Gadżet do iPhone'a inspirowany ludzkim uchem

Wbudowany w iPhone'a głośnik nigdy nie należał do jego najmocniejszych punktów. Na rynku dostępnych jest wiele stacji dokujących wyposażonych w głośniki. Są wśród nich także takie, których cena nie przygniata, a działają całkiem dobrze.

Co zrobić, kiedy zależy nam na lepszej jakości dźwięku, a nie jesteśmy w pobliżu zewnętrznego źródła zasilania? Odpowiedzi są przynajmniej dwie - wyposażyć się w zasilane bateriami głośniki albo zwrócić uwagę na ten gadżet.

AirCurve, bo taka jest jego nazwa, został po raz pierwszy zaprezentowany w roku 2008. Przy niskiej cenie około 20 dolarów ten wykonany z poliwęglanu "wzmacniacz" miał wyzwolić iPhone'y z niewoli słabej jakości dźwięku. Ustawiony w nim telefon (lub iPod) mógł też na przykład spełniać się w roli nocnego budzika.

Dostaliśmy zatem do dyspozycji nie tylko pasywny głosnik, ale także kolejny (całkiem dobrze zaprojektowany) dock, który nota bene został nawet nominowany do nagrody MacWorld za koncept w 2009.

Mamy jednak rok 2010 i kolejną, czwartą już generację telefonu marki Apple'a. Niewielu użytkowników spodziewało się zapewne, że Griffin i tym razem nie zawiedzie fanów "plastikowego głośnika". Znowu w cenie 10 dolarów, AirCurve Play jest jednak trochę inny. Już nie jako typowy dock, a raczej jak "rama" otaczająca i utrzymująca bezpiecznie iPhone'a.

Ponownie nie potrzebujemy do niego zasilania, a patrząc na przekrój urządzenia, możemy zauważyć, że i tym razem inspiracją był kształt ludzkiego ucha (tak jak i w przypadku AirCurve). Zamontowany poziomo iPhone 4 będzie umożliwiał lepsze prowadzenie rozmów face to face oraz oglądanie wideo (iPhone'a możemy ustawić pionowo oraz poziomo).

A dźwięk? Producent zapewnia, że AirCurve Play podniesie go o 10 decybeli. Produkt dostępny jest bezpośrednio na stronie Griffin. Poniżej zamieszczam wideo pokazujące poprzednią wersję urządzenia.

Źródło: iLounge