Jaasta: świetne zastosowanie technologii e‑ink. Klawiatura, w której to my wybieramy klawisze!
Swego czasu często mówiło się o zastosowaniu technologii e-ink w sprzętach elektronicznych, ale jak na razie poza czytnikami niewiele się w tym temacie dzieje. Jaasta pokazuje, jak można ciekawie ją wykorzystać.
27.12.2014 | aktual.: 10.03.2022 10:40
Oczywiście przesadą byłoby stwierdzenie, że e-papier to wyłącznie czytniki. Jest YotaPhone, czyli smartfon z Rosji posiadający dwa ekrany, z czego jeden, na tylnej obudowie, z ekranem e-ink.
Pobiera on niewielką porcję energii jedynie podczas odświeżania zawartości, więc jest przez cały czas aktywny i wyświetla m.in. godzinę, prognozę pogody i informacje na temat nieprzeczytanych powiadomień. Możliwe jest także ustawienie czarno-białej tapety, co pozwala na personalizowanie wyglądu obudowy
Ciekawy pomysł ma też Sony - FES Watch to zegarek, w którym wyświetlacz e-ink zamieszczony jest nie tylko na tarczy, ale też na całym pasku. Dzięki temu można stworzyć własny, unikalny wygląd gadżetu.
E-papier zapomniany?
Jednak jeśli przypomnimy sobie newsy sprzed kilku lat, to zobaczymy, że wyobrażenia i oczekiwania były znacznie większe. Ktoś pamięta jeszcze o pomyśle na koszulki z wyświetlanym przez e-ink nadrukiem?
E-ink on Cloth
Jakieś próby są, ale miało być tego znacznie więcej. E-ink w innych gadżetach to często zbędny bajer. O ile w ogóle jest.
Twórcy Jaasta pokazują jednak, że można wykorzystać technologię e-ink w sprytny, wartościowy sposób. Przyciski na klawiaturze to właśnie małe wyświetlacze, które pokazują takie ikonki, jakie chcemy.
Mogą to być standardowe klawisze, jak w zwykłej klawiaturze, ale jeśli tylko się chce, to można dostosować Jaasta do pracy w edytorze tekstu, programie graficznym czy grze strategicznej.
Jaasta - klawiatura z e-ink
Nie mówiąc już o takich drobiazgach jak wyrzucenie nieużywanych przycisków czy ich przestawienie. Sorry, twórcy HashKey, ale to rozwiązanie jest znacznie wygodniejsze i praktyczne niż dodatkowy klawisz!
Pomysł na Jaasta podoba mi się z jeszcze jednego powodu - jej pomysłodawcy nie chcą odkrywać Ameryki. Zostawiają klawiaturę taką, jaką jest. Nie kombinują ze sterowaniem ruchem, głosem, nie bawią się w żadne czujniki (choć touchpad jest, ale to nadal standard), a przecież takich prób wyparcia tradycyjnego zestawu - klawiatura + myszka - kilka już było.
Zakładane obrączki, pierścienie, projektory wyświetlające klawisze na ekranie, zmienne kształty - nic z tych rzeczy. Twórcy Jaasta wiedzą, że akurat pod tym względem rewolucja na pewno się nie uda i zwykłe klawisze są najlepsze. Ale dobrze by było, gdyby łatwo się je zmieniało. Genialny, prosty pomysł.
Owszem, parę nowoczesnych “bajerów” jest, jak na przykład sterowanie głosem, które pozwoli na zapisanie czy skasowanie pliku. Ale to dodatek, bonus, najważniejsze jest stukanie w klawisze. Wierność tradycji! Bez wydziwiania.
Niestety raczej nie zanosi się na to, żeby Jaasta wykurzyła z naszych biurek inne klawiatury. Przeszkodą będzie przede wszystkim cena - gadżet kosztować ma… 300 dolarów. Twórcy niebawem wystartują z najprawdopodobniej kickstarterową kampanią.
Cena wysoka, ale warto mieć Jaasta na oku. To naprawdę ciekawe i potrzebne zastosowanie technologii e-ink. I dla każdego - nie tak jak fajna, ale trochę zbędna maszyna do pisania z e-papierowym ekranem.