Mężczyzna znalazł w ogródku wyrzutnię rakiet, wojsko nie chciało jej z powrotem (wideo)
Co zrobilibyście znajdując za domem wojskową wyrzutnię rakiet? Zakładając, że nie macie na pieńku z sąsiadem ani żadną instytucją rządową pewnie oddalibyście ją wojsku lub służbom publicznym. Okazuje się, że nie jest to wcale takie proste jak mogłoby się wydawać.
16.10.2009 | aktual.: 14.03.2022 10:38
Co zrobilibyście znajdując za domem wojskową wyrzutnię rakiet? Zakładając, że nie macie na pieńku z sąsiadem ani żadną instytucją rządową pewnie oddalibyście ją wojsku lub służbom publicznym. Okazuje się, że nie jest to wcale takie proste jak mogłoby się wydawać.
Jarrette Schule z Comal Country w Teksasie odkrył w ogródku coś czego postanowił się jak najszybciej pozbyć. Można by przecież pomyśleć, że nawet w liberalnym pod względem podejścia do posiadani broni Teksasie, posiadanie w domu wyrzutni rakiet powinno wzbudzić zainteresowanie władz.
Nic bardziej mylnego. Jarrette cały dzień wydzwaniał do wszystkich instytucji i agencji rządowych jakie mogłyby być zainteresowane niebezpieczną zgubą. Jednak ani FBI, ani Homeland Security, czy Biuro Szeryfa nie wykazały zainteresowania wyrzutnią.
Nawet wojsko stwierdziło, że dom Jaretta nie znajduje się pod ich jurysdykcją i odmówiło odebrania broni.
Tymczasem na broni, zidentyfikowanej jako wyprodukowana w 1996 roku wyrzutnia rakiet, wciąż znajduje się 13cyfrowy, wojskowy kod identyfikacyjny, oznaczający, że Jarett nie ma do czynienia z realistycznie wyglądającą zabawką, czy bezpańskim kawałkiem złomu.
W końcu mężczyzna doczekał się wizyty agenta jednak niefrasobliwość z jaką władze traktowały zgłoszenie jest dość zastanawiająca.
Pomijając już podejście wojska i policji do całej sytuacji to ciekawe jak wyrzutnia znalazła się w prywatnym ogrodzie? Właściciel, czyli wojsko nie ma zielonego pojęcia.
Wszystko dzieje się w Teksasie, więc nie zdziwię się nawet, jeżeli okaże się, że była używana do polowania na jelenie przez jakiegoś „zbłąkanego myśliwego”.
Źródło: Neatorama