MTM Special Ops RAD. Do czego może się przydać zegarek... z licznikiem Geigera?

MTM Special Ops RAD. Do czego może się przydać zegarek... z licznikiem Geigera?

MTM Special Ops RAD
MTM Special Ops RAD
Łukasz Michalik
31.07.2013 13:00

Po czym poznać, że dzień zaczyna się pechowo? Niektórym wystarcza, że jest to poniedziałek. Albo że czarny kot przebiega przez drogę. Dowodem może być też telefon upadający na chodnik tak, że na krawędzi zostaje paskudna rysa. Albo - co nie pozostawia żadnych wątpliwości - gdy obserwując wyrastające wokół grzyby po eksplozjach rakiet, zauważasz, że zaczęła się wojna jądrowa i nie masz przy sobie licznika Geigera.

Po czym poznać, że dzień zaczyna się pechowo? Niektórym wystarcza, że jest to poniedziałek. Albo że czarny kot przebiega przez drogę. Dowodem może być też telefon upadający na chodnik tak, że na krawędzi zostaje paskudna rysa. Albo - co nie pozostawia żadnych wątpliwości - gdy obserwując wyrastające wokół grzyby po eksplozjach rakiet, zauważasz, że zaczęła się wojna jądrowa i nie masz przy sobie licznika Geigera.

Mamy szczęście – żyjemy w wyjątkowo spokojnych czasach. Choć oglądając programy informacyjne, można odnieść inne wrażenie, to nasz region świata po raz pierwszy od wieków ma za sobą kilkudziesięcioletni okres bez wojen. Po co zatem ktokolwiek miałby kupować zegarek, który kojarzy się raczej z nuklearną zagładą i sprzętem rodem ze S.T.A.L.K.E.R.-a czy Fallouta niż gadżetem czasów pokoju?

Odpowiedzi na tak postawione pytanie mogą być tylko dwie. Pierwsza będzie na wszelkie sposoby racjonalizować taki wybór. Licznik Geigera jest przecież potrzebny każdemu – bo wycieczka do Czarnobyla, bo Fukushima, bo rosyjskie elektrownie, bo poradziecka kopalnia uranu w Kowarach na Dolnym Śląsku, bo zamówiona u dilera nowa Mazda wciąż jeszcze produkowana w Japonii…

Kiedy ostatnio potrzebowaliście licznika Geigera?
Kiedy ostatnio potrzebowaliście licznika Geigera?

Darujmy sobie jednak takie opowieści i spójrzmy na fakty. Statystyka jest co prawda nieubłagana i prędzej czy później (oby później) w jakiejś elektrowni atomowej ktoś popełni głupi błąd, a w systemie, który przed takim błędem ma zabezpieczać, będzie przepalony bezpiecznik. Jednak najprawdopodobniej większość z nas nigdy nie będzie potrzebowała licznika Geigera.

Po co zatem kupować wyposażony w niego zegarek? Jedyną sensowną odpowiedzią wydaje się: bo jest fajny. To przecież rewelacyjny gadżet, a duzi chłopcy lubią takie gadżety. Gdy odpowiedź na kluczowe pytanie „po co?” mamy już za sobą, warto poświęcić chwilę samemu zegarkowi.

Gadżet o nazwie MTM Special Ops RAD został wyceniony na 1,5 tys. dol. Jego wygląd przywodzi na myśl wszystkoodporny sprzęt dla dowódcy dywizji pancernej. Wskazuje on czas i – co częściowo tłumaczy jego rozmiary – informuje o poziomie promieniowania i pochłoniętej dawce.

MTM Special Ops RAD
MTM Special Ops RAD

Pamiętacie awarię w Fukushimie? Dziennikarze z wypiekami na twarzy informowali wówczas o poziomie radiacji, przerzucając się setkami mikrosiwertów. Brzmiało groźnie, a jednocześnie udowadniało, że kompletnie nie mają pojęcia, o czym mówią – bo brakowało informacji, jakiej jednostki czasu dotyczą te dane. 2,4 milisiwerta na rok to dawka, jaką otrzymujemy w wyniku promieniowania naturalnego. 2,4 milisiwerta na sekundę to dawka, która w krótkim czasie zabija.

Gdyby dziennikarze mieli wówczas przed oczami choćby taki zegarek, nie popełniliby tego błędu. Dlaczego? MTM Special Ops RAD pozwala bowiem na wyświetlenie otrzymanej dawki promieniowania w przedziale od 0,0001 do 9999 milisiwertów i czasu, w jakim ta dawka została otrzymana. Drugi tryb pracy podaje aktualny poziom promieniowania w mikrosiwertach na godzinę. Co więcej, można ustalić progi, po których przekroczeniu zegarek uruchomi alarm.

MTM Special Ops RAD
MTM Special Ops RAD

Bateria zasilająca mechanizm zegarka ma wystarczyć na 3 lata pracy, a o widoczność tarczy w ciemnościach zadbają zarówno dodatkowe podświetlenie, jak i świecące rurki z trytem (promieniotwórczym izotopem wodoru). Poza tym MTM Special Ops RAD został wyposażony w szafirowe szkiełko i zapewnia wodoszczelność do 100 metrów. Opcjonalnie zamiast bransolety można zamówić go z nylonowym paskiem.

Według producenta zegarek nie jest zabawką i nie powinien być traktowany w kategoriach gadżetu. Firma pozycjonuje go jako sprzęt dla specjalistów, dla których jego wskazania mogą być pomocne w pracy. Jak przystało na wyjątkowy sprzęt, jego dostępność jest ograniczona – wyprodukowano zaledwie 1000 sztuk.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)