Gracze to masochiści. Flappy Bird, Dark Souls - czemu lubimy grać w trudne gry?

Gracze to masochiści. Flappy Bird, Dark Souls - czemu lubimy grać w trudne gry?

Gracze to masochiści. Flappy Bird, Dark Souls - czemu lubimy grać w trudne gry?
Adam Bednarek
07.02.2014 08:00, aktualizacja: 10.02.2014 09:03

Podobno gry są coraz to łatwiejsze i nie takie jak kiedyś. Kiedyś żeby jakąś ukończyć, trzeba było przy niej siedzieć godzinami, zapisywać podpowiedzi na kartce i być bardzo cierpliwym, by każdą misję powtarzać po kilkadziesiąt razy. Te czasy minęły? Jest kilka gier, które temu przeczą.

Flappy Bird to ostatnio jedna z najpopularniejszych gier mobilnych. Jest dostępna za darmo, grają w nią miliony. Zasady są proste: dzięki temu, że naciskamy ekran, ptaszek lata. I to wszystko – wystarczy dotyk.

Banalne? W tym rzecz, że nie. Flappy Bird wyróżnia się przede wszystkim tym, że co chwila zaczynamy od nowa. Może i sterowanie nie jest skomplikowane, ale opanowanie lecącego ptaka już tak.

Nikt nie lubi, gdy ptaszek upada

I to wciąga. Możecie się o tym przekonać, grając także w wersję przeglądarkową. Flappy Bird wygląda jak gra z lat 80., nie oferuje niczego więcej poza klikaniem. A mimo to przykuwa do ekranu. Dlaczego?

Bo rzuca nam wyzwanie. Cały czas uświadamia nam, że jesteśmy słabi. Sam wpadłem w tę pułapkę i... wstyd mi było odchodzić z niechlubnym rekordem wynoszącym cztery punkty. Flappy Bird wjeżdża na ambicję. Co? Ja nie dam rady?! I siedzimy, klikamy, powtarzamy.

Obraz

A potem cieszymy się, że się udało, że jest rekord. Że jednak umiemy.

-* Chodzi o satysfakcję po pokonaniu wyzwania. Zaciskanie pięści w geście zwycięstwa to osobliwa ludzka reakcja, z której w łatwy sposób mogą skorzystać gry. Ludzie uważają, że Dark Souls to trudna gra, ale ten poziom trudności ma tylko potęgować entuzjazm.*

Tak o Dark Souls mówił Yui Tanimura, członek ekipy pracującej nad Dark Souls II. Pierwsza część, a jeszcze wcześniej Demon's Souls, podbiła serca tych, którzy lubią wyzwania. Ale nie frustrację, bo jak wspominał w rozmowie z Eurogamerem Tanimura, kluczem do sukcesu jest to, by gracze zrozumieli swoje błędy i umieli je naprawiać.

To właśnie w Dark Souls wielu fascynuje – uczenie się tej gry, popełnianie błędów i eliminowanie ich. To daje satysfakcję.

Oczywiste jest, że doceniamy gry, które są trudne, ale wiemy, co powinniśmy zrobić, by mimo to je pokonać. Gorzej, jeżeli gra rzuca nam absurdalne wyzwania albo wymaga od nas małpiej zręczności w krótkim czasie.

Don't Starve - Origin Trailer

Tyle że nawet konieczność uczenia się może... po prostu męczyć. W końcu ja traktuję gry jako rozrywkę, szansę na odprężenie się. Tymczasem takie gry jak Dark Souls, Don't Starve (hit z pecetów, który od niedawna jest też na PlayStation 4 – w 2013 roku sprzedano milion egzemplarzy!), a wkrótce Dark Souls II nieraz powodują, że się po prostu denerwujemy.

Poddaję się na starcie

A mnie denerwować się już nie chce. Faktycznie stałem się leniwy. Nie lubię się w grach męczyć. Gdy tylko okazuje się, że starcia są za trudne, to... zmieniam poziom trudności. Na easy.

I choć „hardkorowe” gry mają coraz większą rzeszę fanów, to paradoksalnie grający na najłatwiejszym poziomie trudności nie są wyśmiewani. Pod tym względem faktycznie dużo się zmieniło. Ludzie mają świadomość, że wyzwanie nie jest najważniejsze, bo kogoś może ciekawić sama historia. Po co więc ma tracić czas na walkę, skoro interesuje go fabuła? Albo zwiedzanie świata?

A starcia, pojedynki, rozwijanie umiejętności? One schodzą na boczny tor.

Braving the Asylum - Let's Play Dark Souls, Episode 1 - IGN Plays

Fajnie się o takich trudnych grach słucha i czyta. Sprawdźcie recenzję Don't Starve autorstwa Pawła Olszewskiego z Gamezilli:

(…) tutaj zgon = game over. Istnieje co prawda pewien sposób na zdobycie jednego życia (dosłownie jednego), ale nie jest on oczywisty, w większości przypadków śmierć oznacza więc zabawę od początku. Gołą postacią, bez żadnego ekwipunku czy nawet znajomości mapy, bo ta za każdym razem jest losowo generowana przez konsolę. Z poprzednich sesji zostaje tylko gorzka nauczka.

Frustracja, znużenie, zmęczenie, zdenerwowanie. Tak wyobrażam sobie moją „zabawę” z Don't Starve. Cały czas dostaję po łapach za to, że uczę się gry? Sorry, ale to nie dla mnie.

Jestem słaby? No trudno

Fenomenu Flappy Bird, Dark Souls II czy właśnie Don't Starve nie zrozumiałem. Kilka minut z tą pierwszą spędziłem, ale najwyraźniej jestem mało ambitny, skoro po jakimś czasie przestało mi przeszkadzać, że więcej niż siedem punktów nie zdobędę.

Obraz

Fajnie jest pokonywać przeszkody, ale jeszcze fajniej jest być superbohaterem. Grając, chcę wygrywać, nawet jeśli miałbym przy tym trochę oszukiwać, ogłupiając przeciwników.

Macie podobnie czy za każdym razem jesteście gotowi na wirtualną śmierć i z pokorą ją przyjmujecie?

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (9)