Facebook przegonił w Polsce Naszą Klasę. I dobrze!

Stało się to, czego spodziewaliśmy się od dawna: według wrześniowego Megapanelu Facebook ma w Polsce więcej użytkowników niż NK.pl. Niektórych blogerów to bardzo martwi, mnie nie martwi to wcale.

Facebook lepszy od Naszej Klasy. Lubicie to? (Fot. Flickr/joshjanssen/Lic. CC by-nd)
Facebook lepszy od Naszej Klasy. Lubicie to? (Fot. Flickr/joshjanssen/Lic. CC by-nd)
Michał Michał Wilmowski

Stało się to, czego spodziewaliśmy się od dawna: według wrześniowego Megapanelu Facebook ma w Polsce więcej użytkowników niż NK.pl. Niektórych blogerów to bardzo martwi, mnie nie martwi to wcale.

Trochę to trwało, ale w końcu dokonało się nieuniknione: Facebook zajął we wrześniu 5. miejsce w rankingu domen i witryn w Polsce. Miał 11 725 422 polskich użytkowników, podczas gdy NK.pl spadło do 11 623 715.

Nie jest to nic niespodziewanego ani w żaden sposób zaskakującego. Serwisowi, który niedawno obchodził 5. urodziny, w 2011 roku z miesiąca na miesiąc spadało, gdy tymczasem jego rywalowi zza Wielkiej Wody regularnie przyrastało.

Dobre, bo polskie?

W Internecie już wczoraj pojawiły się komentarze na ten temat. Jeden z pierwszych popełnił Przemysław Pająk, szef Spider's Web, którego zdaniem "nie ma się z czego cieszyć – polski produkt jest w odwrocie na rzecz tego amerykańskiego".

O tym, dlaczego nie ma się z czego cieszyć, Pająk wiele nie pisze. Ogólnikowo tylko stwierdza na końcu tekstu: "Znowu przegrywamy z Zachodem".

To prawda, że znowu przegrywamy, ale nie uważam tego za powód do smutku. Dlaczego? Argumentów dostarczył mi sam Pająk, który długo wymieniał wady NK.pl. Po pierwsze, od początku był to serwis odtwórczy, kopiujący amerykański Classmates.com.

Po drugie, kiedy już wszyscy zdążyli na nowo zapoznać się z kolegami z liceum i dojść do wniosku, że właściwie nie chcą ich oglądać poza Internetem, okazało się, że Nasza Klasa nie ma im nic innego do zaproponowania.

A jako największy serwis społecznościowy w Polsce powinna mieć. Cóż więc zrobili najwięksi geniusze polskiego Internetu? Zaczęli kopiować zachodnie serwisy. Najpierw zrobili własny serwis mikroblogowy, który użytkownicy szybko znienawidzili (Śledzik), potem zmałpowali facebookowe Lubię to!.

Zero innowacji, zero własnych myśli w głowach. Nic dziwnego, że Polacy rzucili się na Facebooka – zwłaszcza że od 2008 roku był on już przetłumaczony na nasz język. Zuck dał nam rzeczy, o jakich nie śniliśmy: strony fanowskie i wspomniany przycisk Like, FarmVille i inne wciągające gry Zyngi, możliwość tworzenia własnych aplikacji, szansę na pogadanie w jednym miejscu ze znajomymi z podstawówki w Pcimiu Dolnym i Erasmusa w Bolonii itd.

Nasza Klasa zaczęła stawać się synonimem przaśności, "wieśniactwa", miejscem, gdzie zostały już tylko panie noszące białe kozaczki oraz ich równie piękni i mądrzy panowie. Mimo to długo serwis pozostawał pierwszy wśród społecznościówek w Polsce – aż do teraz.

Trzeba więcej innowacji!

W przeciwieństwie do Przemysława Pająka nie będę płakał nad Naszą Klasą, bo uważam, że nie ma powodu. Polacy wybrali produkt, który jest lepszy, i zrobili słusznie.

Nie, nie jestem wściekłym anty-Polakiem, kosmopolitą, ruskim szpiegiem czy innym potworem ze snów Jarosława Kaczyńskiego. Jeśli polskie marki są dobre, nie mam nic przeciwko nim. Używam polskich kosmetyków, noszę polskie ubrania, jem polskie jogurty, piję polskie piwo (choć nie miałbym nic przeciwko czeskiemu, gdyby było ono dostępne w naszym kraju po nieco niższych cenach).

Wspieram rodzime produkty, jeżeli są lepsze od zagranicznych. A właściwie niczego nie wspieram, po prostu kieruję się przy wyborze własnym interesem. Dlatego używam Facebooka, Gmaila i Twittera zamiast patriotycznie męczyć się na Naszej Klasie czy Blipie albo przeklinać nad znowu niedziałającą pocztą portalu o2.

Chciałbym, żeby powstał w Polsce start-up, który byłby lepszy od zachodnich. Taki prawdziwie innowacyjny, dający nam coś, czego nie mają spryciarze z Ameryki. Nie widzę jednak na to szansy.

Polacy od dawna kopiowali kropka w kropkę zachodnie pomysły. W latach 90., kiedy powstawały u nas pierwsze portale, miało to sens. Dziś polski internauta jest już innym klientem niż wtedy. Nie boi się anglojęzycznej Sieci i widział w niej całkiem sporo. Nie chce kiepskich kopii, bo może mieć oryginał.

OK, wciąż jest grupa internautów, która bezpieczniej czuje się, kiedy ma wszystko po polsku. Dlatego nasze wersje zachodnich serwisów wygrywają, dopóki ich zachodnie oryginały nie postanowią się spolszczyć. Tak było przez długie lata z Blipem.

Twitter już co prawda jest w naszym kraju popularniejszy, ale wciąż nie masowy. Dlaczego? Bo trzeba go rozgryźć w oryginale. Kiedy wejdzie od dawna zapowiadana polska wersja, polubimy mikroblogowanie na większą skalę.

Nie zmartwi mnie, jeśli amerykański gigant całkiem połknie Blipa, tak jak nie martwi mnie zbliżający się koniec Naszej Klasy. Najwyższy czas, żebyśmy nauczyli się start-upy wymyślać, a nie kopiować od Amerykanów. Bo zawsze w końcu Amerykanie do nas przyjdą i wezmą, co im się należy.

Źródło: Spider's Web

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)
© Gadżetomania
·

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje się  tutaj.