Filmowy Wiedźmin od Tomasza Bagińskiego. Czy coś może się nie udać? Niestety, może
Tomasz Bagiński reżyserem Wiedźmina, Platige Films w roli twórców. Wiadomość miesiąca, roku? Bez wątpienia. Nadzieje mamy wielkie, ale nie wolno zapominać o obawach.
25.08.2014 | aktual.: 25.08.2014 18:30
“Film się nie uda, wspomnicie słowa” - w Sieci już pojawiają się tego typu komentarze, które szybko kontrowane są mniej więcej takimi wypowiedziami: typowo polskie myślenie, narzekanie i marudzenie. I choć odważne oceny filmu, o którym niewiele wiemy, dzisiaj faktycznie wydają się śmieszne, to warto wsłuchać się w głos marudzących. Mogą mieć rację.
Platige Films i Tomek Bagiński przygotowują się do produkcji pełnometrażowego, aktorskiego filmu fabularnego "Wiedźmin". Projekt jest obecnie w fazie developmentu. Scenariusz powstanie w oparciu o prozę Andrzeja Sapkowskiego.
Filmowy Wiedźmin to wielka niewiadoma. Można kibicować Bagińskiemu, można mieć duże nadzieje, ale przy tym można mieć też spore wątpliwości. I są to racjonalne obawy, a nie zawiść czy niechęć do twórców.
CGI Animated Teaser : "Cyberpunk 2077" by Platige Image | TheCGBros
Wiem, nie brzmi to zbyt patriotycznie, ale to jeden z poważniejszych argumentów budzących niepokój. Być może będzie to kooperacja z zagranicznymi partnerami, ale nie możemy też wykluczać, że Bagiński i spółka tworzą dzieło szykowane na polski rynek. Za polskie pieniądze.
Świadczy o tym fakt, że spółka Platige Film stara się o dofinansowanie w Polskim Instytucie Sztuki Filmowej. To już jest jakaś wskazówka - na wielki budżet nie ma co liczyć. Po prostu nie stać nas na to.
No dobrze, Roman Polański swego czasu też finansowany był przez PISF, a mimo to dysponował także pieniędzmi od zagranicznych inwestorów.
CGI Animation : "The Witcher 3: Wild Hunt" Trailer by Platige Image
Tylko gdzie Polański, a gdzie… Bagiński. Nie da się ukryć, to nie ta liga. I dowodem na to jest “Hardkor 44”, czyli głośna, pełnometrażowa animacja, która jednak została zawieszona. Bagiński pukał, pukał, ale w Hollywood nikt drzwi mu nie otworzył. A nadzieje były wielkie, chyba nie przesadzę, jeśli powiem, że podobne do tych z Wiedźminem.
Zależało nam na tym, żeby zrobić duży, hollywoodzki film ze znanymi aktorami. Przeszliśmy na tej ścieżce bardzo daleko, ale w którymś momencie musieliśmy się poddać. Zagraliśmy va banque i tym razem się nie udało. Ale zdobyliśmy nieprawdopodobne doświadczenie, które jest nieporównywalne, jak sądzę, z doświadczeniem filmowców startujących z Polski.
Mogę sobie wyobrazić, że Bagiński przychodzi do największych i mówi: “chcę zrobić animację o Powstaniu Warszawskim”. I słyszy: “Powstanie Warszawskie? Znaczy się w Getcie, tak? A ile pan potrzebuje, tylko nie za dużo, bo raczej niewiele możemy dać?”. Nie, nie - odpowiada Bagiński - chodzi o Powstanie Warszawskie, z 1944. “To my do pana zadzwonimy”.
Przesada? Nie. O Powstaniu Warszawskim nikt nie wie, więc nikt też nie wyłoży milionów dolarów na taki film. Nominacja do Oskara to imponująca rzecz, ale to jednak za mało, żebyśmy dali tyle kasy na animację, która może się nie zwrócić, bo porusza temat, o którym niewielu wie i właściwie niewielu interesuje. Wyobrażam sobie, że tak mogło być i właśnie w tym należy upatrywać przyczyn porażki "Hardkor 44".
CGI Animated Short Film Trailer : "Paths of Hate" by Platige Image
A Wiedźmin? No, to już bardziej dochodowy temat. Marka powoli kojarzona w Stanach, głównie dzięki grze. To nie jest anonimowy tytuł - w Ameryce wydaje go Warner Bros. To już coś znaczy. Ale wciąż nie tyle, żeby sypać milionami dolarów.
Zejdźmy na ziemię. Wiedźmin to nie The Elder Scrolls. Wiedźmin to nie World of Warcraft. Wiedźmin to też nie Gra o Tron czy Władca Pierścieni.
Dlatego nie wierzę, by ktoś dał Bagińskiemu i Platige Image walizki z dolarami i powiedział: róbcie co chcecie, byle się zwróciło. Nikt tego nie zrobi, bo Wiedźmin, niestety, to nie jest marka, która ogromne zyski gwarantuje. Jeszcze nie teraz.
Platige Image and 3ds Max: The Essential Tool for a Fast and Evolving World
A za “polskie pieniądze” hollywoodzkiego rozmachu odtworzyć się nie da. Przykład? Chociażby “Bitwa Warszawska 1920”, czyli obraz, który dostał najwyższe dofinansowanie w historii PISF, a mimo to okazał się gniotem.
Koło się zamyka. Nie ma pieniędzy, nie ma wielkich gwiazd i niesamowitych efektów specjalnych, nie ma hollywoodzkiego hitu. A przecież oczekiwania są duże i nikt nie zadowoli się kolejnym “teatralnym” Wiedźminem. Wiemy, co pokazał “Władca Pierścieni”, znamy rozmach “Gry o Tron”. Z Wiedźminem chcemy podobnie.
Teoretycznie o efekty specjalne aż tak obawiać się nie trzeba, Bagiński i spółka mogą to jakoś zagwarantować i nadrobić komputerowo. Kto wie, czy największym problemem nie są polskie gwiazdy (mamy w Polsce kilku aktorów, którzy gwarantują poziom światowy, nie przesadzam) i skromny jak na światowe warunki budżet, a sam brak doświadczenia Bagińskiego.
Bagiński reżyser - wielka zagadka
Animacja komputerowa a reżyserowanie to jak krzesło i krzesło elektryczne, nijak podobne - napisał ktoś na Wykopie. I to kolejna rzecz stojąca pod wielkim znakiem zapytania. Bagiński jako reżyser nic nam nie mówi, niczego nie gwarantuje. Raczej każe się zastanawiać, czy to właściwy człowiek na odpowiednim miejscu.
Owszem, na dwoje babka wróżyła. Może Bagiński okazać się geniuszem, ale może też nie podołać. I na dzisiaj bardziej przemawia do mnie brak doświadczenia na reżyserskim stołku niż wielkie sukcesy w animacji.
Nie zgodzę się z komentarzem: “filmowy Wiedźmin będzie klapą”, bo jest on przesadzony. Ale trudno też być wielkim entuzjastą i spodziewać się hitu, bo taką postawę przyjąć może tylko ktoś bardzo naiwny i ślepo we wszystko wierzący. Dlatego najlepiej zachować spokój i z ostrożnością podchodzić do wszelkich informacji związanych z ekranizacją Wiedźmina.
Choćby po to, żeby uniknąć kolejnych filmowych rozczarowań.