Fani społeczności nie są łatwowierni. Przynajmniej tak twierdzą
Crowd Science przeprowadziło ankietę wśród użytkowników serwisów społecznościowych. Pytano w niej o nastawienie do sieciowych oszustów oraz oceniano wiarygodność witryn.
Crowd Science przeprowadziło ankietę wśród użytkowników serwisów społecznościowych. Pytano w niej o nastawienie do sieciowych oszustów oraz oceniano wiarygodność witryn.
Okazuje się, że z narzędzi Web 2.0 tak samo chętnie korzystają osoby prywatne, jak i firmy. 45% ankietowanych przyznaje, że odczuwa zadowolenie, gdy inni internauci dostrzegają ich obecność.
Co trzeci użytkownik woli korzystać z Facebooka albo Naszej Klasy zamiast z telefonu. Taki sam odsetek wyraża przekonanie, że ma coś ciekawego do powieszenia innym członkom społeczności.
Tylko 24% osób twierdzi, że informacje zawarte w tego rodzaju witrynach są tak samo wiarygodne jak doniesienia oficjalnych serwisów informacyjnych.
Z drugiej strony aż 46% mówi, że może z łatwością odróżnić w społeczności informacje prawdziwe od kłamstw. 51% martwi się, że ktoś włamie się im do konta.
Mniej więcej co drugi użytkownik serwisu społecznościowego twierdzi więc, że jest w stanie bez problemu odróżnić wpis swojego znajomego od złośliwego linku opublikowanego przez oszusta.
Wydaje mi się, że w praktyce nie wygląda to tak różowo. Łatwość, z jaką tysiące ludzi padają ofiarami cyberprzestępców każe mi podchodzić do tych subiektywnych opinii z dystansem.
Wystarczy przyjrzeć się najnowszemu atakowi w Facebooku, który opisało Mashable. Hakerzy umieszczają we wpisach linki rzekomo prowadzące do jakiegoś zdjęcia.
Znajomi osób, które padły ofiarą oszustów bez zastanowienia klikają w URL. Złośliwy kod nie wyrządza większych szkód - przekierowuje po prostu do klipu w YouTube.
Ta sytuacja udowadnia jednak, że użytkownicy serwisów społecznościowych nie są aż tak świadomi zagrożeń jak sami twierdzą. Nie doceniają przeciwnika i to jest ich największą słabością.
Źródło: Interaktywnie