“Dlaczego ja na to nie wpadłem?!”. Upiję się i przetestuję strony internetowe - za pieniądze!
27.03.2015 06:22, aktual.: 27.03.2015 09:49
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Pewnie wielu z was zacznie sobie zadawać pytanie z tytułu. No cóż, autor theuserisdrunk.com był pierwszy i to on będzie pić piwo, które nawarzył. Dosłownie.
Strona powinna być tak prosta, żeby pijany użytkownik mógł z niej bez problemów korzystać - twierdzi Richard Littauer, który podejmie się trudnego zadania i sprawdzi, czy dana strona internetowa spełnia ten warunek.
Rzecz jasna nie za darmo.
Pijany użytkownik strony internetowej
Za robotę Richard bierze 250 dolarów. Upije się, a następnie oceni stronę klienta. Jedną pracę ma już za sobą, a komentarzem podzielił się ze wszystkimi. Każdy może sprawdzić, czy Richard to profesjonalista (sam zapewnia, że tak i że ma doświadczenie w "user experience"), czy zwykły naciągacz, który chce się napić nie za swoje pieniądze.
Choć może taki człowiek z ulicy byłby lepszy? Paweł Zarzeczny często przytacza anegdotę zza kulis Super Expressu. Właściciel tabloida zatrudniał ponoć niezbyt mądrego mężczyznę, który miał czytać teksty i wykreślać niezrozumiałe wyrazy oraz nieciekawe fragmenty. Wszystko po to, żeby szef miał pewność, że “przeciętny czytelnik” dotrwa do końca artykułu.
User experience jest ważne
Warto zadać sobie więc pytanie. “Kto częściej będzie wchodził na moją stronę: pijany specjalista od UX czy może zwykły pijany użytkownik?”.
Ale pijaczka zatrudnić może każdy, a jak chce profesjonalistę, to zna adres Richarda. Choć musi liczyć się z tym, że ten nie wszystkie zlecenia przyjmuje. No cóż, to w końcu prosta droga do alkoholizmu.