iPhone'owe szpiegowanie – krajobraz po bitwie

iPhone'owe szpiegowanie – krajobraz po bitwie

iPhone'owe szpiegowanie – krajobraz po bitwie
Mariusz Kamiński
26.04.2011 11:54, aktualizacja: 14.01.2022 13:30

Będąc osobą, która jakiś czas temu opuściła okopy na froncie wojen konsumentów z korporacjami i samymi sobą, starałem się obiektywnie przyjrzeć zamieszaniu z urządzeniami śledzącymi użytkowników.

Będąc osobą, która jakiś czas temu opuściła okopy na froncie wojen konsumentów z korporacjami i samymi sobą, starałem się obiektywnie przyjrzeć zamieszaniu z urządzeniami śledzącymi użytkowników.

Najwcześniej na to odkrycie zareagowali fani iOS-a i Androida. Nagły cios, który spadł na Apple'a, wywołał okrzyk triumfu użytkowników Androida i falę usprawiedliwień zwolenników jabłka. Pierwsze doniesienia dotyczyły tego, że urządzenia Apple'a szpiegują swoich użytkowników i zapisują miejsca ich przebywania w tajnym pliku. Jednak nie minęło kilka dni, a okazało się, że Android robi w zasadzie to samo, tylko trochę inaczej. Wtedy też ogień dyskusji przeniósł się na witryny informacyjne, a ja zauważyłem trzy niezwykle intrygujące zjawiska.

Zjawisko pierwsze: Skrzywienie niezbyt zawodowe

Pierwsza rzecz, jaka mnie zaciekawiła, to reakcja serwisów informacyjnych i blogosfery. Wiele redakcji zachowało dozę rozsądku w opisywaniu sprawy, ale spora część zareagowała dość emocjonalnie. The New York Times, odnosząc się do faktu zapisywania lokalizacji przez urządzenia Apple’a, wyniośle pytał w tytule: No i co z tego? Z kolei CNN nawet nie zastanawia się głębiej nad sprawą, tylko od razu przedstawia szereg powodów, dla których na pewno powinniśmy się martwić.

Oczywiście nie są to dowody na ewidentne sympatie bądź antypatie wielkich redakcji, ale skrzywienie (zwłaszcza u większych graczy medialnych) jest widoczne. Blogosfera i fora internetowe to w dużej mierze wojna nuklearna iOS-a z Androidem, czyli kolejna okazja, by przyłożyć sobie wzajemnie - w mniej lub bardziej wyszukanym stylu.

Zjawisko drugie: Wielcy wykluczeni

Z całego tego zamieszania wyłania się kolejna zaskakująca rzecz – ekskluzywność afery. Nie mogłem się doszukać informacji o ewentualnym szpiegowaniu przez Symbiana, badę czy MeeGo! Opinia publiczna zajęła się tylko dwoma systemami, pomijając starego wyjadacza i młodych gniewnych. Moim zdaniem jest to całkiem wymierny wskaźnik realnej popularności systemów operacyjnych. Mimochodem wydało się, co tak naprawdę liczy się dla ludzi mediów i samych użytkowników.

Pominięte systemy z czasem trafią w tym kontekście na internetowe łamy i z pewnością dowiemy się, czy nas śledzą, ale ten policzek musiał choć trochę boleć. Bo nawet gdy mówią źle, to zawsze lepiej gdy mówią. To dość stara zasada, ale wciąż aktualna.

Zjawisko trzecie: Poszukiwania winnego

Po mocno nagłośnionym liście otwartym jednego z senatorów do ekscentrycznego prezesa Apple'a nadszedł czas na wytoczenie procesu gigantowi z Cupertino. Pierwszy pozew już wpłynął na Florydzie. Znając patologię toczącą amerykańskie sądownictwo, w którym dolar z reguły zwycięża nad prawdą, nie spodziewam się rychłego i logicznego rozstrzygnięcia afery. Mogę jedynie zwrócić uwagę na rzecz, której zabrakło w całej dyskusji, a jest moim zdaniem główną przyczyną całej afery – brak świadomości konsumenckiej.

W realiach mniej lub bardziej wolnego rynku to my decydujemy, jaki produkt otrzymujemy i czy chcemy za niego płacić. Musimy więc pogodzić się z faktem, że na szpiegowanie zgodziliśmy się poprzez akceptację umowy licencyjnej, która nastąpiła z momentem przekazania karty kredytowej sklepikarzowi. A skoro się zgodziliśmy, to znaczy, że można z nami takie rzeczy wyczyniać. Co więcej, ogólność zapisu w umowie zawartej w iTunes pozwala na gromadzenie znacznie większej ilości danych o naszych wędrówkach, niż dzieje się to teraz.

Odpowiedzmy więc sobie na pytania:

Nagły koniec afery i klasyczny Steve Jobs

[...] Nikogo nie śledzimy. Krążące informacje są nieprawdziwe.

Świat odetchnął z ulgą?

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)