnie łączy prostotę z grywalnością, do tego pięknie odwołuje się do Resident Evil, gier Valve, klasycznych filmów i chodzonych bijatyk. Obecnie tytuł można kupić na Xbox Live Independent Games (które z poziomu polskiego konta nie jest dostępne...) w wersji na Xboxa 360 oraz z Indie Royale lub na serwisie Desura w wersji PC. Jeżeli kochacie retro, zombiaki lub retro zombiaki - naprawdę warto!

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)