Moti: najdziwniejszy motywator. Zachęta od samego patrzenia!
Przyzwyczajeni jesteśmy do tego, że współczesne gadżety zachęcają nas do aktywności powiadomieniami na smartfona czy osiągnięciami w aplikacji. Mając Moti motywacją jest sam gadżet. Zadziała?
Technologia chce nam pomóc. Twórcy gadżetów wiedzą, że leniwych osób nie brakuje, więc tworzą urządzenia, dzięki którym hasła “zrobię jutro” i “od jutra zacznę” przestaną być aktualne.
Są radykalne rozwiązania, jak kopiąca prądem opaska, są też bardziej delikatne, ale wciąż pomysłowe - jak słoik, który oddaje schowaną rzecz (np. pada od konsoli albo paczkę czipsów) dopiero po wykonaniu konkretnej aktywności.
Do tego dochodzą różne aplikacje i powiadomienia: “hej, czas na bieganie!”. Możemy otoczyć się gadżetami i programami, które będą przypominały i upominały się o wykonanie czynności.
Tymczasem Moti jest… inne.
Moti: świecący motywator
Moti wygląda sympatycznie. Niegroźnie. Trochę jak słonik albo inna zabawka - tyle że z uciętą twarzą. Albo, jak kto woli, nietypową twarzą. To na pierwszy rzut oka urocze urządzenie ma sprawić, że wreszcie zaczniecie biegać, pić więcej wody, chodzić wcześnie spać i robić masę innych czynności, od których przeważnie uciekacie.
Jak?
Po prostu - będziecie patrzeć na Moti. Urządzenie może od czasu do czasu mrugać i wibrować, wydawać dźwięki, ale przede wszystkim tylko stoi. I to ponoć działa - ludzie wychodzą z domu, sięgają po szklankę wody, kładą się spać. Bo mają coś w rodzaju wyrzutów sumienia, kiedy patrzą na mrugający, motywujący gadżet.
MOTI Example: Drinking More Water
Tak przynajmniej zapewniają twórcy na promocyjnych filmikach. Zgoda, jestem w stanie wyobrazić sobie, że czerwone światło każe ruszyć się z kanapy i pójść spać. Mogę uwierzyć, że wystarczającą nagrodą po wykonanej aktywności jest wciśnięcie przycisku i cieszenie się z zielonego światełka. Brawo, udało ci się, Moti jest z ciebie dumne!
Moti: patrz i się ruszaj!
Ale wymaga to ode mnie dużej, trochę naiwnej wiary. To wszystko jest bardzo naciągane. Naprawdę jedyną nagrodą ma być zielone, mrugające światełko? A jedyną naganą czerwony alarm? W idealnym świecie pewnie by to zadziałało. W tym - mogą być problemy, jeśli właściciel Moti ma więcej niż dwanaście lat.
Na początku pewnie będzie to dobra zachęta. Patrzymy i pamiętamy o obowiązku. Ale na dłuższą metę to może być za mało. No, chyba że użytkownik się wkręci i automatycznie zacznie wykonywać dany obowiązek. To bardzo prawdopodobne.
Mam mieszane uczucia. Z jednej strony Moti to naprawdę ciekawe, oryginalne podejście do tematu mobilizacji. Z drugiej trudno oprzeć się wrażeniu, że gadżet jest zbyt naiwny i prosty.
Na razie Moti jest w fazie produkcji, ale twórcy planują sprzedaż urządzenia. Zainteresowani tego typu motywacją?