Hodowla jak z „Matriksa”. Bezmózgie kurczaki wylądują na naszych talerzach?
Klienci zazwyczaj nie zaprzątają sobie głowy rozmyślaniem, co dzieje się pomiędzy wykluciem kurczaka a umieszczeniem w sklepowej chłodni wyrośniętych, ładnie zapakowanych filetów. Horror rozgrywający się na kurzych fermach może jednak okazać się całkiem przyjemnymi warunkami hodowli, gdy porównamy go pomysłem przywodzącym na myśl los ludzi z „Matriksa”.
16.02.2012 | aktual.: 10.03.2022 16:21
Klienci zazwyczaj nie zaprzątają sobie głowy rozmyślaniem, co dzieje się pomiędzy wykluciem kurczaka a umieszczeniem w sklepowej chłodni wyrośniętych, ładnie zapakowanych filetów. Horror rozgrywający się na kurzych fermach może jednak okazać się całkiem przyjemnymi warunkami hodowli, gdy porównamy go pomysłem przywodzącym na myśl los ludzi z „Matriksa”.
Przemysłowa produkcja brojlerów ma jeden cel: jak najmniejszym kosztem skrócić czas pomiędzy wykluciem kurczaka a dostarczeniem jego mięsa do klientów. Takie założenia sprawiają, że warunki hodowli pozostawiają zazwyczaj wiele do życzenia.
Stłoczone, agresywne z powodu stresu zwierzęta ranią się nawzajem, a aby ograniczyć to zjawisko, ucina się część dziobów. Równie tragiczne są warunki transportu brojlerów – podczas załadunku do klatek, w których pojadą do ubojni, około 30 proc. z nich doznaje różnego rodzaju złamań (więcej na temat załadunku kurczaków możecie przeczytać i zobaczyć na tej stronie).
The 49 Day Chicken
Czy jest sposób, aby w bardziej humanitarnych warunkach uzyskać wydajność przemysłowej hodowli i niskie ceny mięsa? Nietypowe rozwiązanie zaproponował student architektury André Ford.
Zgodnie z jego pomysłem kurczaki zostałyby pozbawione części układu nerwowego – pozostawiono by te odpowiadające za funkcje życiowe, eliminując fragmenty odpowiedzialne za odbieranie bodźców. W efekcie otrzymalibyśmy rosnące, ale bezwładne ciała, które można zawiesić na pionowych konstrukcjach, dokarmiać i usuwać nieczystości systemem rurek. Problem wzrostu pozbawionych ruchu mięśni zwierząt zostałby rozwiązany elektrostymulacją.
Ponieważ zwierzęta całe życie spędzałyby zawieszone w uprzęży, można byłoby pozbawić je części nóg, uzyskując w zamian możliwość większego zagęszczenia. Zamiast uzyskiwanego w tradycyjnych hodowlach brojlerów wyniku 3,2 kurczaka na metr sześcienny nowa metoda pozwoliłaby podnieść ten wskaźnik do poziomu 11,7.
Szokujące? Zapewne tak, ale z drugiej strony zapewniłoby dostawy taniego mięsa, eliminując zarazem problem cierpienia zwierząt. Z nieco mniej radykalnym pomysłem wystąpił wcześniej filozof Paul Thompson z Purdue University, postulujący hodowlę oślepionych kurczaków, co jego zdaniem było bardziej humanitarne, gdyż zwierzęta nie widziałyby warunków, w jakich żyją.
Zobacz także
Przedstawiony pomysł trudno uznać za gotowy projekt nowej linii produkcyjnej kurczaków, to raczej prowokacja artystyczna na miarę Bonsai Kitten. Niezależnie od tego przedstawienie takiej idei jest dobrym sposobem na wywołanie dyskusji na temat warunku hodowli zwierząt.
Co o tym sądzicie? Czy ma dla Was znaczenie, w jakich warunkach rosło jedzenie leżące przed Wami na talerzu?
Źródło: We Make Money Not Art • Wired