Kupiłem kasetę. Nie mogę rozstać się ze starymi technologiami!
13.03.2014 11:02, aktual.: 13.03.2014 12:02
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Ten nietypowy zakup uświadomił mi, że starych gadżetów tak prędko się nie pozbędziemy. Zwycięża sentyment.
Kupiłem kasetę. Nową. Zespół Komety wypuścił na rynek 25 limitowanych sztuk. Decyzja była szybka: „biorę”.
Dlaczego? Teoretycznie nie mam nawet na czym tej kasety słuchać. Owszem, wydawca dorzucił kod, dzięki czemu ściągnąłem album w pliku. Kaseta jest mi więc do niczego niepotrzebna, nie licząc wartości kolekcjonerskiej.
Tyle że kolekcjonerem kaset nie jestem. Wolę płyty, które zresztą też umierają i podobno trafią tam, gdzie kasety, czyli na śmietnik muzycznej historii.
Stara technologia nie zginęła!
Nieprawda. Gdy wspomnieliśmy o ofercie Komety, na naszym profilu na Facebooku odezwały się dwie osoby, które wciąż kaset słuchają. W przypadku płyt statystyka byłaby zapewne znacznie większa.
A są jeszcze przecież winyle, stare aparaty fotograficzne, gramofony, radia. Może i mają mniej funkcji niż nowe sprzęty, a jednak wciąż nie brakuje chętnych, by mieć te „niemodne” urządzenia.
Ba, co jakiś czas słyszy się o tym, że jakieś studio wydaje grę na konsolę, która nie jest produkowana od kilkunastu lat. Skąd ta fascynacja starym?
Najprostsza odpowiedź – bo to stare
Modne... inaczej. Nikt tego nie ma, więc stawiamy się w opozycji do nowoczesnych. No dobrze, tylko komu zależy, żeby być takim „wojownikiem”? Mnie wcale.
A może to chęć nadrobienia zaległości? Nigdy nie mogłem słuchać płyt winylowych, bo jestem na to za młody. Zawsze jednak żyłem w kulcie winyli – wiedziałem, że były wyjątkowe, że wyglądały świetnie, że jakość dźwięku jest niepowtarzalna.
Trudno nie kupić własnego adaptera, kiedy wokół siebie ma się całą polską historię muzyki. Mnóstwo płyt winylowych, zespołów, których może już się nie słucha, ale które wciąż darzy się sentymentem.
To samo, w mniejszym stopniu, ale jednak, jest też z kasetami. Nie pamiętam, jak to jest mieć własną kasetę. Czekać na nią, a w końcu rozpakować i cieszyć się jej wyglądem. Głupie, ale gdy wczoraj dostałem paczkę, uświadomiłem sobie, że to... bardzo przyjemne uczucie. Zakup jak zakup, ale to jednak coś nowego.
Wspomnień czar
Za tymi wszystkimi starymi technologiami stoi historia. Trudno to wszystko jednym gestem wyrzucić na śmietnik historii i powiedzieć: koniec z tym, bo to nie lata 80.
Spotify może i jest wygodniejsze, ale za bardzo cenię muzykę, by zadowolić się jedynie plikiem na dysku. Poza tym żadna wygoda nie zrekompensuje mi chwili, w której pochwalę się kasetą, którą oprócz mnie ma jeszcze tylko 24 innych słuchaczy.
I kiedy myślę o mojej kolekcji płyt, książek, filmów, to mam wrażenie, że nowa technologia naprawdę ma trudne zadanie, by zadomowić się u nas na dobre. Niełatwo walczy się z historią i sentymentem.
Jak wspominacie kasety, winyle? Macie jeszcze swoją kolekcję czy już dawno się z nią pożegnaliście i postawiliście na cyfrową muzykę?