Gadżet prawem, nie towarem. Jaki kryzys: zadłużeni Grecy chcą kupować nowe sprzęty

Gadżet prawem, nie towarem. Jaki kryzys: zadłużeni Grecy chcą kupować nowe sprzęty

Zdjęcie flagi Grecji pochodzi z serwisu shutterstock.com
Zdjęcie flagi Grecji pochodzi z serwisu shutterstock.com
Adam Bednarek
10.07.2015 12:48, aktualizacja: 10.03.2022 10:12

Gdy wszyscy z niepokojem spoglądają na problemy gospodarek państw południowej Europy, mieszkańcy Hiszpanii, Grecji czy Włoch jak gdyby nigdy nic myślą o zakupie nowych sprzętów mobilnych.

Grecja na Indiegogo

Na portalu Indiegogo jakiś czas temu ruszyła zbiórka, której celem jest pomoc zadłużonej Grecji. Według autora kampanii, każdy europejczyk powinien być solidarny z Grekami i wpłacić co najmniej trzy euro. Cel? 1,6 mld euro, które pomogłoby spłacić dług wobec MFW.

Skoro pomaga im Europa, to przede wszystkim sami Grecy powinni zacisnąć pasa. Tymczasem z badań Samsung Techonomic Index 2015 wynika, że aż 30% Greków planuje w ciągu trzech najbliższych miesięcy kupić nowy telefon.

Zdjęcie smartfona pochodzi z serwisu shutterstock.com
Zdjęcie smartfona pochodzi z serwisu shutterstock.com

Na zakupy chcą udać się też Hiszpanie (31%) i Włosi - aż 41% ankietowanych ma zamiar kupić nowy model telefonu. Kryzys? Jaki kryzys - zdają się pytać badani:

Z najnowszych danych statystycznych wynik, że co piaty Włoch nie może pozwolić sobie na ogrzanie mieszkania, dla 17 procent mięso to luksus, a ponad połowa Włochów nie może sobie pozwolić na wakacje

Ale niemal co drugi Włoch planuje zakup smartfona. Można?

Polacy kupują smartfony

Polska pod tym względem niewiele różni się od średniej europejskiej wynoszącej 21% - 25% rodaków deklaruje chęć kupna nowego telefonu. Nowych bajerów nie potrzebują Finowie i Duńczycy - odpowiednio 13% i 14% mieszkańców tych państw uda się na zakupy w najbliższym kwartale.

Zdjęcie euro pochodzi z serwisu shutterstock.com
Zdjęcie euro pochodzi z serwisu shutterstock.com

Grecy i Włosi chcą też kupować inne sprzęty elektroniczne, podczas gdy 45% Polaków i aż 60% Skandynawów w ogóle nie planuje technologicznych zakupów w najbliższych miesiącach. Kto więc dokładniej ogląda każdą monetę przed wydaniem? Ci, którzy mają kryzys, czy ci, którym żyje się trochę lepiej?

Oczywiście ktoś powie, że to nie “aż 30%”, a “tylko 30%” Greków. Niby tak, ale pamiętajmy, że to tam jest kryzys. To tam mówi się o finansowych kłopotach. Dlatego też podane liczby zaskakują, bo sugerują coś odmiennego.

A może i nawet oburzają Jak to tak, to oni powinni oszczędzać, zaciskać pasa, a tymczasem planują kolejne wydatki. I zapewne wielu tak do tego podejdzie, co jest niezwykle ciekawą kwestią. Z naszego punktu widzenia trudno mówić o "wielkich problemach Greków", skoro wciąż mogą pozwolić sobie na kolejnego smartfona czy tablet. Fakt, że “przeciętny, bogaty Europejczyk” musi mieć nowy telefon, jest dla nas trochę niezrozumiały. Denerwujący?

Gadżet prawem

Zdjęcie Grecji pochodzi z serwisu shutterstock.com
Zdjęcie Grecji pochodzi z serwisu shutterstock.com

To jednak pokazuje różnicę w myśleniu. Dla bogatych mieszkańców Unii Europejskiej kupno nowego sprzętu nie kojarzy się z “ryzykownym” wydatkiem. Nie muszą kalkulować, bo przecież telefon, konsola czy nawet telewizor nigdy nie był dla nich drogim urządzeniem. Zawsze mogli sobie na niego pozwolić.

I tak jest zapewne do dziś, bez względu na oszczędności czy finansowe problemy kraju. Nowy smartfon to drobiazg, coś tak powszechnego, że nieodczuwalnego dla portfela. Jest naturalnym prawem - wychodzi, to kupuję, tak było, jest i będzie. Nawet jak jest kryzys. Nie na gadżetach będziemy oszczędzać, bo to i tak drobne sumy.

Nie chcę przesadzać i nie twierdzę, że w Polsce panuje tak wielka bieda, że nowy smartfon to rarytas. Ale nie da się ukryć, że nie jest to sprzęt pierwszej potrzeby i wciąż wydanie np. 2 tysięcy złotych na nowy telefon to dla wielu bariera.

Zdjęcie smartfonów pochodzi z serwisu shutterstock.com
Zdjęcie smartfonów pochodzi z serwisu shutterstock.com

“Zastaw się, a postaw się” jeszcze w przypadku nowych technologii nie obowiązuje. I dobrze. Choć sam jestem za tym, żeby w miarę możliwości “wspierać” technologiczne rewolucje (ale pod warunkiem, że można sobie na to pozwolić), tak wydawanie pieniędzy na kolejne wersje telefonów jest już fanaberią. I w niektórych czasach - zupełnie niepotrzebną fanaberią.

Chociaż… no cóż, mimo wszystko możemy tego myślenia Grekom, Włochom czy Hiszpanom trochę zazdrościć. Ich kiedyś było na to stać.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (8)