Google walczy z piractwem i cenzuruje swoją wyszukiwarkę
Kolejne zakątki Sieci stają się areną walki z piractwem. Niezależnie od debaty na temat kontrowersyjnych, radykalnych zmian amerykańskiego prawa, dotkliwy cios wymierzył przestępcom Google. W jaki sposób?
25.11.2011 19:00
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Kolejne zakątki Sieci stają się areną walki z piractwem. Niezależnie od debaty na temat kontrowersyjnych, radykalnych zmian amerykańskiego prawa, dotkliwy cios wymierzył przestępcom Google. W jaki sposób?
Sposobem na walkę z piratami okazało się wyłączenie wyszukiwania dynamicznego i podpowiedzi dla słów (Google Autocomplete) kojarzących się z piractwem. Choć wyszukiwanie dla tych słów nadal działa, po wpisaniu ich pierwszych liter nie pojawią się już sugestie, które mogłyby skończyć się poszukiwaniem nielegalnych treści.
Na celowniku Google’a znalazły się m.in. popularne serwisy torrentowe. Filtr działa na słowa btjunkie, isohunt, the pirate bay, thepiratebay, kickasstorrent, sumotorrent, extratorrent, btmon czy torrentreactor.
Na listę cenzurowanych słów trafiły również nowe platformy hostingowe. Do niedawna znajdowały się na niej Rapidshare, Hotfile i Megaupload. Lista została uzupełniona o Filesonic, Fileserve i 4Shared.
Czy działania Google’a mają praktyczne znaczenie? Prawdopodobnie tak – redukują liczbę przypadkowych wejść na strony słynące z udostępniania pirackich treści, podkopując tym samym źródło zysków przestępców. Mimo tego internauci, którzy świadomie poszukują pirackich treści, nadal będą mogli to robić bez żadnego problemu.
Wśród głosów krytyki, jaka spotkała Google’a po rozszerzeniu listy cenzurowanych słów, pojawiły się obawy, że w ten sposób wyszukiwarkowy gigant pozbawia niezależnych artystów kanału promocji i dystrybucji. Być może jest w tym nieco prawdy, jednak takie argumenty są, jak sądzę, naciągane.
Bardziej kontrowersyjny jest, moim zdaniem, fakt ingerencji w treści, jakich mogą poszukiwać internauci. Wychodzę z założenia, że wyszukiwarka ma służyć wyszukiwaniu, a nie filtrowaniu. Jeśli w Sieci znajduje się coś nielegalnego – powinny się tym zająć instytucje utrzymywane przez podatników i posiadające z mocy prawa odpowiednie narzędzia.
Cenzurowanie czy, mówiąc delikatniej, filtrowanie można pozostawić opcjonalnym, kontrolowanym przez użytkownika narzędziom, na wzór całkiem sensownego SafeSearch. Choć cel Google’a wydaje się słuszny, nie podobają mi się metody, jakimi chce go osiągnąć.
Co sądzicie o ostatnich działaniach Google'a?
Źródło: Torrent Freak