Gracze - syndrom obrażonej twierdzy. Tekst w Newsweeku nie jest zły - pokazuje, jak można patrzeć na This War of Mine
This War of Mine pokazuje, że media wciąż inaczej patrzą na gry niż "prawdziwi gracze". Nie oznacza to jednak, że patrzą źle i nieprzychylnym okiem.
06.12.2014 | aktual.: 08.12.2014 14:07
Od kilku dni gracze emocjonują się tekstem o This War of Mine z “Newsweeka”. Prawdziwym manifestem obrażonych grających jest artykuł zamieszczony na blogu zgranarodzina.edu.pl, w którym autorka pisze między innymi tak:
Jego tezie o „sprowadzaniu drugiego człowieka do źródła ewentualnych korzyści” przeczą dziesiątki, jeśli nie setki tysięcy graczy, którzy oddawali w grze drogocenne zapasy potrzebującym, dzielili się z nimi jedzeniem, pomagali im bronić dzieci i naprawiać domy nie oczekując niczego w zamian. Graczy, którzy zamiast „pastwić się nad bezbronnym cywilem” gołymi rękoma bronili kobiet przed zakusami uzbrojonych żołnierzy.
To idealny przykład na coś, co nazwać moglibyśmy “syndromem obrażonej twierdzy”. Ten bastion prawdziwych, hardkorowych graczy obraża się i oburza za każdym razem, gdy ktoś powie, że gry wcale nie są tak idealne i piękne, jak oni mówią. A przecież jest tyle przykładów na to, że gry są super i nie ma żadnych rys na ich pięknym wizerunku!
Przeczytałem tekst z “Newsweeka” i naprawdę nie widziałem w nim “agresji autora w stosunku do jego rozmówców, twórców gry”. Nie szokuje mnie też wypowiedź profesora Zbigniewa Nęckiego, który This War of Mine ocenia jako “cyberzabawę, w której człowieka sprowadza się do źródła ewentualnych korzyści”.
This War of Mine - recenzja quaza
A głównie to oburzyło wszystkich grających w This War of Mine. No bo jak można tak powiedzieć o tej pięknej ambitnej grze! Dlaczego nie zapytano kogoś, kto gra?! Przecież tam wszyscy pomagają i wzruszają się okrucieństwem wojny!
Nie do końca. Ja tak robiłem, ale rozmawiając o This War of Mine z dziennikarzami growymi wszyscy mówili, że to jednak gra, która pozwala na różne style rozgrywki. Rafał Kurpiewski z YourApps.info napisał mi:
Po tym jak ukończyłem grę i emocje nieco opadły, uruchamiałem ją jeszcze kilka razy - wówczas nie wczuwałem się już tak bardzo, zamiast tego skupiałem się na poznawaniu mechaniki rządzącej walką w zwarciu czy skradaniem i sprawdzaniu jak bardzo "negatywne" postępowanie może pomóc mi w zdobywaniu zapasów. Jestem pewien, że część graczy w podobny sposób podeszła do gry już za pierwszym podejściem - potraktowali This War of Mine jak grę-wyzwanie, a otoczkę emocjonalno-moralną zignorowali. Oba te podejścia są dla mnie w pełni uzasadnione i w porządku. Grę kupuje się po to, by bawiła - to czy bardziej bawi nas wsiąkanie w świat przedstawiony, przeżywanie emocji i moralne rozterki, czy może jednak poznawanie i czerpanie frajdy z mechaniki oraz osiągania wytycznych zależy tylko od nas.
A Szymon “Hed” Liebert z Gry-Online podsumował: “Powiedzmy sobie szczerze - także w This War of Mine można być dewiantem i psychopatą”. Tu też moglibyśmy stwierdzić, że Szymon wypomina, że This War of Mine jest brutalne i nieludzkie.
This War of Mine gameplay trailer - THE THINGS THAT TAKE US BACK
Na This War of Mine można patrzeć różnie. Można wyciągnąć fakt, że wirtualna wojna nigdy nie będzie w stanie nawet w małym stopniu przybliżyć tego, co dzieje się na prawdziwym froncie. Można też, tak jak ja, skupić się na tym, jak wpływają na nas wirtualne postaci.
Nie uważam, że “Newsweek” podniósł rękę na świętość. Po prostu pokazano inne spojrzenie na This War of Mine. Nie sfałszowane, nie nieprawdziwe - zaprezentowano drugą stronę medalu.
Owszem, ludzie, którzy chcieliby, żeby każdy padł ze wzruszenia na kolana, na pewno są rozczarowani, ale nie oszukujmy się - This War of Mine może budzić w kimś niesmak przez to, że da się obrabować staruszkę.
Dlaczego o tym nie mówić?
Takie dyskusje nie są niczym nowym w świecie tak zwanej kultury. Przecież przy okazji filmu "Miasto 44" też pojawiały się rozmowy, czy film dobrze robi pokazując sceny romansu. Pytano się Powstańców, czy tak było naprawdę, analizowano problem od tej strony. Jednych to oburzało, drugim pasował fakt, że film o powstaniu zrobiony jest w hollywoodzkim stylu.
This War of Mine Launch Trailer - The Survivor
Też były tarcia, też różne środowiska patrzyły na film pod innym kątem. I to jest normalne! Zamiast oburzać się, że gry ocenia się inaczej niż z puntku widzenia “typowego gracza”, raczej należy cieszyć się, że dyskusje na ich temat docierają również do mainstreamu. Tak jak ma to miejsce w przypadku filmów czy książek.
Marek Rabij odpowiadając na zarzuty w komentarzu pod cytowanym tekstem pisze: “Ale nie dziwcie się, że są też na świecie ludzie, którzy zastanawiają się czy ludzkie cierpienie w ogóle nadaje się na temat rozrywki”. Nie jest to nic nowego - cieszmy się więc, że w tego typu dyskusjach jako przykłady podaje się gry, także w Polsce.
To jest najlepszy dowód na to, że gry są poważnie traktowane. Tak jak wszyscy tego chcieli.