Go Kin – nie chodzisz, nie ładujesz. Sam stwórz energię!
Robert Korzeniowski lubi to.
03.07.2014 | aktual.: 03.07.2014 14:55
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Wielokrotnie pisaliśmy o urządzeniach, które mogą uratować smartfony, gdy nie mamy dostępu do prądu. Na rynek niebawem trafi torba będąca przenośną ładowarką czy nawet zegarek, który również może być źródłem dodatkowej energii.
To wszystko są jednak kolejne dodatkowe gadżety, na których łaskę jesteśmy zdani.
A gdyby tak energię wytwarzać samemu?
Zestaw Go Kin daje taką możliwość. Owszem, to również sprzęt, który musimy mieć ze sobą. Urządzenie ważące ponad kilogram trafia do turystycznej saszetki lub plecaka, a następnie podłącza się je do specjalnych taśm, którymi oplata się nogi.
Później wystarczy chodzić, by produkować energię niezbędną do ładowania sprzętów. Twórcy twierdzą, że żywy marsz (czyli 1,5 metra na sekundę) przez godzinę zapewni pięć godzin rozmów przez telefon.
Idąc nieco wolniej (1,3 metra na sekundę), przez godzinę naładujemy sprzęt, który padnie po niecałych czterech godzinach rozmów.
W sam raz na długą wyprawę
Całkiem sporo. Pamiętajmy o tym, że Go Kin nie ma być tradycyjną ładowarką, a jedynie awaryjnym ratownikiem. Będąc w górach czy spacerując w lesie, nie zawsze możemy skorzystać z prądu, a chodzimy przecież cały czas. Przyjemne z pożytecznym.
Ciekawy jestem, czy projekt się przyjmie. Na Kickstarterze Go Kin radzi sobie tak sobie – twórcy potrzebują 30 tysięcy kanadyjskich dolarów, tymczasem dwa tygodnie przed końcem zbiórki mają „jedynie” 11 tysięcy z groszami.
Może wolimy, gdy sprzęt wykonuje swoją robotę za nas, bez naszej ingerencji? W końcu „płacę, wymagam”, a nie „płacę, pracuję”...