Koniec ery Peceta, czyli o buractwie w polskiej sieci

Koniec ery Peceta, czyli o buractwie w polskiej sieci

Koniec ery Peceta, czyli o buractwie w polskiej sieci
Gniewomir Świechowski
08.06.2010 07:38, aktualizacja: 15.01.2022 14:24

Kawałek czasu temu, pojawił się w polskiej sieci odpowiednik amerykańskiego bloga technologicznego ReadWriteWeb, oferujący ciekawe analizy aktualnej sytuacji w sieci. Przyjęto go ciepło. Do czasu gdy jeden z kontrowersyjnych tekstów twórcy SpidersWeb trafił na Gazeta.pl, gdzie w komentarzach zaczęła wyłazić czytelnikom słoma z butów. Dziś podobną sytuację zauważyłem w komentarzach do kolejnego odcinka "Jak to się k... robi" Rafała Agnieszczaka. Dość.

Kawałek czasu temu, pojawił się w polskiej sieci odpowiednik amerykańskiego bloga technologicznego ReadWriteWeb, oferujący ciekawe analizy aktualnej sytuacji w sieci. Przyjęto go ciepło. Do czasu gdy jeden z kontrowersyjnych tekstów twórcy SpidersWeb trafił na Gazeta.pl, gdzie w komentarzach zaczęła wyłazić czytelnikom słoma z butów. Dziś podobną sytuację zauważyłem w komentarzach do kolejnego odcinka "Jak to się k... robi" Rafała Agnieszczaka. Dość.

Na łamach vBeta staram się unikać publicystyki, ponieważ większość z was (wyprowadźcie mnie z błędu, jeśli się mylę), szuka tu po prostu ciekawych niusów, które nie przebiły się na czołówki serwisów przeznaczonych dla szerszej publiczności. Jednak co jakiś czas chwyta mnie ciężka cholera i muszę wyrzucić z siebie kilka uwag na temat polskiej sieci.

O mechanizmach działania trolli napisano już dużo, więc nie będę powtarzał oczywistości. Doprecyzuję za to definicję trolla technologicznego, "specjalizującego" się w wyrażaniu ostatecznych opinii o wyższości jednej technologii nad drugą, przeglądarki A, nad przeglądarką B i serwisu Y na Xem.

Prawo do bycia burakiem

Uroda i przekleństwo sieci polega na tym, że każdy może wyrazić tu każdą opinię i za każdym razem gdy to prawo próbuje się ograniczyć wybucha mniejsze lub większe powstanie internautów. Czasem usprawiedliwione (pomysły D. Tuska, aby wprowadzić mechanizmy cenzury sieci, działania  antypiratów mające na celu wprowadzenie cenzury pod pozorem walki z pedofilią), a czasem zupełnie bezsensowne (np. wojny o zbanowanych za chamstwo userów salonu24).

Nic na to nie jesteśmy w stanie poradzić, poza doprecyzowaniem granicy za którą wolność słowa zamienia się we wspomniane wcześniej buractwo. Proponuję wam krótką listę, cech charakterystycznych typowego sieciowego buraka:

  • Typowy burak WIE, że zmiany na danym serwisie są złe, bo przyzwyczaił się do starej wersji i nie bierze pod uwagę, że aby utrzymać i monetyzować ruch np. Nasza-klasa musi się rozwijać wprowadzając nowe funkcjonalności. (Śledzik?) Niestety, typowy burak nigdy nie zarobił grosza w sieci.
  • Typowy burak WIE, który startup ma szansę na przetrwanie, a który nie. Mimo że (znowu) nigdy własnego serwisu nie odpalił.
  • Typowy burak WIE, który system operacyjny jest najlepszy, choć nie ma zielonego pojęcia jekiego oprogramowania, ani jakich funkcji potrzebujesz do pracy/zabawy na komputerze.
  • Typowy burak WIE, że dla CIEBIE będzie lepsza przeglądarka, której ON używa. Mimo że nie ma pojęcia, do czego jej potrzebujesz, jakie dodatki są ci potrzebne, ewentualnie jak bardzo cenisz sobie zwyczajne przyzwyczajenie.
  • Reasumując: Typowy burak ZAWSZE WIE LEPIEJ.

Rozsądni ludzie, w przeciwieństwie do buraka, zamiast wyzywać człowieka który na IT zjadł zęby od idiotów, jak to było w przypadku artykułu "Koniec ery Peceta" Przemysława Pająka, lub twórcę jednego z pierwszych i największych serwisów społecznościowych od pseudo ekspertów, jak to było w wypadku Rafała Agnieszczaka pod wideo z ostatnim odcinkiem "Jak to się k... robi", argumentują z czym i dlaczego się nie zgadzają.

Każdy z nas ma pełne prawo, aby nie zgadzać się, dyskutować, kłócić z ludźmi budującymi polski internet, ale moralne prawo do wyzywania ich od idiotów bez dania racji uzyskuje się dopiero z własnym portfolio udanych lub choćby pouczających projektów. Nie mając takiego i waląc na odlew niejako automatycznie uzyskuje się miano trolla/buraka.

Prawo do bycia idiotą

Z lekkim obrzydzeniem przeczytałem komentarze pod tekstem Przemka, które można było podzielić na dwie kategorie:

  • Ci którzy tekstu nie przeczytali, ale zareagowali alergicznie na zestawienie Microsoft/Apple
  • Ci którzy tekst przeczytali, ale nie zrozumieli

Jest to dowód, że w Polsce większość użytkowników nowych technologii wciąż rozpatruje ten "nowy wspaniały świat" w zupełnym oderwaniu od tego co go napędza: pieniędzy. Patrząc przez pryzmat własnych doświadczeń, które (choć zmniejszamy dystans do peletonu) są zapóźnione o 2-3 lata w stosunku do trwającej na świecie rewolucji. Do czasu.

Nowy model konsumpcji informacji proponowany przez Apple, w rozwoju którego bierze udział również Google z Androidem, dotrze i do nas. Kwestia sympatii czy antypatii do którejś z tych firm lub Microsoftu, który w tym wyścigu po prostu zapomniał wystartować, jest bez znaczenia. Liczy się to, że otwarł się zupełnie nowy rynek, na którym Microsoftu nie ma, co potwierdzają m. in. analitycy Goldman & Sachs i obserwacje większości technologicznych geeków.

Od kilku lat śledzę polskie i zagraniczne media technologiczne i jestem coraz bardziej przerażony, gdy wszelkie próby wyjścia myślą poza nasze podwórko są zbijane przez buractwo, które - owszem - ma prawo by chwalić się głupotą, ale tak rzadko jest nazywane po imieniu, że zamiast kryć się w otchłaniach polskich kopii 4Chana odczuwa z tego powodu dumę.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)