Dlaczego czekam na Steam Machines?
10.03.2014 10:54, aktual.: 10.03.2014 11:18
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Może i jestem leniwy (ba, na pewno!), może zrobiłem się zbyt wygodnicki, może grzebanie w komputerze nie jest dla mnie. I właśnie dlatego chcę mieć Steam Machines – bo wszystko podane jest na tacy.
Pewnie gdybym musiał, to złożyłbym dobry komputer w niskiej cenie. Sam, bez niczyjej pomocy. Siedziałbym na forach, przeczytał dziesięć poradników, zadzwonił do szwagra informatyka, gdybym tylko miał siostrę. Spędziłbym tydzień na porównywaniu cen, a następnie dwa dni na montowaniu.
Pewnie niektórym zajęłoby to tylko pół godziny (przerwa na Facebooka wliczona), ale złotą rączką nie jestem. Coś na pewno by nie działało, coś trzeba byłoby poprawiać, rozkręcać, zakręcać, wykręcać, aż w końcu mój nowy, nie tak drogi komputer zacząłby działać.
Zgadzam się, to nie jest wielka filozofia. Da się to zrobić. Tak samo jak można pojechać z Zakopanego do Gdańska pociągiem. Zajmie to dłużej, będzie znacznie mniej wygodne, ale da się, prawda?
Dlaczego mimo to wybieram Steam Machines?
Bo mogę. Bo nie chce mi się z tym wszystkim męczyć. W końcu nie muszę się znać, nie muszę porównywać, nie muszę wypytywać. Wierzę, że twórcy przygotowali porządne zestawy, które postawię w salonie i które będą dodatkiem/konkurentem dla konsoli. A przy tym nie zabraknie kilku pecetowych funkcji. Kilku, bo nie traktuję Steam Machine jako typowego peceta.
Na tym zaczynają się zalety Steam Machines i równie dobrze mogłyby się na tym zakończyć. To jest w Steam Machines dla mnie najważniejsze – wygoda, komfort, prostota. Kupuję i mam. Owszem, ktoś powie, że w tej cenie znajdę coś tańszego, może też i lepszego.
Tyle że szkoda czasu
Za wspomniany już komfort też trzeba zapłacić i nie widzę w tym niczego złego. I nie rozumiem też, dlaczego miałbym z tego powodu być „idiotą”, jak niektórzy nazywają zwolenników Steam Machines. Podróżujący samolotem to też idioci, bo nie jadą stopem?
Płacę nie tylko za sprzęt, pada i system operacyjny. Płacę też za brak frustracji związanej z rozkręcaniem, grzebaniem, wyjmowaniem karty graficznej. Steam Machines pozwolą na błyskawiczną modernizację. Dla mnie to też jest bardzo ważne, bo nie mam zamiaru siedzieć ze śrubokrętem.
To właśnie z tego powodu dałem sobie spokój z ulepszaniem mojego starego komputera. Nie mam ochoty targać peceta do serwisów, szukać odpowiedniej karty graficznej. Pewnie, że mógłbym to zrobić sam, ale po co? Dlatego od dawna gram na konsolach.
Nie przeszkadza mi też fakt, że Steam Machines działają na SteamOS, tym bardziej że twórcy obiecali wsparcie dla drugiego systemu na jednym sprzęcie. Wcale nie trzeba będzie streamować gier z komputera, na którym jest Windows.
Koniec z Windowsem
Zresztą nie zdziwiłbym się, gdyby Windows nie był nam do niczego potrzebny. SteamOS będzie służyć tylko do gier. Będzie popularny, bo darmowy. Wsparcie twórców zależy nie od tego, czy Steam Machines sprzedadzą się dobrze, tylko od tego, czy gracze zainstalują SteamOS.
A pewnie to zrobią, z ciekawości, nawet jeżeli nie będą korzystać z tego systemu w salonie. Dla twórców gier Linux nie jest dzisiaj atrakcyjnym systemem. Wkrótce dzięki SteamOS może takim się stać, bo graczy przybędzie.
Niewielkie, zgrabne pudełeczko, które będzie pasować do PlayStation 4 i Xbox One, a na dodatek w każdej chwili będę mógł je ulepszyć. Na pececie w salonie pogram, obejrzę filmy, posłucham muzyki – tak jak na konsolach, tyle że z blaszakową mocą. Tak, za to warto zapłacić więcej. Steam Machines – czekam na was!