GPS GPS‑em, ale myśleć też trzeba
23 października ok. godziny 5.50 rano, do Komendy Powiatowej Policji w Głubczycach zadzwonił przerażony kierowca mówiąc, że właśnie wjechał samochodem do jeziora i nie może się z niego wraz z pasażerami wydostać.
Kierowca jak się okazało był trzeźwy, tylko zaufał swojej nawigacji GPS: zignorował natomiast kompletnie trzy znaki drogowe informujące, że ten odcinek drogi jest zamknięty. W ciągu ostatniego roku bowiem w miejscu, gdzie kiedyś był skrót drogowy - powstał sztuczny zbiornik wodny…
23 października ok. godziny 5.50 rano, do Komendy Powiatowej Policji w Głubczycach zadzwonił przerażony kierowca mówiąc, że właśnie wjechał samochodem do jeziora i nie może się z niego wraz z pasażerami wydostać.
Kierowca jak się okazało był trzeźwy, tylko zaufał swojej nawigacji GPS: zignorował natomiast kompletnie trzy znaki drogowe informujące, że ten odcinek drogi jest zamknięty. W ciągu ostatniego roku bowiem w miejscu, gdzie kiedyś był skrót drogowy - powstał sztuczny zbiornik wodny…
Zapatrzonego w nawigację kierowcę oraz jego pasażerów bezpiecznie odstawiono na brzeg. Pozostał jednak świetny przykład na to, że posiadanie sprzętu elektronicznego niewiele daje, jeśli nie potrafi się z niego z głową korzystać. Co innego jednak korzystanie z nawigacji - a co innego tak ślepe jej zawierzenie, żeby zignorować znaki drogowe i wjechać do jeziora… Miał człowiek szczęście, że droga nie kończyła się np. przepaścią.
I warto ten przykład sobie zapamiętać i podsuwać co bardziej pewnym swojego sprzętu osobnikom. Urządzenia pozwalające automatycznie wytyczyć najbardziej korzystną trasę robią się coraz bardziej popularne - w zasadzie większość osób dużo i często jeżdżących samochodem już takie posiada. Niektóre telefony komórkowe też je mają. Są wygodne. Praktyczne. Oszczędzają czas.
Ale nie są nieomylne…
Autor: Kira