Francuskie śmigłowce w Afganistanie z Rambo w tle
Redakcja utyskuje, że przeładowuję wpisy zbyt hermetycznymi informacjami. W ramach słowa na niedzielę dziś mniej informacji, a tylko trochę obrazu okraszonego luźnymi skojarzeniami filmowymi.
18.09.2011 | aktual.: 11.03.2022 10:50
Redakcja utyskuje, że przeładowuję wpisy zbyt hermetycznymi informacjami. W ramach słowa na niedzielę dziś mniej informacji, a tylko trochę obrazu okraszonego luźnymi skojarzeniami filmowymi.
Najgroźniejszy helikopter francuskiego kontyngentu. Szturmowy Eurocopter Tiger (fr. Tigre) HAP. Zdolny do całodobowych działań, zwalcza cele przy pomocy niekierowanych pocisków rakietowych (npr) SNEB kal. 68 mm i zdalnie sterowanego działka kal. 30 mm.
Wspólny patrol francuskich śmigłowców Tigre i rozpoznawczych SA 342 L1 Gazelle w okolicach Kabulu. Dość paradoksalny widok. Dlaczego? Przypomina poniższe ujęcia.
To ujęcia z filmu "Rambo III". Przezabawnej historii wojennej o Afganistanie lat 80., kiedy Amerykanie mieli brodatych islamistów za świetnych kolesi (te informacje przeznaczone były dla młodszych Czytelników, którzy nie znają skrótu VHS). Nie, w "Rambo III" tytułowego Johna Rambo nie grał Radek Sikorski, tylko Sylvester Stallone. Natomiast francuskie śmigłowce, po odpowiednich zabiegach scenografów i rekwizytorów, imitowały śmigłowce radzieckie.
Nie wiadomo, którą konkretnie maszynę z ZSRR miały przypominać Gazelle, ale obecnie do Afganistanu Francuzi przywieźli oryginały. Surrealistyczna prawda dziwniejsza niż fikcja.
Gazelle, konstrukcja z końca lat 60. była wielokrotnie modernizowana (proces nieznany w polskim MON). SA 324 L1 ma optoelektroniczną stację celowniczą Viviane (nad kabiną) z kanałem termowizyjnym. W Afganistanie Gazelle są nieuzbrojone, ale normalnie przenoszą uzbrojenie, np. ppk HOT-3.
Steve Jobs uważa, że bez jego tabletu piloci skazani są na papierowe mapy. Nawet w przypadku Gazelle się myli.
To tyle impresji filmowych. Moje drobne pocieszenie wobec końca Niezłego Kina. A siła kina jest przecież ogromna - nawet "Rambo III". Gdy Polska ruszała do Afganistanu, w głowach części polskich polityków zrodził się pomysł, by polski kontyngent w ogóle nie miał śmigłowców. Uważali, że widok Mi-17/-24 może się Afgańczykom źle kojarzyć i zrażą się do naszej demokracji. Miłej niedzieli życzę.