Internet zmienił nasze mózgi. Emotikony są interpretowane... jako ludzkie twarze
Pamiętacie słowa Nietzsche’ego o otchłani, która patrzy na nas, gdy w nią spoglądamy? Z powodzeniem można je przytoczyć w kontekście świata techniki: człowiek zmienia technologie, a technologie zmieniają człowieka. Odkryto właśnie kolejny dowód, który to potwierdza.
Emotikony mają długą historię. Najprawdopodobniej po raz pierwszy dwukropek, myślnik i nawias zastosowano ponad 30 lat temu. Pomysłodawcą miał być Scott Fahlman z Carnegie Mellon University (więcej na ten temat znajdziecie w artykule „Krótka historia emotikony :-)”).
Od tamtego czasu uśmiechy i różne miny składane ze znaków ASCII stały się w Sieci powszechne. Łączyło je jedno: poza nielicznymi wyjątkami aby zobaczyć kształt przypominający schematyczną twarz, większość z nich wymagała w teorii przechylenia głowy o 90 stopni w lewo.
Rzecz jasna, nikt tego nie robił, co nie przeszkadzało w rozpoznawaniu intencji czy stanu emocjonalnego kryjącego się za kilkoma znakami. Jak wynika z badań, które przeprowadził doktor Owen Churches z Flinders University w Adelajdzie, nasze mózgi nauczyły się identyfikować emotikony jako ludzkie twarze. Zdaniem naukowca emotikony to nowa, tworzona przez nas forma języka. Aby go zrozumieć, musieliśmy nauczyć się właściwie dekodować te komunikaty.
O tym, że mózg rozpoznaje emotikony jako twarze, przekonano się, tworząc przy pomocy grupy 20 ochotników wzorce aktywności mózgu dla widoku twarzy i emotikonek. Wzorce te okazały się zbieżne zarówno dla uśmiechniętych twarzy, jak i najpopularniejszej emotikonki :-). Jak stwierdził doktor Churches:
Wiemy, że ludzie reagują na twarze inaczej niż na jakiekolwiek inne obiekty i poświęcają twarzom znacznie więcej uwagi. […] Nie jest to umiejętność wrodzona. Przed 1982 rokiem nie było powodu, by widok znaków „:-)” aktywował obszary mózgu odpowiedzialne za rozpoznawanie twarzy. Obecnie tak się dzieje, ponieważ nauczyliśmy się, że te znaki reprezentują twarz.