Dron ratownik wyciągnie topiącego. Żaden sprzęt nie uchroni jednak przed ludzką głupotą
Z dronów nad polskimi plażami powinniśmy się cieszyć, bo zwiększa się bezpieczeństwo odpoczywających. Tyle że to pewnie i tak nic nie da, gdyż jak zwykle zawiedzie człowiek.
07.07.2015 12:34
Dron - ratownik
Dron to nie tylko fajny gadżet to zabawy czy robienia efektownych zdjęć z powietrza. Coraz częściej to urządzenie, które ratuje życie. Widzieliśmy już (niestety kiepski) film o tym, jak tego typu sprzęty mogą być wykorzystane przez służby ratunkowe. W te wakacje drony będą również pilnowały kąpielisk:
Adrian Gomuliński, instruktor i dyrektor techniczny z Centrum Szkolenia UAV, infoWire.pl
Dron ratownik to platforma wielowirnikowa w układzie kwadrokoptera służąca do niesienia pomocy osobom topiącym się. Ma podwieszony rękaw ratunkowy (wypełniony sprężonym dwutlenkiem węgla). Zrzuca go w pobliżu tonącego, dzięki czemu ten może utrzymać się na wodzie
Dron ma tę przewagę nad człowiekiem, że jest szybszy. Nie przeszkadzają mu także niekorzystne warunki - “radzi sobie przy podmuchach do 6 stopni w skali Beauforta”.
Często jednak problemem jest nie to, że nie ma kto topiącego wyjąć, a to, że nikt o tragedii pod wodą nie wie. Tonie się po cichu, a nie jak na filmach - mówią eksperci cytowani przez Onet. Przez panikę i zablokowane drogi oddechowe nie wykonuje się gwałtownych ruchów, więc trudno jest zauważyć topiącego się.
Dron zwiększa szanse na zauważenie gwałtownych, niepokojących ruchów, szczególnie na zatłoczonych kąpieliskach. Ale jeszcze lepszym rozwiązaniem jest smart-opaska Kingii, która sama pozwala zareagować idącemu na dno. Gdy wiemy, że zaczynamy się topić, wystarczy pociągnąć za uchwyt, a specjalna poduszka “wyciągnie” nas spod wody. Proste, nieprzeszkadzające w zabawie, a może uratować życie.
Wyobraźmy sobie idealny świat, w którym przed wejściem na plażę możemy wypożyczyć taki gadżet. Albo sami go kupujemy, bo to świetna ochrona. A nawet jeżeli zapomnimy, to przecież nad plażą jest dron, który nas zauważy i szybko zareaguje.
Technologia nie pomoże
No tak, ale idealny świat nie istnieje. Trudno wyobrazić sobie, że drony będą wszędzie: na wszystkich niestrzeżonych plażach, kąpieliskach, stawach. Że dziecko nawet jeśli nie posłucha rodziców i samo pojedzie nad rzekę (ha, a kto tak nie robił?), to przynajmniej założy na rękę opaskę i zwiększy swoje szanse na przeżycie.
Bardzo się cieszę, że technologia idzie w kierunku zwiększania naszego bezpieczeństwa. Na pewno nie zabraknie nieszczęśliwych wydarzeń ze szczęśliwym zakończeniem, bo dron wyłowił topiącego się. Tylko to wciąż będzie kropla w morzu potrzeb.
Bo przecież problemem nie jest to, że na polskich plażach brakuje dronów-ratowników i dlatego ludzie się topią. Jak zwykle na dno sprowadza ich brak wyobraźni czy skrajna głupota.
Ostatnia historia z Łodzi:
Do tragedii doszło w sobotę około 1 w nocy (...) po kilku głębszych iście kawalerska fantazja pchnęła ich do ryzykownego przedsięwzięcia. Chcieli przepłynąć staw. Na trzeźwo to żadna sztuka, bo zbiornik nie jest głęboki i nie ma więcej niż sto metrów szerokości. Po alkoholu okazało się to jednak wyzwanie.Na plażę wyszło ośmiu mężczyzn. Kiedy zorientowali się, że jednego z nich brakuje, wezwali pomoc. Sami znaleźli kolegę i wyciągnęli go na brzeg. Niestety, reanimacja nie pomogła. Mężczyzna zmarł.
Co roku jest to samo. Policja przestrzega, ludzie robią swoje. Ich prawo, w końcu chcącemu nie dzieje się ponoć krzywda. Ale statystyki i tak zatrważają. Najczęstsze przyczyny zatonięć do alkohol i pływanie w miejscach niestrzeżonych. Brawura. “Co, ja nie potrafię? To przytrzymaj mi piwo”.
Technologia może pomóc, ale człowiek tę wyciągniętą rękę odrzuca, bo przecież sam wie lepiej. Niestety, drony mogą latać nad plażami, a twórcy gadżetów tworzyć przyjazne i potrzebne urządzenia. Ale to wszystko na nic, kiedy ludzie sami ściągają na siebie niebezpieczeństwo.