Internet po białorusku. Korzystasz z Facebooka? Zapłacisz karę!
Gdy wczoraj pisałem o planach budowy niezależnej od rządów infrastruktury telekomunikacyjnej, nie spodziewałem się, że tak szybko zostanie potwierdzona potrzeba jej istnienia. Władze Białorusi postanowiły odciąć swoich obywateli od zagranicznych treści. Jak wygląda teraz Internet po białorusku?
03.01.2012 18:30
Gdy wczoraj pisałem o planach budowy niezależnej od rządów infrastruktury telekomunikacyjnej, nie spodziewałem się, że tak szybko zostanie potwierdzona potrzeba jej istnienia. Władze Białorusi postanowiły odciąć swoich obywateli od zagranicznych treści. Jak wygląda teraz Internet po białorusku?
Wchodzisz na YouTube’a? Korzystasz z Gmaila? Wrzucasz zdjęcia na Flickra? Od 6 stycznia tego roku za każdą tego typu zbrodnię białoruskie władze będą mogły gnębić swoich obywateli grzywnami w wysokości – w przeliczeniu – około 430 złotych.
Jak wynika z informacji opublikowanych przez amerykańską Bibliotekę Kongresu, rządzący czy raczej władający Białorusią Alaksandr Łukaszenka postanowił radykalnie zaostrzyć przepisy pozwalające mu na kontrolowanie poczynań obywateli w Sieci.
Internetowa aktywność Białorusinów będzie musiała ograniczyć się do stron w białoruskiej domenie narodowej by. Jednocześnie na firmy zapewniające dostęp do Sieci nałożono obowiązek monitorowania aktywności obywateli w Internecie i donoszenia o przypadkach łamania nowego zakazu.
Co więcej, zagraniczne firmy, jak np. Amazon, świadczące swoje usługi na całym świecie, prawdopodobnie będą zmuszone odciąć dostęp do swoich serwisów internautom z Białorusi. Wiąże się to z faktem, że gdy np. mieszkaniec Mińska zamówi książkę w Amazonie, sklep będzie odpowiadał za świadczenie na terenie Białorusi usług niezgodnych z prawem tego kraju, co grozi pozwem.
To nie pierwszy tego typu krok białoruskich władz. Od połowy 2010 roku Białorusini przed skorzystaniem z kafejki internetowej lub hotspota muszą wylegitymować się, a właściciel łącza po zanotowaniu ich danych ma obowiązek zebrania i przechowywania adresów odwiedzonych stron. Wcześniej – w lutym 2010 roku – wprowadzono przepisy wymuszające rejestrację wszystkich białoruskich serwisów internetowych.
Skojarzenia z Wielkim Bratem są tu jak najbardziej na miejscu – władze w Mińsku dążą do zapewnienia sobie całkowitego monopolu na informacje docierające do społeczeństwa.
W przypadku Białorusi tłamszenie wolności słowa jest rzeczywistym problemem, a nie tylko nadużywanym hasłem. Czy w końcu pojawi się firma lub technologia, która zrealizuje to, co ćwierć wieku temu Apple obiecał w słynnej reklamie?
1984 Apple's First Macintosh Commercial
Źródło: PC World • Library of Congress • Usenet Info • Webhosting