Festiwal hipokryzji trwa w najlepsze. Twórcy brutalnych gier krytykują Hatred za… przesadną brutalność
Studio odpowiedzialne za Gears of War oraz Adrian Chmielarz, autor Bulletstorma, gry, w której im więcej zabójstw, tym lepiej - oni doskonale powinni wiedzieć, jak to jest, gdy krytykuje się produkcję za przesadną brutalność. Tymczasem to właśnie oni występują w roli moralizatorów.
18.10.2014 | aktual.: 10.03.2022 10:53
Zaprezentowany wczoraj zwiastun Hatred, zgodnie z przewidywaniami, podzielił grających. Jedni uważają, że to przesada, inni, że to po prostu kolejna gra dla dorosłych odbiorców. O ile hipokryzja graczy, o której pisałem, może być zabawna, tak hipokryzja twórców brutalnych gier już po prostu żenuje.
Epic Games nie jest zaangażowane w ten projekt - mówią twórcy silnika wykorzystanego przez polskich twórców. Choć z technologii może skorzystać każdy chętny, bo jest ona dostępna publicznie, to mimo to studio nie chce być kojarzone z Hatred.
W opublikowanym zwiastunie wykorzystano jednak logo Unreal Engine 4 bez pozwolenia ze strony Epic i poprosiliśmy o usunięcie naszych wizerunków ze wszystkich materiałów promocyjnych związanych z tym produktem.
Ich sprawa, a z marketingowego punktu widzenia logiczne zagranie. O Hatred jest głośno na całym świecie, nie brakuje krytycznych komentarzy (nawiasem mówiąc, większość z nich to czysty absurd - na przykład jedna ze stron zasugerowała, że grę tworzą neonaziści, bo jeden z twórców ma koszulkę z… Żołnierzami Wyklętymi - sic!), więc oczywistym jest, że nie ma sensu obrywać za kogoś. Lepiej odsunąć się, gdy ciskają przedmiotami. Na wszelki wypadek warto podkreślić, że nie ma się z tym nic wspólnego.
Tyle że kto jak kto, ale Epic Games to nie świętoszki. Jeśli nie znacie Gears of War, to zobaczcie, na co stać autorów serii - rozcinanie piłą mechaniczną brzuchów rywala to naprawdę pikuś:
Gears of War 3 Brutal Kill Montage TDM (HD) - JWP
Pomysł na grę skrytykował także Adrian Chmielarz, twórca Painkillera oraz Bulletstorma. Na swoim facebookowym profilu napisał wczoraj:
Prędzej czy później gry będą musiały sobie odpowiedzieć na pytanie, czy mają jakieś granice, czy też są jak "obcy". Sam "Hatred" mało mnie interesuje, ot, szczeniacka jazda -- ale już granice gier tak. Bo ja często o czymś słyszę, "to tylko gra". Ale czy osoby, które tak twierdzą, wiedzą do końca, co mówią?Czy symulator pedofila to również "tylko gra"? Czy symulator masakry z DLC w postaci różnych oskanowanych budynków szkolnych z całego świata to "tylko gra"? Czy manager Oświęcimia to "tylko gra"?
Dodając później: Gra nie jest mi już obojętna, lecz wzbudza pogardę przemieszaną z poczuciem zażenowania.
Przypomnijmy - napisał to twórca, w którego grze robiliśmy takie rzeczy, będąc nagradzanym za najbardziej wymyślne zabójstwa:
Bulletstorm - All 131 skillshots
Tak, tak, wiem, jaki będzie kontrargument - to przecież nie ma nic wspólnego z realizmem! A te wszystkie stwory to złe maszkary. Każdy z nich ma coś na sumieniu. My jesteśmy dobrzy, więc w tych grach chodzi wyłącznie o to, by zrobić światu przysługę, eliminując zagrażające mu plugastwo.
No a poza tym jest jeszcze fabuła! Historia! Emocje! Nie tylko strzelanie, o nie! I dlatego Adrian Chmielarz swoją grę opisywał na przykład tak:
Kocham Flail Guna. Nie tylko dlatego, że jest to technologiczne cudo. Ponad trzy miesiące zabrało nam dopieszczanie tej giwery. Kiedy strzelasz z Flail Guna posyłasz dwa granaty połączone łańcuchem, które owijają się wokół przeciwnika. Po kilku sekundach od zaciśnięcia stalowej pętli ładunki wybuchowe eksplodują. (...) Delikwent do którego wystrzeliłeś jest już martwy w momencie, gdy łańcuch zaczyna się wokół niego obwiązywać - to tylko kwestia czasu, kiedy zginie. Możesz jednak przyspieszyć zadziałanie zapalnika w granatach - to tylko kwestia jednego "kliknięcia" przed użyciem tej broni. Jest to w przypadku Flail Guna bardziej satysfakcjonujące, niż wcześniej przypuszczałem
Owszem, mówił także, że przemoc w ich grze jest przerysowana, w stylu Tarantino. I że bardzo podoba mu się historia. Ale stwierdził też kiedyś, wyprzedzając zarzut o przesadnej brutalności: “To gra dla dorosłych i mam nadzieję, że ludzie pojmą, iż postacie, które widzą na ekranie nie są prawdziwe”.
Niestety dziś tego zrozumienia brakuje. Twórcom Hatred obrywa się za to, że ktoś po zagraniu w ich grę może zostać psycholem. Wybaczcie, ale jeżeli ktoś tak uważa, to musi zgodzić się z tym, że równie dobrze zwariować można po zagraniu w Gears of War lub Bulletstorma.
Naprawdę myślicie, że to kolorowe tło uchroni przed zostaniem psycholem? Przecież możemy założyć, że ktoś będzie chciał sprawdzić, czy “jucha” tego koksa z Gears of War wygląda w rzeczywistości tak samo, jak w ulubionej grze. Albo przestawi mu się myślenie z Bulletstorma i zacznie zabijać, doliczając sobie punkty za robienie krzywdy. Sprawdzając przy tym, czy zabity krzyczy tak samo zabawnie jak w grze Chmielarza.
Czytając krytykujących Hatred można odnieść wrażenie, że ta gra wygląda jak wierna kopia rzeczywistości. Tymczasem mamy czarnobiałą grafikę i rzut izometryczny. Jest oddzielenie od świata realnego. Tak jak w Gears of War czy Bulletstorm właśnie.
Chmielarz czy studio Epic Games giną od własnego miecza. Bo przecież kiedy czytamy taki opis tworzenia gry:
Pomyśleliśmy sobie więc, że następnym krokiem będą nie tylko fajne bronie i przeciwnicy, ale może też środowisko – dla przykładu zmutowane rosiczki, które będą zjadać ludzi. Ale kiedy to, co stworzyliśmy, udostępniliśmy testerom, okazało się, że oni, mimo, iż nie musieli, bawili się przeciwnikami! Nie chodziło im o to, by jak najszybciej załatwić ich na ciach-prast, tylko myśleli na przykład: przyciągnę, kopnę, przyciągnę, kopnę i robili sobie jojo z przeciwnika zamiast go jak najszybciej zabić. Pomyśleliśmy więc: dobra, może nie tylko nazwiemy te wszystkie akcje, ale damy za nie punkty, a za te punkty będzie można kupić jeszcze fajniejsze rzeczy. I zaczęliśmy to robić.
...to łatwo wysnuć tezę - to gra dla psycholi. I zacząć straszyć ludzi. Bo przecież ktoś, kto tak myśli w grze, to prędzej czy później przeniesie to do reala.
Jeśli więc ktoś obawia się, że Hatred może zrobić z niektórych morderców, to powinien spojrzeć w lustro i zastanowić się: “o rany, co ja narobiłem”. Bo kiedy twórca brutalnych gier poucza innego twórcę brutalnych gier, to brzmi to bardzo absurdalnie.