Inteligentne zegarki... jeszcze będą piękne!

A czyja to wina, że jeszcze nie są?

Adrian Andersz

Jakiś czas temu Adam Bednarek rozpisał się o brzydocie współczesnych inteligentnych zegarków. Tak jak przyznaję mu rację w kwestii wątpliwej pomysłowości projektantów, tak myślę, ze największą winę za to ponosimy właśnie my…

Strach przed nieznanym

W 1885 roku na ulicach Mannheim w Niemczech spokój dnia codziennego zakłócił niezwykły wynalazek. Zwyczajna dorożka dumnie sunęła przed siebie, zupełnie niezrażona kompletnym brakiem konia w swoim towarzystwie. Nijaki Carl Benz wpadł na szatański pomysł umieszczenia silnika spalinowego w dotychczas znanym koncepcie środka transportu miejskiego. Mimo wielu kontrowersji, pomysł niespodziewanie się przyjął.

Obraz

W 2007 roku, pewna popularna firma zajmująca się pewnie sadownictwem prezentuje swój nowy produkt – iPhone. Urządzenie w sposób przełomowy nie wprowadziło nic nowego na rynek. Telefon? Był. Przeglądarka internetowa? Nic nowego. Odtwarzacz muzyczny? Nuda. Ekran dotykowy? Staroć. Śmiało można powiedzieć, że nowy gadżet Apple powstał dokładnie po nic, prawda?

Powrót do przeszłości

Cechą wspólną tych wszystkich produktów jest wprowadzanie nowego, przełomowego konceptu w znanej nam i lubianej przystępnej formie. Dlaczego? Dzięki temu, możemy obcować z nieznanym, bez opuszczania naszej psychologicznej strefy komfortu.

Tak jak Benz użył dorożki do ujarzmienia samochodu, tak Apple w cwany sposób użyło przedmiotów z naszego otoczenia, do ujarzmienia futurystycznej technologii w swoim telefonie.

Zauważyliście, że aplikacja kalendarza przypomina prawdziwy kalendarz? Co robicie, gdy chcecie przejrzeć piosenki na nowo kupionej płycie? Odwracacie pudełko. Tak jak w aplikacji odtwarzacza. A czy wiesz, że iPhone’a odblokowuje się tak samo jak otwiera się drzwi na zasuwkę? A kompletnym szokiem jest przesunięcie zdjęcia dokładnie tak, jakbyśmy zrobili to na stole.

Wiele osób krytykowało tę filozofię mówiąc, że taki design jest co najmniej infantylny. Ba! Spora część użytkowników jest za młoda, aby kiedykolwiek zetknąć się z maszyną do pisania, a tym samym rozumieć, dlaczego pykanie klawiatury jest takie a nie inne. Fakt pozostaje faktem – iPhone, mimo iż ideowo nie wprowadził przecież nic nowego, zawojował świat.

Wedle tego samego konceptu producenci chcą nam dostarczyć produkt, który będzie łączyć dwa światy. Świat czasomierzy, czyli coś co znamy, bo przecież pierwszy dostaliśmy już na komunię i świat ciągłego bycia informowanym. Paradoks polega na tym, że jest to coś koniecznego jak i z góry skazanego na jeśli nie porażkę, to jak najszybszą zmianę.

Powrót do przyszłości

Łączenie dwóch światów jest konieczne do przemycenia nam nowego pomysłu, ale w pewnym momencie idea musi zacząć żyć własnym życiem.

Dzisiejszy Mercedes klasy S nijak nie przypomina dorożki (przed chwilą sprawdzałem). Stało się tak z dwóch powodów – potencjał samochodu przewyższa wielokrotnie potencjał dorożki. To po pierwsze. A po drugie, jakbym chciał dorożkę… to kupiłbym dorożkę. Taką z koniem. I zapachem. Tegoż konia. Lub woźnicy, momentami ciężko stwierdzić.

Obraz

Apple też to zrozumiało. Ze względu na poprawność polityczną, poprawię się mówiąc: współczesny świat urządzeń mobilnych też to zrozumiał. Interfejs najnowszego smartfona nie przypomina już rzeczy codziennego użytku. Androidowa belka powiadomień jest po prostu belką powiadomień. W Samsungach po naciśnięciu ikony nie słyszymy satysfakcjonującego, fizycznego wręcz klilk! tylko plumkanie.

W HTC natomiast nie uświadczymy już animacji wycieraczki na ekranie startowym, gdy za oknem pada deszcz. Apple za to postanowiło być całe w gradientach, które przypominają … właściwie to kompletnie nic. Współczesny smartfon stał się konceptem samodzielnym.

To samo czeka inteligentne zegarki. Teraz producenci starają się przemycić nam ideę, tak jak rodzic stara się nakarmić swoje dziecko. Ziuuuu leci samolocik! A tu kaszka. Co za podłość.

Kaszką w tym przypadku jest pomysł – poświęć miejsce na swoim nadgarstku na jeszcze kolejny gadżet. A samolocikiem, czyli swego rodzaju odwróceniem uwagi, jest po prostu zegarek. Dlaczego więc smartwatche są brzydkie? Bo tak jak łyżeczka nie jest Boeingiem, tak smartwatch nie jest Rolexem.

Obraz

Na pocieszenie powiem – nie trzeba czekać 120 lat jak w przypadku Mercedesa, bo już pierwsza odwilż jest za rogiem. Powstają jak nie gotowe produkty, to pierwsze prototypy czy chociażby koncepty urządzeń, które postanowiły zacząć żyć własnym życiem. Ot, przykładowo jednym z nich jest opaska Razer Nabu. Nie tylko nie wygląda on jak zwykły zegarek po ataku elektronika-hobbysty, ale z góry widać, że stara się być klasą samą w sobie. Nie jestem pewien czy potrafi w ogóle pokazywać godzinę…

I wiecie co? I bardzo dobrze.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (3)
© Gadżetomania
·

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje się  tutaj.