Kibol Game, czyli nowa "kontrowersyjna" gierka w polskiej sieci
Narastają kontrowersje wokół Kibol Game, czyli gry MMORPG stworzonej przez Pixelate Ventures z Krakowa. Psycholodzy narzekają, że może ona wywoływać agresywne zachowania, kluby nie chcą swoich barw i nazw w takim kontekście, a 10 tys. użytkowników ma to w głębokim poważaniu.
Narastają kontrowersje wokół Kibol Game, czyli gry MMORPG stworzonej przez Pixelate Ventures z Krakowa. Psycholodzy narzekają, że może ona wywoływać agresywne zachowania, kluby nie chcą swoich barw i nazw w takim kontekście, a 10 tys. użytkowników ma to w głębokim poważaniu.
W Kibol Game rejestrujemy się, wybieramy, dla jakiego klubu chcemy przelewać krew i możemy rozpocząć rozgrywkę. "Hajs" i punkty dostaniecie tu za "solówki", "ustawki", "krojenie gówniarzy", rozboje w barach i inne rozrywki osiedlowego samuraja. Za zdobytą kasę kupuje się np. maczetę czy Amstaffa. Dzięki temu można spuścić łomot jeszcze większej ilości przeciwników z innych klubów, zdobyć wyższy level, więcej kasy, którą możemy wykorzystać na lepszą maczetę i psa. W tle kilka wideo z solidnymi mordobiciami, słowny rynsztok i cała reszta kibolskiej otoczki.
Kluby piłkarskie narzekają, że bezprawnie wykorzystano ich barwy i nazwy w grze, która promuje to, z czym próbują walczyć. Do wyboru jest ich ponad 120 z całego kraju. Nic dziwnego....
[cytat]Ledwie tu się znalazłem, przegrałem solówkę. Trafiłem do obskurnego szpitala z niemiłymi pielęgniarkami. Aby szybciej wyjść, dałem w łapę lekarzowi. Ale już jestem groźny - napadłem na krawaciarza, mam więc trochę kasy, wyskoczyłem do sklepu i kupiłem siekierę. Wyzwałem na solo jakiegoś frajera, dostał łomot. Poszedłem w górę rankingu - tak opisuję grę "Dziennik Zachodni".[/cytat]
Jednak znacznie głośniej krzyczą psycholodzy, którzy sugerują, że gra może stymulować do agresywnych zachowań i powielania wzorców z "Kibol Game" w realnym życiu.
Moim zdaniem mylą się kluby, wściekając się, że ktoś zacznie je kojarzyć z kibolami ściemniającymi, że walczą w ich imieniu. Mylą się też psycholodzy przerażeni potencjalnymi konsekwencjami. Jedyną stroną, która ma tutaj rację, są twórcy gry. Sugerują oni, że chcą przenieść agresywne zachowania z ulic do wirtualnego świata. Każdy pseudokibic napychający im kieszeń kasą za bonusowe przedmioty, konto premim i cała resztę wirtualnych dóbr przynajmniej na godzinkę dziennie zniknie z ulic.
Jednak ilość pseudokibiców mających komputer, internet i szczątkowe IQ konieczne do rejestracji będzie niewielka. Za to zastąpi ją, jak w każdym MMO, grupa "no life'ów", których w rzeczywistości prawdziwi kibole "kroją" i wycierają nimi chodniki. Skomputeryzowani chudzielce opracują strategie, taktyki, założą farmy referali, zbudują koalicje i po raz pierwszy będą mieli okazję spuścić łomot prawdziwym dresom, którzy zapuszczą się na obce internetowe terytorium.
Firma zdobędzie kasę, "geeki" wyżyją się na osiedlowych "noobach" i wszyscy będą zadowoleni. A "kontrowersje"? To najlepsza reklama.