Maszyna zamiast urzędnika. Pierwszy w Polsce polisomat to krok w dobrym kierunku
Wybierasz się w daleką podróż i nie masz ubezpieczenia? Żaden problem – polisę można już kupić nawet w automacie na lotnisku.
Gdzie najłatwiej sprzedać ubezpieczenie?
Przysłowie głosi, że przezorny zawsze ubezpieczony. Wybierając się w podróż chcemy zazwyczaj mieć pewność, że w przypadku jakichś trudnych do przewidzenia okoliczności nie zostaniemy z naszym problemem sami. To szczególnie ważne, gdy niecodzienne przygody mogą spotkać nas daleko od znajomych, rodziny czy innych osób, na których pomoc zazwyczaj możemy liczyć.
Nic zatem dziwnego, że podróżujący to wdzięczny obiekt zainteresowania dla firm zajmujących się ubezpieczeniami. Z jednej strony wykup polisy wydaje się kwestią zdrowego rozsądku, a z drugiej bywa napędzany irracjonalnymi lękami, które wyolbrzymiają różne zagrożenia. Dość wspomnieć o zachowaniu niektórych pasażerów samolotów, którzy przed wejściem na pokład potrzebują znieczulenia w postaci przyjmowanego doustnie etanolu.
Gdzie najłatwiej sprzedać ubezpieczenie na podróż? Dobrym miejscem wydaje się port lotniczy i właśnie z takiego założenia wyszła firma LINK4, która uruchomiła niedawno pierwszy w Polsce polisomat, czyli automat do sprzedaży ubezpieczeń.
Pomocne maszyny
Jakie są zalety tego rozwiązania? Poza oczywistymi, jak łatwa dostępność czy całodobowe działanie, kluczowa wydaje mi się inna kwestia – brak presji ze strony pracownika, przeszkolonego tak, by wcisnąć nam jak najdroższą polisę i utwierdzić w przekonaniu, że właśnie wygraliśmy los na loterii. Może w przypadku maszyny będziemy trochę bardziej asertywni?
Modliński polisomat to zarazem świetny przykład tego, jak – w przypadku prostych usług – coraz mniej potrzebujemy innych ludzi. Automaty sprzedają nam kawę i napoje w puszkach więc dlaczego nie miałyby oferować ubezpieczeń?
Mam przy tym nadzieję, że na ubezpieczeniach się nie skończy. Akty notarialne? Dowody rejestracyjne? Wszelkie dokumenty, których wydanie sprowadza się do sprawdzenia poprawności danych? Wizja świata, w którym armię urzędników i pracowników biurowych zastępuje legion automatów z każdą chwilą wydaje się coraz bardziej kusząca.